Szef IPN w "Gościu Wydarzeń" na antenie Polsat News pytany był o obchodzoną przed dwoma dniami rocznicę "Krwawej niedzieli", która była punktem kulminacyjnym masowej eksterminacji dokonanej na polskiej ludności cywilnej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów Stepana Bandery, Ukraińską Powstańczą Armię i ukraińską ludność cywilną. Gospodarz programu Bogdan Rymanowski zwrócił uwagę, że tego dnia z ust prezydenta Wołodymyra Zełenskiego nie padły żadne słowa, które nawiązywałyby do tej zbrodni.
"Symboliczny dzień"
– 11 lipca na pewno był symboliczny i w Polsce, po mocnych przemówieniach prezydenta Dudy i premiera Morawieckiego, i symboliczny był także na Ukrainie, słowa prezydenta Zełenskiego i ta petycja by Werchowna Rada (ukraiński parlament - przyp. red.) przyjęła symboliczną ustawę, konkretnie 11 lipca, mam nadzieję jako historyk i prezes IPN, będzie wstępem do tego, abyśmy mogli prowadzić prace ekshumacyjne i pochować naszych bohaterów i ofiary na Wołyniu – powiedział Karol Nawrocki.
Zdaniem prezesa IPN, "jesteśmy w procesie dochodzenia do tego, aby polskie ofiary na Wołyniu miały swoje groby i aby zostały odnalezione". Przyznał, że na ten moment sam czeka. Przypomniał, że zbrodnia ukraińskich nacjonalistów pochłonęła życie od 80 do nawet 120 tysięcy naszych rodaków.
"Kamień milowy w kierunku pojednania"
Nawrocki zwrócił jednocześnie uwagę, że obecne wydarzenia nie unieważniają tego, co wydarzyło się przed 79 laty. – Wielka życzliwość i solidarność Polaków, wielki akt naszych serc, nie może oczywiście pewnych faktów historycznych, z naszej wspólnej historii z naszymi braćmi Ukraińcami, wymazać – podkreślił.
– Jestem przekonany, że w narodzie ukraińskim dojrzewa przekonanie, że ten fakt historyczny powinien zostać uregulowany i to będzie kolejny kamień milowy w kierunku pojednania narodów polskiego i ukraińskiego – powiedział prezes Instytutu Pamięci Narodowej.
polsatnews.pl
dś
