Protesty we Frankfurcie nad Odrą. Jedni bronili imigrantów, drudzy byli przeciw [ZDJĘCIA]
(pik)
(pik)W sobotę, 20 lutego Frankfurt przypominał oblężoną twierdzę. Na każdym skrzyżowaniu stały policyjne radiowozy, miasto patrolowało dziesiątki policjantów. Podwyższone środki bezpieczeństwa zastosowano również w Słubicach, gdzie okolice mostu nad Odrą patrolowane były przez policjantów i strażników granicznych.To wszystko z powodu dwóch protestów, jakie tego dnia niemal jednocześnie zorganizowano u naszych zachodnich sąsiadów. Na placu przed frankfurckim ratuszem demonstrowali zwolennicy i przeciwnicy imigrantów. Ci pierwsi podkreślali, że Frankfurt jest miastem otwartym i tolerancyjnym. Twierdzili, że Frankfurt, Niemcy i cała Europa muszą wspólnie działać, żeby poradzić sobie z sytuacją, związaną z imigrantami. W tej grupie był też Burmistrz Frankfurtu Martin Wilke. Zaznaczał, że Frankfurt to przyjazne i otwarte miasto. Przed ratuszem zgromadziło się około 200 zwolenników polityki imigracyjnej Niemiec. Było wśród nich kilkunastu uchodźców. Grali, śpiewali w ojczystym języku i tańczyli. Przeciwnicy przyjmowania przez Niemcy uchodźców zgromadzili się kilkadziesiąt metrów dalej. Było w nich wiele osób o poglądach skrajnie nacjonalistycznych, przyszli jednak też zwykli mieszkańcy miasta. Obie grupy rozdzielały dwa rzędy barierek i policjanci. Nie brakowało obraźliwych gestów, gwizdów i krzyków. Ale Poza tym obie demonstracje przebiegły spokojnie. Przeciwników imigrantów było ponad stu. Trzymali transparent o treści „Przyjazny Frankfurt przeciwko mieszkaniom dla azylantów”. Więcej o sytuacji z uchodźcami przeczytasz w poniedziałek, 22 lutego, w papierowym wydaniu „Gazety Lubuskiej”.
W sobotę, 20 lutego Frankfurt przypominał oblężoną twierdzę. Na każdym skrzyżowaniu stały policyjne radiowozy, miasto patrolowało dziesiątki policjantów. Podwyższone środki bezpieczeństwa zastosowano również w Słubicach, gdzie okolice mostu nad Odrą patrolowane były przez policjantów i strażników granicznych.
To wszystko z powodu dwóch protestów, jakie tego dnia niemal jednocześnie zorganizowano u naszych zachodnich sąsiadów. Na placu przed frankfurckim ratuszem demonstrowali zwolennicy i przeciwnicy imigrantów. Ci pierwsi podkreślali, że Frankfurt jest miastem otwartym i tolerancyjnym. Twierdzili, że Frankfurt, Niemcy i cała Europa muszą wspólnie działać, żeby poradzić sobie z sytuacją, związaną z imigrantami. W tej grupie był też Burmistrz Frankfurtu Martin Wilke. Zaznaczał, że Frankfurt to przyjazne i otwarte miasto. Przed ratuszem zgromadziło się około 200 zwolenników polityki imigracyjnej Niemiec. Było wśród nich kilkunastu uchodźców. Grali, śpiewali w ojczystym języku i tańczyli.
Przeciwnicy przyjmowania przez Niemcy uchodźców zgromadzili się kilkadziesiąt metrów dalej. Było w nich wiele osób o poglądach skrajnie nacjonalistycznych, przyszli jednak też zwykli mieszkańcy miasta. Obie grupy rozdzielały dwa rzędy barierek i policjanci. Nie brakowało obraźliwych gestów, gwizdów i krzyków. Ale Poza tym obie demonstracje przebiegły spokojnie. Przeciwników imigrantów było ponad stu. Trzymali transparent o treści „Przyjazny Frankfurt przeciwko mieszkaniom dla azylantów”.
Więcej o sytuacji z uchodźcami przeczytasz w poniedziałek, 22 lutego, w papierowym wydaniu „Gazety Lubuskiej”.