Zobacz wideo: Zakaz handlu w niedziele powoli staje się fikcją?:
"To niesprawiedliwe"
- Moja koleżanka pracuje w Biedronce przy ulicy Inowrocławskiej w Bydgoszczy. Odkąd sklep zaoferował usługi pocztowe, jest otwarty w każdą niedzielę, w godzinach od 7.00 do 21.00. Żaliła mi się niedawno, że w innych Biedronkach mają dobrze, bo niedziele spędzają w domach. Powiedziała: "To strasznie niesprawiedliwe. Nie boję się pracy, ale skoro jedni pracują tego dnia, to inni chyba również powinni". Rzeczywiście, to nieuczciwe i może budzić niesnaski wśród pracowników. Podobno niektórzy deklarują chęć przejścia do sklepów, w których niedziele są wolne.
"Poszłam do innego sklepu i mam wolne"
- Kilka miesięcy temu zmieniłam pracę, poszłam do innego sklepu - opowiada "Pomorskiej" pani Mariola, ekspedientka z bydgoskiego Szwederowa. - Zarabiam tyle samo, ale przynajmniej nie muszę przychodzić w niedziele. W poprzednim sklepie na początku też było zamknięte, ale szef wymyślił, że można odbierać paczki i wolne się skończyło. Oczywiście, nie płacił nam dodatkowo za taką pracę. Natomiast paczki to jedna wielka ściema, bo w praktyce przyszło ich tyle, że na palcach jednej ręki można było policzyć. Sklep to nie poczta, a chodzi tylko o to, by ominąć zakaz, podczas gdy szef w niedziele odpoczywa z rodziną.
Oficjalnie tylko w jednym sklepie zbuntowali się przeciwko "udawaniu poczty" - w Carrefourze, gdzie związkowcy zapowiedzieli walkę o wolne niedziele.
Media obiegła informacja, że w sierpniu Carrefour nawiązał współpracę z firmą Pointpack, zajmującą się usługą nadania i odbioru przesyłek. Dzięki temu sklepy mogłyby świadczyć usługi pocztowe i pracować również w niedziele niehandlowe.
Takie rozwiązanie nie podoba się jednak zatrudnionym w sieci. Kilka dni temu związki zawodowe wydały oświadczenie w tej sprawie.
Czytamy w nim: "Organizacja Zakładowa NSZZ "Solidarność" Carrefour Polska stanowczo sprzeciwia się próbom ominięcia zakazu niedzielnego handlu. Odebranie pracownikom jedynego dnia wolnego zagwarantowanego przez ustawę jest brakiem poszanowani ich godności i pracowników do odpoczynku, możliwości spędzeni tego czasu z rodziną. Wielozadaniowość, niskie wynagrodzenia, narażenie na zakażanie COVID-19 są dostatecznym czynnikiem stresującym pracowników handlu. Jako organizacja, stanowczo sprzeciwiamy się próbom ominięcia zakazu handlu w niedziele".
Związkowcy z Solidarności zaapelowali do posłów o uszczelnienie przepisów, bo - ich zdaniem - w obecnej formie stały się fikcją.
Pierwsze czytanie nowelizacji ustawy uszczelniającej handel
Ostatnio prace nad taką ustawą przyspieszyły. W lipcu do Sejmu trafiła nowelizacja, która ma ukrócić proceder otwierania sklepów "na placówkę pocztową", a konkretnie z punktem o wyłączeniu z ustawy możliwości ich pracy w niedziele. W projekcie pojawił się wymóg, aby placówki pocztowe, których zakaz nie dotyczy, utrzymywały się w przeważającej większości z dostarczania paczek. Pierwsze czytanie zaplanowano na najbliższe posiedzenie sejmowej komisji, które odbędzie się 14 września.
Tymczasem lista sklepów czynnych przez siedem dni w tygodniu stale się powiększa. Obecnie zakupy w niedziele zrobimy m.in. w wybranych sklepach Biedronki, Lidla, Dino, Kauflandu, Polomarketu, Intermarche, Grupy Eurocash (Lewiatan, Delikatesy Centrum, ABC, Mila, Groszek Euro Sklep), Żabce.
Przy okazji wraca temat, czy Polacy są za zakazem handlu w niedziele, czy są przeciwni. Tutaj zdania są podzielone. I tak np. z badania przeprowadzonego przez CBRE, na które powołuje się "Rzeczpospolita", wynika, że coraz więcej osób chce zniesienia zakazu - mówi tak 55 proc. ankietowanych, 33 proc. uważa, że niedziele powinny być wolne, a 12 proc. nie ma zdania.
Oczywiście, mamy również drugą stronę, którą ta sprawa dotyczy najbardziej: - Ja nie znam ani jednego pracownika handlu, który byłby tej ustawie przeciwny - powtarza często Jan Dopierała, obecnie prezes Międzybranżowego Związku Zawodowego Kujawsko-Pomorskiego, który jako sekretarz Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ "Solidarność" pracował nad przepisami o ograniczeniu niedzielnego handlu.
