13 lat od katastrofy smoleńskiej
Samolot Tu-154M z 96 osobami na pokładzie, w tym parą prezydencką, rozbił się 10 kwietnia 2010 roku podczas podchodzenia do lądowania na lotnisku w Smoleńsku. Prezydencka maszyna leciała na obchody rocznicy sowieckiego mordu w Lesie Katyńskim. Zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi.
Już około godzinę po katastrofie prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew stworzył specjalną komisję rządową ds. zbadania przyczyn katastrofy na czele z premierem Władimirem Putinem. W czasie rozmowy telefonicznej z premierem Donaldem Tuskiem Miedwiediew zapewnił, że śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy będzie prowadzone wspólnie przez prokuratorów polskich i rosyjskich.
Raport MAK dot. katastrofy smoleńskiej
- W styczniu 2011 roku Międzypaństwowy Komitet Lotniczy przedstawił na konferencji prasowej raport, w którym przedstawiono okoliczności i przyczyny katastrofy. Tatiana Anodina, szefowa MAK, wymieniła wtedy pięć bezpośrednich przyczyn tragedii - pisało wówczas TVN24. Były to:
- "nie podjęcie decyzji na czas o odejściu na lotnisko zapasowe przy otrzymaniu informacji na czas o warunkach pogodowych";
- "obniżanie lotu bez widoczności naziemnych punktów i wbrew ostrzeżeniom";
- "brak odpowiedniej reakcji i wymaganych działań przy wielu ostrzeżeniach systemu TAWS i zejście poniżej minimów";
- "podejście do lądowania mimo braku zgody z wieży kontrolnej"
- "presja psychologiczna", która miała mieć wpływ na decyzje pilotów.
Katastrofa smoleńska - raport Millera
Kilka miesięcy później, bo w lipcu 2011 roku został zaprezentowany raport o katastrofie smoleńskiej przygotowany przez komisję, której przewodził Jerzy Miller. Dokument nie zawierał jednej konkretnej przyczyny tragedii, lecz splot wydarzeń, które do niej doprowadziły. W raporcie nie wymieniono też żadnych nazwisk winnych.
Ustalenia Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego zostały przedstawione ponad 15 miesięcy po katastrofie smoleńskiej. Członkowie komisji podkreślali, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
We wnioskach końcowych raportu eksperci wskazali, że przyczyną wypadku było "zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Doprowadziło to do zderzenia z przeszkodą terenową, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią".
Tusk oddał Rosjanom śledztwo ws. katastrofy w Smoleńsku
Dopiero sześć lat później na jaw wyszło, że kancelaria premiera Donalda Tuska zamówiła analizę, z której wynikało, że w sprawie katastrofy smoleńskiej nie trzeba było stosować prawa, które oddało śledztwo w ręce Rosjan. Informował o tym tygodnik "Do Rzeczy", który dotarł w 2017 roku do nowych dokumentów.
Jednym z nich było pismo z 19 września 2011 r., skierowane przez byłego szefa KPRM Tomasza Arabskiego do warszawskiej prokuratury okręgowej. Stanowiło ono część materiału dowodowego w śledztwie w sprawie „zdrady dyplomatycznej”, które toczyło się obok głównego postępowania dotyczącego przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Według „Do Rzeczy”, z dokumentu wynika, że przez kilka tygodni po katastrofie smoleńskiej ekipa Donalda Tuska „nie pokusiła się o przygotowanie żadnej analizy prawnej, która wskazywałaby na to, że Polska była bezwolnym wykonawcą rosyjskich poleceń, a wszystkich ustaleń dokonywano na słowo honoru”.
Arabski podkreślił także w dokumencie, że KPRM nie jest w posiadaniu opinii prawnych dotyczących ustalenia, w oparciu o jakie procedury powinny być badane okoliczności katastrofy smoleńskiej lotu Tu-154M sporządzonych na dzień 10 kwietnia 2010 r. „Do Rzeczy” zwracało też uwagę, że prawne analizy dotyczącego tego problemu śledztwa współpracownicy Tuska zaczęli zlecać dopiero wiele tygodni po tragedii, kiedy już w rzeczywistości cały materiał dowodowy został przejęty i zabezpieczany przez stronę rosyjską.
Wnioski Tuska, jak Anodiny
Były premier swoją opinią o przyczynach i odpowiedzialności za tragedię podzielił się chociażby w 2021 roku w jednym z wywiadów w TVN. Podkreślił, że cała prawda o przyczynie katastrofy pod Smoleńskiem jest zawarta w raporcie Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Sam natomiast zajął się wyjaśnianiem odpowiedzialności politycznej. Jak zaznaczył, dotąd on i ludzie z jego otoczenia nie robili tego ze względu na subtelność, z jaką podchodzili do sprawy.
W tym samym wywiadzie Tusk stwierdził także, że "Jarosław Kaczyński sam najlepiej wie w sercu, ile ponosi odpowiedzialności za to, co się w Smoleńsku zdarzyło. Ze wszystkich dostępnych materiałów wynika, że polscy piloci, którzy popełnili błędy podczas lądowania, byli poddani presji".
I tu historia zatoczyła koło, bo dokładnie do takich wniosków, jak on doszedł również... rosyjski Międzynarodowy Komitet Lotniczy, któremu przewodniczyła gen. Tatiana Anodina.
Wyniki komisji Macierewicza
Niemal dokładnie rok temu, 11 kwietnia 2022 roku podkomisja smoleńska upubliczniła raport z katastrofy prezydenckiego samolotu Tu-154 z 2010 roku. - Raport zawiera jednoznaczną odpowiedź, analizę oraz wyniki naszych długotrwałych i niesłychanie trudnych prac, ponieważ trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że było to jedyne takie badanie, jakie znamy w historii badań wypadków lotniczych – powiedział przewodniczący Podkomisji Smoleńskiej Antoni Macierewicz. Polityk poinformował, że techniczną przyczyną dramatu smoleńskiego były przynajmniej dwie eksplozje, które zniszczyły samolot.
- Przyczyną katastrofy był akt bezprawnej ingerencji strony rosyjskiej na statek powietrzny Tu-154m z delegacją Prezydenta RP - podkreślił Antoni Macierewicz.
Źródło: I.pl, TVN24, TVP Info, Do Rzeczy, PAP

dś