ZOBACZ: Pożar kościoła w Oławie. Zostały tylko mury (ZDJĘCIA ZE ŚRODKA)
Ze wstępnych ustaleń wynika, że pożar kościoła w Oławie wybuchł najpierw na poddaszu sąsiadującego z kościołem budynku mieszkalnego i stąd przeniósł się do świątyni. Ewakuowano ośmiu mieszkańców budynku - nikomu nic się nie stało, choć straż pożarna otrzymała informację że w płonącym budynku mógł znajdować się człowiek. Ostatecznie nie potwierdzono jednak tych sygnałów.
CZYTAJ TEŻ: POŻAR KOŚCIOŁA W OŁAWIE: ZATRZYMANO PODEJRZANEGO O ZAPRÓSZENIE OGNIA
Kościół św. Józefa w Oławie to kościół pomocniczy parafii Najświętszej Maryi Panny Matki Pocieszenia. Co niedziela odprawiano tu tylko dwie msze. Kościół św. Józefa był jednak także udostępniany na nabożeństwa obrządku bizantyjsko-ukraińskiego. Kościół św. Józefa pochodzi z lat siedemdziesiątych XIX wieku.
- Na razie trudno cokolwiek powiedzieć. To, co się stało, wszyscy widzą. Na pewno spalony kościół to ogromna strata materialna i kulturalna, ale najważniejsze jest to, że w budynku obok, w którym mieszkali ludzie, nikomu nic się nie stało i z tego trzeba się cieszyć - powiedział portalowi GazetaWroclawska.pl obecny na miejscu ksiądz Paweł Cembrowicz, proboszcz parafii Najświętszej Maryi Panny Matki Pocieszenia.
Starosta oławski Zdzisław Brezdeń widział, jak wieża kościoła spadała. - Niesamowicie przykry widok i strata dla miasta. Wiele osób w tym kościółku się modliło - mówi starosta. Pamięta, że sam też służył tam do mszy, jako ministrant.
ZOBACZ TEŻ: POŻAR KOŚCIOŁA W OŁAWIE. MIESZKAŃCY W SZOKU
Nie oszacowano jeszcze strat spowodowanych pożarem, wiadomo jednak że będą one ogromne. Zarówno w kościele, jak i w przyległym budynku zawaliła się część dachu. Doszczętnie spłonęło wnętrze świątyni - całe wyposażenie i wystrój. Ogień strawił także ołtarz. Do swoich mieszkań na razie nie będzie też mogło wrócić osiem osób, które mieszkały w tej kamienicy. Wśród poszkodowanych jest Ewa Korczowska, mieszkająca na pierwszym piętrze. Obudził ją sąsiad z budynku obok. - Szedł rano do pracy. Zobaczył dym i spadające dachówki. Zapukał do mnie i mówi, że coś się dzieje. Wypadłam na klatkę, narobiłam szumu. Sąsiedzi zaczęli wychodzić. W międzyczasie przyjechała policja i kazała się ewakuować. Tak jak stałam ,musiałam wyjść z domu, nie zdążyłam nic zabrać - mówi ze łzami w oczach Ewa Korczowska.
Elżbieta Pawlikowska, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Oławie mówi, że kościół został doszczętnie zniszczony, więc trudno mówić o jego odbudowie. - Stropy były drewniane, wypełnione trzciną. Po pożarze nie zostało nic, oprócz murów. Wszystko jest zniszczone: ambona, podest, ołtarz, wszystko - mówi Pawlikowska. Ostateczną decyzję w sprawie przyszłości budynku ma podjąć w piątek konserwator zabytków.
W lepszym stanie jest sąsiadujący z kościołem budynek. - Na pewno do wymiany będzie dach oraz stropy na strychu. Poddasze, na którym były dwa mieszkania komunalne, nadaje się do odnowienia. Wszystkie mieszkania są zalane - mówi Pawlikowska. Szczegółowa ekspertyza powstaje jednak dopiero wtedy, gdy strażacy zakończą akcję i osuszą budynek. - Rodziny na pewno nie wrócą do swoich domów przez najbliższe dwa tygodnie, a jeśli zniszczenia będą duże, to i przez trzy miesiące - zapowiada Pawlikowska. Dziś wpuści tylko mieszkańców, żeby moli zabrać swoje najpotrzebniejsze rzeczy.
Po godz. 7 runęła część wieży kościoła