– W ocenie sądu materiał dowodowy jedynie częściowo potwierdza zarzuty prokuratury. Nie pozwala on na stwierdzenie, że Jakub D., Andrzej S., Wojciech O. i Piotr G. działali wspólnie i w porozumieniu z pozostałymi mężczyznami – uzasadniał wyrok sędzia Tomasz Borowczak.
Dokładny opis kradzieży przeczytasz TUTAJ
I dodawał: – Wymierzając karę Michałowi K., Grzegorzowi L., Pawłowi G. i Markowi W. sąd miał na uwadze, że przedmiotem działania były falsyfikaty. Jednak działania tych oskarżonych świadczyły o znacznym stopniu zorganizowania.
Więzienie dla czterech oskarżonych
Ostatecznie, za kradzież fałszywych obrazów na Naramowicach, Michał K. został skazany na trzy lata więzienia i grzywnę 40 tys. zł. Grzegorz L. usłyszał wyrok dwóch lat więzienia oraz karę grzywny 80 tys. zł. Natomiast Marek W. został skazany na rok pozbawienia wolności i grzywnę 60 tys. zł. Rok pozbawienia wolności zasądzono także Pawłowi G., a do tego także grzywnę w wysokości 25 tys. zł. Wobec dwóch ostatnich sąd orzekł jednak zawieszenie kary pozbawienia wolności na jeden rok. To oznacza, że na razie pozostaną na wolności.
Czytaj też: Kończy się proces oskarżonych o kradzież obrazów
Za kratki mają trafić za to Michał K. i Grzegorz L., którzy byli głównymi organizatorami akcji kradzieży obrazów. – Obaj oskarżeni wciągnęli i uwikłali w ten proceder Marka W. i Pawła G. Wszyscy działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. W przypadku kary Michała K. sąd wziął też pod uwagę jego uprzednią karalność i działalność w ramach recydywy – mówił sędzia Tomasz Borowczak.
Wydając wyrok sąd uznał, że uniewinnieni mężczyźni nie wiedzieli, że uczestniczą w przestępstwie i mogli być przekonani, że działają na rzecz dobra państwa. – Brakuje podstaw do zakwestionowania wyjaśnień czterech uniewinnionych. Żaden wiarygodny dowód nie pozwala na stwierdzenie, że podawali się za funkcjonariuszy policji. Można też uznać ich linię obrony, który opierała się na tym, że oskarżeni byli przekonani, iż uczestniczą w legalnej akcji na rzecz dobra kraju – uzasadniał sędzia Borowczak.
Fałszywa kolekcja
Przypomnijmy, że do kradzieży obrazów na Naramowicach doszło w lipcu 2016 roku. W akcji uczestniczyło ośmiu mężczyzn. Łącznie ukradli 87 obrazów z prywatnej kolekcji Jana C. Miały to być dzieła sztuki wchodzące w skład niezwykle wartościowej Kolekcji Goebbelsa. Dopiero później okazało się, że większość obrazów była podróbkami wartymi nie kilkadziesiąt milionów złotych, a zaledwie około... 30 tys. zł.
Czytaj też: Ruszył proces o kradzież fałszywych obrazów
Za przygotowanie akcji mieli odpowiadać przede wszystkim Michał K. oraz Grzegorz L. To oni mieli wciągnąć do akcji Marka W. i Pawła G., którzy zostali o wszystkim wtajemniczeni. O przestępstwie mieli za to nie wiedzieć pozostali czterej oskarżeni, którzy później bronili się argumentując, że byli przekonani, iż akcja jest legalna.
Kiedy 21 lipca mężczyźni zapukali do drzwi Jana C., przedstawili się jako funkcjonariusze policji prowadzący sprawę obrazów z Kolekcji Goebbelsa. Pokrzywdzonemu mężczyźnie powiedzieli, że muszą zabrać jego obrazy na badania, które wykażą czy kolekcja jest rzeczywiście prawdziwa.
– Pokrzywdzony był przekonany, że odwiedzili go funkcjonariusze policji. Pozorowanie się na policjantów pozwoliło oskarżonym oszukać Jana C., który kierując się chęcią pomocy w pozorowanym śledztwie, wydał im obrazy – mówił sędzia Tomasz Borowczak.
Niewiarygodne zeznania
Sam Grzegorz L. po zatrzymaniu zaczął współpracować z prokuraturą i składał obszerne wyjaśnienia. To właśnie one były podstawą aktu oskarżenia opracowanego przez prokuraturę. Z tego powodu śledczy wnioskowali też do sądu o karę więzienia w zawieszeniu dla niego. W ocenie śledczych wyrok w zawieszeniu powinni usłyszeć także pozostali oskarżeni z wyjątkiem Michała K.
W przeciwieństwie do prokuratury sędzia Tomasz Borowczak zupełnie inaczej ocenił wyjaśnienia składane przez Grzegorza L. – Prokurator dał im wielką wagę, ale sąd tego nie podziela. Grzegorz L. nie składał wyjaśnień od samego początku. Miał też czas, by przygotować swoją wersję – mówił sędzia Borowczak.
Zwracał też uwagę, że wyjaśnienia Grzegorza L. były nieścisłe a nawet sprzeczne. – Grzegorz L. przerzucał odpowiedzialność na Michała K. przypisując mu główną rolę podczas wizyt u Jana C. A tymczasem ich rola była taka sama – uzasadniał sędzia Borowczak.
Jednocześnie dodawał, że podstawą aktu oskarżenia powinny być zeznania pokrzywdzonego Jana C., które były „konsekwentne i logiczne”. Sam Jan C. był nieobecny podczas poniedziałkowego ogłoszenia wyroku. Na sali zabrakło także trzech oskarżonych mężczyzn. Wyrok jest nieprawomocny.
Najgłośniejsze sprawy kryminalne w Wielkopolsce. Nie tylko ś...
POLECAMY:
Kryminalna Wielkopolska
Wszystko o Lechu Poznań [NEWSY, TRANSFERY]
Strona Kobiet [ZDJĘCIA]
Strefa biznesu
Agroturystyka w Wielkopolsce
Quizy - Sprawdź się!
OBEJRZYJ TAKŻE: Poznań: Zatrzymanie gangstera Geringa