- Drobne kradzieże są uciążliwe, gdyż większa ich liczba powoduje, że straty właścicieli mogą być znaczne. Jednak żadne formy samosądu nie mogą być akceptowalne – uzasadniał wyrok sędzia Robert Grześ.
Czytaj też: Poznań: Właściciel sklepu przywiązał złodzieja do krat, bił go i polewał wodą?
Do kontrowersyjnego zdarzenia doszło w lutym 2018 roku w jednym ze sklepów na Wildzie. Wiesław R. miał zostać przyłapany na kradzieży piwa. Wersje tego, co naprawdę się zdarzyło są jednak sprzeczne.
Sam Wiesław R. przekonywał, że został zabrany przez Łukasza G. na zaplecze, gdzie został przykuty do kraty w oknie a następnie był bity i polewany wodą. Taką wersję wydarzeń przyjęła również prokuratura, która domagała się dla właściciela sklepu kary 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na rok. Z kolei Łukasz G. od początku procesu nie przyznawał się do winy argumentując, że w ogóle nie zna pokrzywdzonego mężczyzny. Domagał się też uniewinnienia.
Ostatecznie sąd nie dał wiary jego wyjaśnieniom i uznał go winnym, mimo że nie było twardych dowodów na winę Łukasza G. – Trzeba zwrócić uwagę, że przy ustalaniu stanu faktycznego nie było bezpośrednich dowodów takich jak nagrania monitoringu czy zeznania naocznych świadków – mówił sędzia Robert Grześ.
I dodawał: – Za taką wersją wydarzeń przemawiają jednak konsekwentne zeznania pokrzywdzonego Wiesława R., który zgłosił się na policję następnego dnia i opisał przebieg zdarzeń wskazując wyraźnie, że został przykuty do okna. Ponadto jeden ze świadków (pracownica sklepu – dod. red.) zeznała, że po wejściu na zaplecze widziała mężczyznę stojącego przy kracie okiennej.
Czytaj też: Najgłośniejsze sprawy kryminalne w Wielkopolsce
Sędzia Robert Grześ w swoim uzasadnieniu odwoływał się także do eksperymentu procesowego, który został przeprowadzony kilka tygodni temu w sklepie. – Na jego podstawie sąd doszedł do wniosku, że zeznania pokrzywdzonego są wiarygodne. Pokrzywdzony, po wejściu na zaplecze, wskazał, że wystrój był inny niż w dniu zdarzenia. Wskazał też okno, do którego miał być przykuty. Wersja podana przez niego jest bardzo prawdopodobna - mówił sędzia.
Sąd podkreślał też, że chociaż obecnie w sklepie nie ma już na zapleczu krat na oknach, jest bardzo prawdopodobne, że się tam znajdowały. – Świadczą o tym ślady na suficie oraz sposób pomalowania wnęki okiennej – mówił sędzia Robert Grześ argumentując, że Wiesław R. nie miał wyraźnego interesu, by bezpodstawnie pomawiać Łukasza G.
Jednocześnie sąd nie kwestionował tego, że Wiesław R. mógł dopuszczać się kradzieży, gdyż dokonywał tego już w przeszłości także w innych sklepach. – Pokrzywdzony wkładał do torby więcej piw, a płacił tylko za dwa mówiąc, że pozostałe kupił w innych sklepach – mówił sędzia.
Sąd orzekł wobec Łukasza G. karę 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok. Dodatkowo właściciel sklepu ma zapłacić na rzecz Wiesława R. tysiąc złotych. Łukasz G. i jego obrońca nie ukrywali zaskoczenia wyrokiem i już zapowiedzieli złożenie odwołania. – Postępowanie sądu w żaden sposób nie wykazało, że mój klient miał styczność z pokrzywdzonym i dopuścił się tych czynów. W tej sprawie jest wiele wątpliwości. Tak naprawdę nie ma żadnego dowodu na winę mojego klienta – mówiła adwokat Agata Celmer.
Z kolei Łukasz G. dodawał: – Brak mi słów. Ten wyrok to zielone światło dla osób, które kradną i mogą bezpodstawnie pomówić właścicieli sklepów. Nie sądziłem, że sąd potraktuje mnie w ten sposób. Mnie i wszystkich przedsiębiorców. Zaufano człowiekowi, który chodzi od sklepu do sklepu i kradnie. Teraz może sobie pójść do innego i oskarżyć kogoś innego.
W zupełnie innym nastroju był Wiesław R., który nie ukrywał radości z wyroku. – Jestem zadowolony, że będzie jakakolwiek kara – mówił po wyjściu z sali rozpraw. Jednocześnie zaprzeczał, żeby dokonał kradzieży piwa.
– Jeśli mam ochotę na piwo to po prostu je kupuję – przekonywał.
POLECAMY: