FLESZ - Klienci kasują się sami. Kasy samoobsługowe w Polsce

Ogłoszony przez rząd projekt zakłada m.in. wzrost kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł i podwyższenie drugiego progu podatkowego w PIT z 85,5 tys. do 120 tys. zł. Brzmi świetnie. Eksperci wskazują, że obie te sumy nie były od ponad dekady waloryzowane, przez co z każdym rokiem rosły obciążenia podatkowe coraz większej grupy Polek i Polaków[/b]. Np. w momencie wprowadzenia przez rząd aktualnego drugiego progu, wyższy podatek – 32 procent – musiało płacić niespełna 1 proc. krakowian, a dzisiaj w drugi próg wpadają już wszyscy zarabiający przeciętną pensję krakowską lub więcej (powyżej 7,5 tys. zł). To około jednej trzeciej zatrudnionych pod Wawelem w sektorze przedsiębiorstw!
- Podniesienie kwoty wolnej i drugiego progu byłoby zatem przywróceniem elementarnej sprawiedliwości po latach skrajnej niesprawiedliwości, gdy budżet państwa czerpał korzyści z coraz większych obciążeń podatkowych, choć formalnie rząd nie podnosił podatków - komentuje prof. Adam Mariański, szef Mariański Group i Krajowej Izby Doradców Podatkowych, ekspert BCC.
Składka zdrowotna, czyli tzw. sprawiedliwość
Gdyby zmiany podatkowe PiS miały się skończyć na podniesieniu kwoty wolnej i drugiego progu, rządowi klaskaliby wszyscy. Pakiet Polskiego Ładu przewiduje jednak również zmianę podstawy wymiaru składki zdrowotnej i wyłączenie możliwości jej odliczenia od podatku, czyli – mówiąc wprost – faktyczne podniesienie stawek PIT o 7,75 proc. Składka zdrowotna staje się de facto podatkiem zależnym od wysokości dochodów - dla znacznie większej grupy podatników niż dotąd.
Polski Ład chroni w zasadzie tylko rolników, a ściślej – tych, którzy podają się za rolników, czyli ponad 1,57 mln ubezpieczonych w KRUS. Większość z nich (80 proc.) ma gospodarstwa do 15 ha i płaci składkę zdrowotną w wysokości 1 zł miesięcznie. Dla porównania składka zdrowotna pracownika ubezpieczonego w ZUS i zarabiającego 3 tys. zł brutto (2,2 tys. zł na rękę) wynosi 233 zł miesięcznie. Pracownik zarabiający średnią małopolską – 5,8 tys. zł – musi co miesiąc wpłacić na potrzeby NFZ 450 zł. Co ciekawe – szacowane dochody małopolskiego rolnika na 15 ha wynoszą… 5,8 tys. zł. A składka na NFZ – powtórzmy, bo to ważne – okrągłą złotówkę, czyli 450 razy mniej niż u etatowego pracownika o takich samych zarobkach.
I teraz pod hasłem zaprowadzenia „jeszcze większej sprawiedliwości” rząd chce znieść możliwość odliczania składki od podatku. W przypadku lepiej zarabiających (7-10 tys. zł) średniaków doprowadziłoby to do silnego zwiększenia obciążeń – czyli zmniejszenia zarobków netto o kilkaset złotych miesięcznie. Rząd obiecuje, że tak się nie stanie.
Ulga dla średniaków, by wyjść na zero
Przecieki od dobrze poinformowanych działaczy Zjednoczonej Prawicy mówią, że w pierwszym wariancie Polskiego Ładu główni decydenci w PiS nie zaprzątali sobie głowy obciążeniami lepiej zarabiających („to nie nasz elektorat”). Ale sprawę na ostrzu noża postawił znienawidzony koalicjant - Jarosław Gowin. Jego Porozumienie wymusiło na PiS wprowadzenie specjalnej „ulgi dla klasy średniej”. I ona teraz faktycznie znalazła się w rządowym projekcie. Obejmuje jednak wyłącznie pracowników etatowych nie osiągających przychodów z tytułu umów cywilnoprawnych i działalności wykonywanej osobiście. I ma dotyczyć osób osiągających przychody między 68 412 zł a 133 692 zł rocznie.
Tak się przypadkowo składa, że ów dolny próg to niemal dokładnie tyle, ile obecnie osiąga przeciętny Małopolanin zatrudniony w sektorze przedsiębiorstw – 5,7 tys. zł miesięcznie (średnia pensja w czerwcu wyniosła w naszym regionie 5918 zł). Natomiast górny próg to – znów przypadkowo tyle, ile wynosi średni dochód w najbardziej intratnym w Małopolsce sektorze gospodarki, czyli informacji i komunikacji – 11,1 tys. zł miesięcznie (w czerwcu średnia pensja w tym sektorze wyniosła w naszym regionie 10,9 tys. zł, a w marcu nawet 11,8 tys.).
