Rada Federacji, wyższa izba parlamentu rosyjskiego, wyraziła zgodę na użycie sił zbrojnych poza granicami kraju. Z takim wnioskiem, zgodnie z rosyjskim prawem, zwrócił się do niej Władimir Putin. Za wnioskiem prezydenta Rosji opowiedziało się 90 proc. deputowanych, nikt nie był przeciw.
Prezydent Rosji spotkał się we wtorek z przedstawicielami mediów, jego konferencja prasowa była znacznie krótsza niż wczorajsze orędzie i jedynie potwierdziła wcześniej przekazane zamiary wobec Ukrainy.
- Przewidywanie konkretnego rozwoju wydarzeń jest niemożliwe. Uważam, że dobro zakłada też siłę i możliwość obrony i z tego będziemy korzystać - tłumaczył rosyjski przywódca, dodając, że w razie konieczności Rosja będzie wykonywać swoje zobowiązania.
Putin: Porozumienia mińskie przestały istnieć
Putin podkreślił, że Ukraina nie można znaleźć się w NATO i powinna zrezygnować z ubiegania się o członkostwo w Sojuszu. Stwierdził także, że Ukraina posiada broń, przez którą Rosja znajduje się w "strefie rażenia" rakietowego.
- Ukraina jeszcze od czasów radzieckich posiadała dość szerokie kompetencje jądrowe. Są tam szkoły, jest tam wszystko. Brakuje tam tylko uranu. To kwestia dostarczenia uranu - powiedział rosyjski przywódca. - Najlepszą decyzją byłoby, żeby Kijów zrezygnował z wejścia do NATO. Najważniejszym punktem jest demilitaryzacja Ukrainy - dodał, sugerując, że Ukraina może mieć w przyszłości dostęp do broni jądrowej.
Władimir Putin obwinił przy tym ukraińskie władze o sprowadzenie do zera postanowień mińskich.
- Porozumień mińskich już nie ma, bowiem Rosja uznała republiki ludowe powołane przez separatystów w Donbasie - stwierdził.
Prezydent Rosji podkreślił też, że jednym z warunków unormowania relacji Rosji z Ukrainą jest uznanie przez władze w Kijowie referendum na anektowanym Krymie z 2014 r. Dodał, że Zachód również powinien respektować referendum na Krymie.
