O przyszłym spotkaniu Donald Trumpa z Kim Dzong Unem poinformował doradca ds. bezpieczeństwa Korei Południowej Chung Eui-jong w Waszyngtonie, tuż po spotkaniu przedstawicieli Seulu z amerykańskim prezydentem w Białym Domu. Południowokoreańskie władze były pośrednikiem między obiema stronami i przekazały Trumpowi komunikat od lidera Korei Północnej. Kilka dni wcześniej doszło bowiem do bardzo rzadkich rozmów Kim Dzong Una z delegacją w Seulu – następstwa wizyty północnokoreańskich polityków oraz siostry Kima Dzong Una, Kim Jo Dzong, w Korei Południowej podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pjongczangu.
Jak przekazał Chung Eui-jong w swoim komunikacie, Kim Dzong Un wyraził gotowość do spotkania do Donaldem Trumpem, a także do denuklearyzacji reżimu. Północnokoreański przywódca zapewnił, że wstrzyma wszystkie testy pocisków balistycznych oraz nuklearnych, a jednocześnie nie będzie naciskał na przerwanie łączonych ćwiczeń wojskowych USA z Koreą Południową. Prezydent USA, który przyjął propozycję spotkania, napisał na Twitterze: „Kim Dzong Un rozmawiał o denuklearyzacji w przedstawicielami Korei Północnej, nie tylko o wstrzymaniu [testów]. Oprócz tego nie będzie żadnych prób pocisków w najbliższym czasie [do spotkania – red.]. To olbrzymi postęp, ale sankcje nie zostaną zniesione, dopóki nie dojdziemy do porozumienia. Planujemy spotkanie!”. Z kolei ambasador Korei Północnej przy ONZ napisał w oświadczeniu wysłanym do „Washington Post”, że „odważna decyzja Kima Dzong Una pomoże zapewnić pokój i stabilizację na Półwyspie Koreańskim i w regionie wschodnioazjatyckim”. Do spotkania dojdzie najwcześniej w maju, poinformował Biały Dom.
Spotkanie Donalda Trumpa z Kim Dzongiem Unem nastąpi w czasie wyjątkowo napiętych relacji na linii Waszyngton – Pjongjang. Reżim przeprowadził bowiem sześć prób nuklearnych i znalazł się w posiadaniu rakietowych pocisków balistycznych międzykontynentalnego zasięgu, które zagrażają terytorium Stanów Zjednoczonych. Zdaniem Kima Dzong Una służą one do obrony przed „amerykańską agresją”, Donald Trump z kolei zagroził Korei Północnej, że jeśli jej rakieta dosięgnie USA, odpowie „ogniem i furią”.
CZYTAJ TAKŻE: Kim Dzong Un zaprosił do Pjongjangu prezydenta Korei Południowej Moon Jae-ina
Radość ze spotkania wyraził już prezydent Korei Południowej Moon Dze-in, który nazwał informacje o spotkaniu „cudem”. – Jeśli prezydent Trump i przywódca Kim spotkają się po szczycie dwóch Korei, denuklearyzacja Półwyspu Koreańskiego rozpocznie się na poważnie – powiedział polityk, który dodał, że to „historyczny przełom, który pomoże zaprowadzić pokój na Półwyspie Koreańskim”. Bardziej ostrożny był z kolei Shinzo Abe, premier Japonii, której w ostatnim czasie dwa razy zagrażały północnokoreańskie rakiety. – Będziemy maksymalnie naciskać na Koreę Północną, dopóki nie podejmie ona konkretnych działań w kierunku denuklearyzacji – powiedział szef japońskiego rządu.
Donald Trump będzie pierwszy urzędującym prezydentem USA, który spotka się z liderem Korei Północnej. Oprócz tego wcześniejsze rozmowy Korei Północnej z USA zakończyły się fiaskiem w 2008 r., a ostatnią nieudaną próbę ich restartu podjęto cztery lata później. Jak jednak podkreśla korespondentka BBC Laura w Bicker w Seulu, ważna jest ostrożność, Korea Północna nie zobowiązała się bowiem do definitywnego zakończenia testów, nie wiadomo także czego zażąda w zamian za wstrzymanie kontrowersyjnych prób. Wcześniej reżim również mimo zapewnień nie rezygnował z testów balistycznych.