Za sprawą opisywanych wyżej regulacji ani na jotę nie zmienią się pensje netto większości przeciętnie zarabiających etatowych pracowników zatrudnionych w Małopolsce w sektorach takich jak: przemysł, budownictwo, handel i naprawa pojazdów, obsługa rynku nieruchomości, administrowanie i działalność wspierająca, gospodarowanie ściekami i odpadami, dostawa wody, działalność profesjonalna i naukowa oraz około połowy pracowników wspomnianego segmentu informacja i komunikacja.
Mówiąc najprościej: jeśli Twoja pensja wynosi dziś między 5,7 a 8 tys. zł brutto, a nie dorabiasz na umowach o dzieło i zleceniach, to – mimo podniesienia kwoty wolnej i drugiego progu - nie zyskasz ani grosika. Ale też nie stracisz. Jeśli Twoja pensja mieści się między 8 tys. a 12,8 tys. zł – stracisz kilkadziesiąt złotych miesięcznie. Dopiero powyżej tej kwoty straty narastają lawinowo – zauważa prof. Adam Mariański.
Kto zatem zyska? Średnio po 130 zł netto więcej zostanie w kieszeniach etatowych pracowników w sektorze zakwaterowania i gastronomii (przeciętna pensja wyniosła tu w maju 3,7 tys. zł), a po 100 zł – w portfelach zatrudnionych w transporcie i gospodarce magazynowej (średnia pensja 4,1 tys. zł). I tyle.
Reasumując: w przypadku pracowników etatowych trudno mówić o jakieś rewolucji, a tym bardziej – masowych korzyściach z owej zapowiadanej z przytupem podatkowej zmiany. Korzyści, w realnym wymiarze, pojawią się wyłącznie u osób zarabiających między 3 a 4,5 tys. zł i wyniosą od 3 do 6,9 proc. ich obecnej płacy netto. Będą zatem mniejsze od wzrostu wynagrodzeń w gospodarce, wynoszącego rok do roku w Małopolsce 11 proc. (w gastronomii 16 proc.), a przeważnie nawet mniejsze od inflacji.
Po co tak komplikować system?
Organizacje przedsiębiorców, z BCC, Lewiatanem i ZPP na czele, zwracają uwagę, że owe nikłe korzyści zostaną okupione niespotykaną w dziejach komplikacją systemu podatkowego: nikt już nie jest w stanie wyliczyć swojej płacy netto bez komputera i wielopiętrowych algorytmów! Np. mechanizm obliczania ulgi dla średniaków wprowadza niespotykaną dotąd technikę obniżenia podstawy opodatkowania dla szerokiego kręgu podatników, w tym mało czytelne wzory o skomplikowanej budowie (długi ułamek dziesiętny oraz wartość ujemna w jednym wzorze i dodatnia w drugim).
Drugim efektem zmian będą dotkliwe straty osób zarabiających powyżej dwóch średnich miesięcznie, ze szczególnym uwzględnieniem przedsiębiorców oraz specjalistów i menedżerów zatrudnionych na kontraktach, a więc mających kluczowe znaczenie dla rozwoju gospodarki i dalszych cywilizacyjnych awansów Polski i Małopolski.
- Straty na wynagrodzeniu netto zaczynają się od 12 800 brutto i rosną dość lawinowo. Tak silna progresja podatkowa narusza w rażącym stopniu zasady równości i sprawiedliwości podatkowej poprzez objęcie rosnącym obciążeniem dochodów z wybranych rodzajów źródeł przychodów. Najmocniej obciążona jest praca własna (działalność wykonywana osobiście). Z niewiadomych względów projekt preferuje natomiast dochody z kapitału. Mówiąc wprost: jeśli ktoś zarobi milion złotych ciężką pracą, to zapłaci od tego państwu wielokrotnie większą daninę niż wtedy, gdyby uzyskał ten milion z odsetek od posiadanej przez siebie fortuny – zwraca uwagę ekspert.
Mamy degresywny system? Nieprawda!
Koronnym argumentem za zmianami w systemie podatkowym jest ten o rzekomo „degresywnym PIT”, czyli – mówiąc po ludzku – obciążeniach malejących wraz ze wzrostem dochodów. Słyszymy, że bogaci płacą relatywnie mniejsze podatki niż niezamożni i średniacy. Tymczasem w przypadku osób zatrudnionych na etatach jest to całkowita nieprawda.
