Jak przypomina dr Adam Cyra, jej rodzice zostali aresztowani w Chrzanowie w listopadzie 1943 r., kiedy w fabryce lokomotyw, gdzie pracował jej ojciec, odkryto sabotaż.
Aresztowanych rodziców wkrótce, poprzez więzienie śledcze w Mysłowicach, jako więźniów policyjnych przywieziono do bloku nr 11 w KL Auschwitz, gdzie przebywali do połowy kwietnia 1944 roku. Następnie rodziców Zmarłej przeniesiono do KL Auschwitz II-Birkenau. Matka wraz z urodzoną córką Barbarą pobyt w obozie przeżyła, ojca ewakuowano do KL Mauthausen, gdzie zginął 24 kwietnia 1945 roku.
Barbara Puc z zawodu była pielęgniarką, mieszkała w Tychach, zmarła nagle 6 sierpnia 2018 roku, miała 74 lata. Aktywnie działała w organizacjach byłych więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych. O Jej śmierci powiadomiło Stowarzyszenie Rodzin Polskich Ofiar Obozów Koncentracyjnych.
- Nie miałam prawa żyć. Kiedy jednak położna Stanisława Leszczyńska i lekarka Irena Konieczna mnie odebrały, zaczęły na cały głos krzyczeć, o ta mała to nam na pewno przeżyje. Miały rację. Mama nigdy nie zapomni tych słów. Spełniły się cudem - opowiadała po latach Barbara Puc.
ZOBACZ KONIECZNIE:
FLESZ: Rosnąca liczba utonięć w Polsce: Jak zapobiec tragedii?
Źródło: vivi24