W marcu 2019 roku ujawniliśmy sprawę dwóch ton nielegalnego mięsa, znalezionego w masarni firmy S. w Byczynie.
Dwie tony nielegalnego mięsa znaleziono w masarni w Byczynie
W kolejnym artykule napisaliśmy, że inspektorzy weterynarii sprawdzają doniesienia o dużej nielegalnej mroźni w Byczynie.
Jak wykazaliśmy w śledztwie dziennikarskim, to sprawdzanie było bardzo opieszałe. Inspektorzy i policjanci skontrolowali budynek przy ulicy Paruszowickiej (w którym oficjalnie miałby być kartofle) ponad miesiąc po ujawnieniu 2 ton nielegalnego mięsa w zakładzie rodziny S.!
Kontrolerzy zastali wtedy posprzątane i świeżo wymalowane puste ściany. Postępowania zakończono, a śledztwa umorzono z powodu braku dowodów.
Śledczy nie dotarli do materiałów, do których udało nam się dotrzeć w ramach śledztwa dziennikarskiego.
Ujawniliśmy w „nto” nagrania, jak całymi skrzyniami pakowano i wywożono mięso z budynku w Byczynie, stojącego na dodatek w sąsiedztwie nielegalnego wysypiska śmieci, na którym ujawnione zostały m.in. odpady medyczne.
W Byczynie działał nielegalny zakład mięsny. Śledztwo umorzo...
Dla prokuratury ujawnione zdjęcia i filmy to jednak za mało, żeby wznowić śledztwo i jeszcze raz zbadać sprawę.
Prokurator Okręgowy polecił zapoznanie się z decyzją Prokuratury Rejonowej w Kluczborku w kontekście informacji zawartych w publikacji „Nowej Trybuny Opolskiej” - zapewnia Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Te działania nie dostarczyły podstaw do tego, żeby wzruszyć postanowienia o umorzeniu postępowania przygotowawczego.
Nie wiadomo zatem, z jakich źródeł było mięso, które widać na ujawnionych przez nas nagraniach, ani gdzie trafiło. Nikt nie poniesie za to odpowiedzialności.
Co śmierdzi w tej sprawie
Do dzisiaj ani Powiatowy, ani Wojewódzki Inspektorat Weterynarii nie odpowiedziały nam na pytanie czy i jakie konsekwencje zostały wyciągnięte wobec łamiących przepisy właścicieli zakładu. Mimo to udało nam się ustalić fakty.
Otóż sankcje zostały nałożone, ale zaraz potem uchylone
1 kwietnia 2019 roku powiatowy lekarz weterynarii w Kluczborku zawiesił działalność zakładu mięsnego S. w zakresie produkcji i wprowadzenia do obrotu wytwarzanych produktów, aż do czasu zatwierdzenia zmiany w projekcie technologicznym zakładu. Już 6 kwietnia Krzysztof Bocianek uchylił swoją decyzję, a zakład wznowił działalność.
6 maja 2019 roku powiatowy lekarz weterynarii Krzysztof Bocianek wlepił właścicielom zakładu mięsnego karę w wysokości 1000 złotych. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że ta kwota została potem zwrócona!
Gdy o to zapytaliśmy, usłyszeliśmy, że to tajemnica śledztwa.
- Absolutnie nie przerabiałem mięsa w budynku przy ul. Paruszowickiej. To zresztą nie jest moje pomieszczenie. Nie wiem, skąd ma pan takie informacje - powiedział Piotr S., który 1 maja zawiesił działalność firmy Good Meat.
Budynek przy ulicy Paruszowickiej należy do żony Piotra S., dyrektorki jednej z instytucji gminnych w Byczynie.
- Mąż przekazał mi ten budynek 4 marca. Nic nie wiem, żeby była tam prowadzona jakaś działalność - mówi żona.
Podobnie jak śledztwa w sprawie nielegalnego mięsa, umorzone zostały też postępowania administracyjne inspektorów weterynarii.
- Wszelkie niepokoje i wątpliwości konsumentów, jakie mogłyby wyniknąć z medialnych informacji, już nie znajdują uzasadnienia - zapewnił nas na piśmie Krzysztof Bocianek, powiatowy lekarz weterynarii w Kluczborku.