Łatwo to sprawdzić:
- Aby zapłacić pracownikowi pensję minimalną 2800 zł brutto, czyli 2062 zł na rękę miesięcznie, pracodawca musi wyłożyć 3373 złote i wraz pracownikiem oddać z tego państwu 1312 zł, co stanowi 38,9 proc. ogólnego kosztu wynagrodzenia.
- Aby zapłacić pracownikowi średnią małopolską – 5800 zł brutto, czyli 4177 zł na rękę, pracodawca musi wyłożyć 6988 zł i wraz z pracownikiem oddać z tego państwu 2811 zł, czyli 40,3 proc. ogólnego kosztu wynagrodzenia.
- Aby zapłacić pracownikowi średnią w sektorze informatyki i usług dla biznesu – 11 000 zł brutto, czyli 7521 zł na rękę, pracodawca musi wyłożyć 13 253 zł i wraz z pracownikiem oddać z tego państwu 7731 zł, czyli 43,3 proc. ogólnego kosztu wynagrodzenia.
- Aby zapłacić menedżerowi na etacie średnią dla specjalistów wyższego szczebla w sektorze informatyki i usług dla biznesu – 20 000 zł brutto, czyli 13 206 zł na rękę, pracodawca musi wyłożyć 24 096 zł i wraz z pracownikiem oddać z tego państwu 10 890 zł, czyli 45,2 proc. ogólnego kosztu wynagrodzenia.
Ponad 45 procent w postaci danin to jednak nie jest mniej niż niespełna 39 proc., zaś 1312 zł to wyraźnie mniej niż 10 890 zł. Argumentacja stojąca za fundamentalnymi zmianami w podatkach mija się zatem z prawdą. Jedynym w miarę sprawiedliwym ruchem po stronie rządu byłoby podniesienie kwoty wolnej od podatku i drugiego progu w PIT. Poprawiłaby ona zasadniczo sytuację osób o najniższych dochodach, nie uderzając w dochody przedsiębiorców i innych osób kluczowych dla rozwoju gospodarki, czyli – de facto – dobrobytu wszystkich obywateli, w tym rolników i emerytów.
Prof. Adam Mariański o polskim PIT:
- Polski podatek dochodowy od osób fizycznych już obecnie jest sprzeczny z zasadami powszechnego, równego i sprawiedliwego opodatkowania, bo nierówno opodatkowuje taką samą wysokość dochodu w sensie ekonomicznym; podział na różne źródła przychodów, różne zasady ustalania kosztów i dochodu podatkowego, a następnie stawek podatkowych skutkują całkowitą dowolnością w ustalaniu wysokości danin publicznych
- Rozwiązania przewidziane w projekcie ustawy (Polskim Ładzie) powiększą dyskryminacyjne opodatkowanie równych dochodów nierównymi daninami, a tym samy zwiększą dysproporcję między pracą własną, działalnością wykonywaną osobiście, działalnością gospodarczą a dochodami z innych źródeł.
- Założenie zmniejszenia klina podatkowego między B2B a umowami o pracę uderza rykoszetem w osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą nie będącą tzw. samozatrudnieniem; dotyczy to firm z sektora MŚP, głównie polskich firm rodzinnych.
