W połowie minionej dekady trójmiejskim przestępcom było na Pomorzu zbyt ciasno, a gdańskie CBŚP od 2006 roku zaczęło mocniej deptać im po piętach. Swoje biznesy przenosili więc do Holandii i Hiszpanii.
- Tam dali się poznać z jak najgorszej strony. Handel narkotykami, porwanie dla okupu, zabójstwo to wizytówka działalności przestępców skupionych wokół gdynianina Artura B. - tłumaczy Mariusz Marciniak, rzecznik prasowy gdańskiej apelacji.
Prokuratorzy są przekonani, że to właśnie w Hiszpanii sześciu oskarżonych porwało w 2008 roku Artura B., a w zamian za uwolnienie go zainkasowali 500 tys. euro.
Artur B. "Artuś", zwany też "Grubym" jeszcze kilka lat temu zajmował jedno z czołowych miejsc na liście najbardziej poszukiwanych polskich gangsterów.
Według ustaleń śledczych, Artur B. był narkotykowym hurtownikiem i przez lata zaopatrywał w kokainę z Ameryki Południowej pół Europy. Dzięki współpracy z międzynarodowymi kartelami miał sprowadzić ponad tonę narkotyków. Przy okazji podobno "zapominał" rozliczać się z kolegami, a długi, w złotówkach, euro i dolarach, rosły. To właśnie one były przyczyną porwania, do którego doszło 14 lutego 2008 r.
Współorganizatorem porwania miał być Dariusz R., ps. Rusił. Dla niego okup był szansą na odzyskanie długu od Artura B., ale pieniędzmi nie cieszył się długo. Pół roku później jego zwłoki znaleziono w walizce w kanale wodnym w Amsterdamie. Śledztwo w sprawie porwania właśnie się zakończyło.
Oskarżonym o uprowadzenie nieżyjącego od 2012 roku Artura B. grozi od 3 do 15 lat więzienia.