- Jubilata wniosłem na Giewont, bo tak umówiłem się z kolegą. To był zakład, o dwa tysiące złotych - zdradza nam "Żabka". - Chciałem pokazać, że nie ma rzeczy niemożliwych. Wniesienie wysłużonego roweru na wysokość prawie 1900 m nad poziomem morza to przecież niełatwa sztuka. Teraz planuję pojechać pociągiem do Zakopanego i odebrać swój rower. - O godzinie 18 w poniedziałek zaczęliśmy wspinaczkę, o 22 byliśmy na szczycie. Muszę powiedzieć, że łatwo nie było - przyznaje "Żabka".
Zaaresztowany jubilat trafił do dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego. Znieśli go w czwartek pracownicy. Jeszcze nie wiadomo, jakie będą jego dalsze losy. - Osoba, która wniosła rower na Giewont, złamała kilka przepisów. Po pierwsze, są wyznaczone ścieżki, po których można poruszać się na rowerze. Po drugie, pozostawienie sprzętu, to zaśmiecanie parku. Po trzecie, stworzenie zagrożenia dla innych turystów - wylicza Tadeusz Rusek, podleśniczy Tatrzańskiego Parku.
"Żabce" grozi teraz kara od upomnienia do 500 zł mandatu. Jeśli postanowi odebrać jubilata, nie uniknie rozmowy z komendantem straży parku i dyrektorem TPN. To oni zdecydują, jaka kara spotka mieszkańca Chełma. Władze parku mogą postanowić nawet o przepadku mienia. Wówczas Rafał jubilata już nie odzyska.
"Żabka" nie musi się martwić o rower, bo w czerwcu dostał od prezydent Chełma całkowicie nowy. Wówczas Agata Fisz chciała go wyróżnić za promocję miasta. Rafał przejechał jubilatem z Chełma do Gdańska i z powrotem. Cały czas młody chełmianin miał ze sobą proporczyk Chełma. Czemu tym razem nie zostawił go z jubilatem? - Zapomniałem go wyjąć z plecaka - wyjaśnia "Żabka".
Więcej informacji z Chełma i okolic znajdziesz na: chelm.naszemiasto.pl