- Nastąpi skokowy wzrost opodatkowania dochodów z pracy powyżej 12,8 tys. zł brutto; w zwiększone koszty mogą skutkować ich przerzucaniem przez pracodawców na konsumentów;
- Projektowane rozwiązania skutkować będą radykalnym wzrostem opodatkowania dochodów osób fizycznych z działalności gospodarczej bez względu czy wybiorą podatek liniowy (z 19% do 28%) czy skalę podatkową z (17% na 26% oraz z 32% na 41%), a wraz z składkami ZUS nawet do 35% (liniowe opodatkowanie lub 45% skala);
- Wprowadzenie proponowanych rozwiązań oznacza likwidację podatku liniowego w Polsce, który miał decydujące znaczenie dla rozwoju przedsiębiorstw MŚP, ale także może skutkować znaczący wzrostem szarej strefy;
- Jedynie osoby fizyczne uzyskujące dochody z działalności gospodarczej poniżej 4.000 zł zyskają na podwyższeniu kwoty wolnej (przy wyborze skali podatkowej), co wraz z mechanizmami ryczałtów podatkowych (o czym dalej), prowadzi do promowania umów B2B; rozwiązanie to może także zachęcać do zwiększania kosztów podatkowych;
- Wprowadzone mechanizmy rozliczania prowadzą do konieczności zmiany form prawnych działalności, w szczególności poprzez wybór spółek kapitałowych, która to forma może być korzystniejsza nawet dla mikro i małych przedsiębiorców;
- Zmiany form prawnych mogą prowadzić do znaczącego spadku wpływów z PIT, daniny solidarnościowej, ale także nie zapewnią zwiększenia wpływów z składki NFZ; należy podkreślić, że wymuszona zmiana jednocześnie może nie skutkować zwiększeniem wpływów z CIT, a to poprzez możliwość wyboru 9% dla małych spółek, ograniczenie wypłaty dywidend tylko do części przeznaczonej na konsumpcję, a także skorzystanie z ulg i odroczeń, w szczególności, gdy estoński CIT stanie się atrakcyjny; w konsekwencji nie zostaną zrealizowane również cele fiskalne projektu;
- Promowane alternatywne formy rozliczeń mogą prowadzić do zwiększenia tzw. klina podatkowego i nie stanowią alternatywy wobec radykalnej podwyżki podatków dla MSP; warto wskazać, że obniżka stawek ryczałtu jest tylko teoretyczna, albowiem obniżając przykładowo stawkę dla lekarzy z 17% na 14%
- dodatkowo powstanie obowiązek zapłaty jednej czwartej stawki ryczałtu na NFZ, czyli łączne obciążenie wyniesie 17,5%; tak wysokie stawki ryczałtu są opłacalne tylko dla podatników ponoszących niskie koszty uzyskania przychodu, czyli w przeważającej mierze B2B, a tym samym zamiast zmniejszać tzw. klin podatkowy doprowadzą do jego powiększenia wobec radyklanej podwyżki danin publicznoprawnych.
Przemysław Pruszyński, Konfederacja Lewiatan:
- Propozycje w zakresie opodatkowania i finansowania składki zdrowotnej, przedstawione w Polskim Ładzie oznaczają wzrost podatków dla milionów obywateli.
- Więcej zapłacą przedsiębiorcy i pracownicy najbardziej zaangażowani w rozwój gospodarczy, najlepsi specjaliści i konkurencyjne firmy.
- Lewiatan protestuje przeciwko podnoszeniu podatków ponieważ osłabi to naszą konkurencyjność. Polska będzie mniej atrakcyjna do lokowania nowoczesnych i wysoko płatnych miejsc pracy.
- Zakładane zwiększenie progresji podatkowej i większa redystrybucja dochodów od osób lepiej zarabiających do grup słabiej uposażonych wpłynie negatywnie na gospodarkę. Zniechęci obywateli do podejmowania większej aktywności zawodowej, osłabi konkurencyjność Polski jako miejsca lokowania nowoczesnych i wysoko płatnych miejsc pracy. Propozycja, aby składka zdrowotna nie była odliczana od podatku oraz jej istotne podwyższenie, ma w założeniu poprawić jakość ochrony zdrowia obywateli, w rzeczywistości jest to sposób na zwiększenie wpływów budżetowych.
- Potrzebujemy prostego i efektywnego systemu podatkowego, charakteryzującego się dużą elastycznością form opodatkowania, pozwalającego na wybór najprostszej i jednocześnie najbardziej efektywnej formy rozliczenia. Ale także takiego, który zagwarantuje stabilne wpływy budżetowe i jednocześnie pozwoli bogacić się firmom i obywatelom. Systemu opartego na zrównoważonym opodatkowaniu pracy i działalności gospodarczej. Polski Ład jest zaprzeczeniem takiego modelu, jest ukierunkowany na przesuwanie środków pochodzących od osób najbardziej aktywnych zawodowo, przedsiębiorczych, innowacyjnych do grup słabiej gospodarujących albo w dużej mierze w ogóle nie aktywnych zawodowo.
- Osoby zarabiające w przedziale pomiędzy 5 700 brutto a 11 100 zł brutto mają mieć możliwość zniwelowania podwyżki obciążeń związanych z brakiem prawa do odliczenia składki zdrowotnej od podatku poprzez zastosowanie dedykowanej im ulgi. Dla osób pracujących na etacie, zarabiających więcej niż kwota, która uprawnia do ulgi, obciążenia podatkowo-składkowe wzrosną. Podnoszenie podatków osobom, które aspirują do tzw. klasy średniej, której wsparcie i rozwijanie deklaruje rząd, budzi sprzeciw. To te osoby są najbardziej aktywne zawodowo. Wysokość ich wynagrodzenia wynika z ponadprzeciętnego wykształcenia i zaangażowania w rozwój firm i gospodarki. Brak prawa do odliczenia składki zdrowotnej spowoduje, że osoby z dochodem wynoszącym ok. 8 000 zł netto miesięcznie stracą po wprowadzeniu Polskiego Ładu.
