Czterdziestostronnicowa analiza BAS przygotowana na wniosek posła Prawa i Sprawiedliwości Arkadiusza Mularczyka wyczerpująco uzasadnia, dlaczego Polska powinna dostać odszkodowania za straty poniesione w okresie wojny.
Eksperci powołali się na trzeci artykuł czwartej konwencji haskiej, który mówi że państwo „prowadzące wojnę” jest zobowiązane do zapłaty za wszystkie zniszczenia dokonane przez jego armię. Chodzi o sumę 258 miliardów przedwojennych złotych. BAS przypomniało, że z powodu wieloletniej zwłoki z uregulowaniem długu większość z blisko 11 mln poszkodowanych zmarła nie uzyskawszy odszkodowania.
„Po Konferencji poczdamskiej został zawarty w 1946 roku układ paryski, dotyczący odszkodowań dla państw Europy Zachodniej, Wschodniej, Azji i Afryki, pominięto natomiast państwo polskie” - zauważono w raporcie. Według autorów analizy, zrzeczenie się w sierpniu 1953 roku przez władze komunistyczne reparacji wojennych wobec Niemiec było sprzeczne z Konstytucją.- „Sprawy ratyfikacji i wypowiadania umów międzynarodowych należały do kompetencji Rady Państwa, a nie Rady Ministrów” - stwierdza BAS.
Upominanie się o reparacje akurat w tym momencie posłowie opozycji odbierają jako polityczną zagrywkę. Wiceszef Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak pytany o komentarz do raportu ws. odszkodowań zwrócił uwagę, że zachowanie władzy poróżni kraj z Unią Europejską i Niemcami,a to z kolei sprzyja Rosji.
Tomasz Siemoniak o raporcie BAS ws. reparacji
- Uważam, że się należą (reparacje - red.), natomiast z tej opinii i z całej tej akcji propagandowej PiS-u nic nie wynika, bo nie rozmawiają z Niemcami, nie podjęli żadnych analiz międzynarodowych i to jest wyłącznie propagandowa gra - powiedział poseł Siemoniak na antenie TVN24.
Dla niemieckich władz sprawa wypłaty odszkodowań jest „zamknięta zarówno prawnie, jak i politycznie”.