6 października "Popek", a właściwie Paweł Ryszard Mikołajuw, po raz czwarty w karierze wyjdzie do klatki KSW. Tym razem zmierzy się z Bośniakiem, Erko Junem, który ma za sobą udany debiut w polskiej federacji MMA (w czerwcu pokonał Tomasza Oświecińskiego).
Jun doświadczony w klatce MMA nie jest. "Popek" na pewno na tym polu bryluje nad rywalem, tyle że kontrowersyjny raper ma na swoim koncie już dwie porażki. O ile ta z Mariuszem Pudzianowskim ujmy mu nie przyniosła, o tyle już z Oświecińskim, znanym z roli "Stracha" w Pitbullu, była już wstydliwa.
A zatem "Popek" stawia sprawę jasno. Jeśli przegra z Junem, miejsca dla siebie w szeregach KSW już nie widzi.
- Byłoby mi wstyd chodzić na treningi, by przegrywać z każdym nowicjuszem, który wchodzi w szeregi KSW. Mam nadzieję, że to był wielki niefart. Ta lekcja nauczyła mnie, że jeśli zabraknie ci oddechu, to jest po walce - powiedział w magazynie "Puncher" w Polsacie Sport.
Wiele osób nadal zarzuca raperowi, że ten sportowcem z krwi i kości nie jest i powinien zająć się muzyką. "Popek" idzie jednak w zaparte. Co ma do stracenia w walce z Junem? W zasadzie wszystko. To dla niego bitwa o być albo nie być w KSW. A po porażce z Oświecińskim raczej trudno być dobrej myśli.
- Nie mogę popełnić tego samego błędu. Muszę tę walkę wygrać - tyle wiem. Jeśli przegram, to nie zasługuję, by stać w szeregu KSW, bo byłoby to naprawdę słabe - dodaje.
Poza "Popkiem" na gali KSW 45 w Londynie 6 października zobaczymy w akcji jeszcze m.in. Karola Bedorfa, Michała Materlę czy Damiana Janikowskiego.
Joanna Jóźwik została singielką. Urocza lekkoatletka zakończyła związek z zawodnikiem MMA - Adamem Niedźwiedziem
Agencja TVN / x-news