- Na proponowanych zmianach najbardziej stracą przedsiębiorcy prowadzący firmy w formie jednoosobowych działalności gospodarczych. To kilkaset tysięcy przedsiębiorstw produkcyjnych, handlowych, usługowych, które stanowią o sile naszej gospodarki i przedsiębiorczości. Są to firmy budowane przez lata, często duże zakłady, zatrudniające wielu pracowników.
- Przedsiębiorcy, którzy ponoszą pełne ryzyko biznesowe związane z utrzymaniem zamówień, produkcji, zatrudnienia i koniecznością ciągłego rozwoju (inwestycji) w celu utrzymania konkurencyjności na rynku krajowym i międzynarodowym. Tego typu przedsięwzięcia to nie umowa o pracę, z tytułu której na koniec miesiąca wypłacane jest wynagrodzenie, wiąże się ze wszelkimi ryzykami, które mogliśmy obserwować w momencie wybuchu epidemii Covid-19. Firmy te korzystają z 19% proc. stawki podatkowej, ale w okresie kiedy ponoszą straty, muszą z wypracowanych nadwyżek utrzymać zatrudnienie i ponieść stałe koszty przedsiębiorstwa (utrzymać budynki i maszyny, zapłacić kredyty, leasingi i usługi obce). Przedsiębiorcy ci muszą odprowadzić podatek także od przychodów, których nie otrzymali, np. w wyniku opóźnień w płatności od kontrahenta czy w przypadku zakwestionowania zgodności albo jakości wyprodukowanego towaru. To oni ponoszą odpowiedzialność za przedsiębiorstwo całym swoim majątkiem.
- Przedsiębiorca, opodatkowany podatkiem liniowym, który dzisiaj od 1 mln zł podstawy opodatkowania płaci 190 tys. zł podatku, po zmianie będzie musiał zapłacić 280 tys. zł , tj. o 90 tys. zł więcej.
- Polski Ład uderzy także w osoby, które ze względu na specyfikę swojej działalności, potrzebę większej elastyczności, świadczenia usług dla wielu podmiotów, decydują się prowadzić działalność gospodarczą zamiast zatrudnienia na umowie o pracę. Zawierają kontrakty B2B, nie są związani kodeksem pracy czy klauzulami wyłączności. Często to poszukiwani specjaliści (menedżerowie, inżynierowie, informatycy, programiści) prowadzący działalność opodatkowaną na zasadach ogólnych albo podatkiem liniowym. W ich przypadku po wejściu w życie nowych przepisów obciążenia wzrosną o prawie 50%.
- Inżynier świadczący usługi na podstawie umowy B2B, opodatkowany podatkiem liniowym, uzyskujący dochód po odliczeniu składek na ubezpieczenia społeczne (1 457,49 zł) w wysokości 15 000 zł płaci obecnie 2 850 zł podatku, po zmianach będzie to 4 200 zł, tj. o 1 350 zł więcej. Rocznie zapłaci więcej 16 200 zł.
- Polski Ład zakłada także zmiany w opłacaniu składki zdrowotnej dla przedsiębiorców płacących ryczałt od przychodów ewidencjonowanych i kartę podatkową. Najczęściej są to przedsiębiorcy prowadzący drobną działalność usługową, rzemieślniczą (usługi budowlane, taksówkowe, fryzjerskie, kosmetyczne, stolarskie, sprzątania wnętrz, itp.). W związku z brakiem możliwości odliczenia składki zdrowotnej od podatku ich obciążenia też wzrosną.
- Stolarz opodatkowany w formie ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych uzyskał przychód w kwocie 7 000 zł. Ryczałt (5,5%) obliczony od tej kwoty wynosi 385 zł. Dzisiaj, po odliczeniu składki zdrowotnej (328,78 zł) przedsiębiorca wpłaca do urzędu skarbowego 56 zł podatku. Łącznie jego obciążenie z tytułu ryczałtu i składki zdrowotnej wynosi 441 zł.
- Po zmianach zapłaci 385 zł ryczałtu (5,5%) i 128,10 zł składki zdrowotnej (1/3 stawki ryczałtu 1,83%), łącznie 513,10 zł. Wzrost obciążeń z tytułu podatku i składki zdrowotnej wyniesie 16,30%. Oprócz podatku i składki zdrowotnej musi zapłacić także 1 457,49 zł składek społecznych.