Jeden z zatrzymanych mężczyzn usłyszał zarzut kierowania szajką sutenerów. To on wyszukiwał kandydatki do pracy i omawiał z nimi warunki zatrudnienia. Od początku wiedziały, że część zarobków będą musiały oddawać jako opłata za "ochronę i transport". Ale było to nieraz nawet 75 procent tego co uzyskały od klientów. Wśród pracujących w agencji kobiet były też cudzoziemki. Głównie zza wschodniej granicy.
Śledczy nie ujawniają wielu szczegółów tej sprawy. Ale z informacji o postawionych zarzutach wynika, że nie wszystkie kobiety, zatrudniane przez sutenerów, robiły to dobrowolnie. Zatrzymani w tej sprawie mężczyźni usłyszeli bowiem zarzuty "doprowadzania groźbą lub przemocą do uprawniania prostytucji".
Kobiety przyjmowały klientów w agencji, ale były też dowożone do domów. Ich zdjęcia i pseudonimy umieszczano w internecie. Zarządzający biznesem i jego podwładni mieli grafik, w oparciu o który pilnowali swojego biznesu.
Szajka działała na Dolnym Śląsku od kilku lat. Śledztwo w tej sprawie prowadzi wrocławski wydział Prokuratury Krajowej. Pięciu zatrzymanych gangsterów trafiło do aresztu na trzy miesiące.
