Premier: 300 walecznych walczy z ogniem
W zamieszczonym w serwisie X filmie premier Donald Tusk poinformował, że kieruje się w stronę Biebrzańskiego parku Narodowego, gdzie od dwóch dni "szaleje pożar i 300 walecznych walczy z ogniem: strażacy, żołnierze WOT-u, straż leśna, leśnicy". Powiedział, że w akcję zaangażowanych jest 5 śmigłowców, 100 wozów strażackich, drony i quady oraz przede wszystkim ludzie, "którzy całą Wielkanoc spędzają tam w chaszczach, torfowiskach, walcząc z ogniem". Podkreślił, że chce im "w imieniu nas wszystkich podziękować" i wyraził nadzieję, że ogień zostanie wkrótce opanowany.
Podczas poniedziałkowej odprawy ze służbami premier był pytany, czy pożar nie jest aktem dywersji.
- Jeśli miałoby dojść do podpaleń na zlecenie obcych służb, za pieniądze, to (jest za tym - red.) aby kary były jak najostrzejsze. W przypadku gdyby to obywatel Polski zdecydował się na to, na zlecenie służb, moim zdaniem trzeba to traktować jako akt zdrady. To jest poza dyskusją - powiedział Tusk.
Dodał, że "cały czas mamy też do czynienia z głupimi, celowymi podpaleniami", które mają miejsce m.in. przy okazji wypalania traw i łąk.
- Z całą pewnością wszystko co będzie nosiło znamiona celowego podpalenia albo oczywistej, niewybaczalnej głupoty, to będziemy wprowadzali nowe zasady - zaznaczył. Dodał też, że susza będzie powodowała wyraźnie zwiększenie zagrożenie pożarowego i to na terenie prawie całego kraju.
- Wszyscy musimy się nauczyć większej dyscypliny, a czasami wyższa kara bardziej uświadamia potrzebę zachowani takiej dyscypliny - podkreślił.
Przekazał, że będzie o tym rozmawiał na wtorkowym posiedzeniu rządu.
Wcześniej, w poniedziałek przed południem k. miejscowości Grzędy (Podlaskie), ok. 5 km w linii prostej od miejsca pożaru - odbył się briefing przedstawicieli sztabu kryzysowego, który - na wniosek komendanta wojewódzkiego PSP - jeszcze w niedzielę powołał wojewoda podlaski Jacek Brzozowski. "Pożar jest na teraz niezlokalizowany, ale się nie rozprzestrzenia i to jest ważna wiadomość" - mówił dziennikarzom wojewoda.
Teren opanowany przez ogień obejmuje obszar 450 ha i się nie rozprzestrzenia, ale wciąż nie jest ostatecznie kontrolowany - poinformowała w poniedziałek straż pożarna. Do działań gaśniczych kierowani są kolejni strażacy. Pożar wybuchł w niedzielę po południu, w akcji bierze udział ponad trzysta osób - strażaków zawodowych i OSP wspomagają żołnierze WOT, służby leśne i parkowe, policja. Używane są śmigłowce i samolot gaśniczy; w ciągu kilku pierwszych godzin poniedziałkowej akcji dokonały one ponad 60 zrzutów wody.
Komendant PSP: sytuacja jest bardzo dynamiczna
Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Przed godziną były gorsze informacje, obecnie są zdecydowanie lepsze - powiedział w poniedziałek komendant główny PSP nadbryg. Wojciech Kruczek na odprawie dotyczącej pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym.
Dodał, że front pożaru o długości 1,9 km sugeruje, że pożar posuwa się w głąb parku. "Nie rozprzestrzenia się i jest opanowany na dosyć dużym obszarze" - zaznaczył.
Przekazał, że w tej chwili na terenie akcji, na dwóch odcinkach bojowych, jest 346 funkcjonariuszy różnych służb oraz 5 śmigłowców, w tym jeden Black Hawk, który jest w stanie przenieść 3 tys. litów wody. Cztery mniejsze śmigłowce mogą transportować po 500 litrów wody. Kruczek zaznaczył, że jeśli będzie potrzeba, to we wtorek do dyspozycji będzie jeszcze jeden śmigłowiec z Lasów Państwowych. Jak podkreślił, niestety nocą śmigłowce nie realizują zrzutów.
Na miejscu akcji pracuje również pięć grup dronowych. "Na bieżąco realizują wizualizację terenu akcji. Jest również bayraktar, który pojawił się na niebie na wysokości ponad 5 tys. metrów i będzie realizował przekaz wizualny" - mówił.
Poinformował, że na miejscu działa 196 strażaków PSP i OSP, 50 żołnierzy WOT, 60 leśników z Lasów Państwowych i 20 funkcjonariuszy z Biebrzańskiego Parku Narodowego. W akcji udział bierze także 80 policjantów, którzy zabezpieczają działania.
Kruczek przekazał, że na ten moment w rezerwie jest 138 funkcjonariuszy i żołnierzy WOT. Dodatkowo przyjeżdżają jeszcze siły z innych regionów Polski. "Na wtorek rano sumarycznie będzie to prawie 300 funkcjonariuszy, gdyby pojawiła się negatywna wersja rozwoju pożaru. A możemy się spodziewać, że w nocy może być sytuacja, która zaniepokoi nas rano" - powiedział.
Źródło:
