"Żarty się skończyły" - mówią ratownicy medyczni. W czwartek, 15 marca, przedstawiciele ratowników medycznych spotkali się w Warszawie z Ministrem Zdrowia w sprawie realizacji porozumienia zawartego w połowie ubiegłego roku. Miało zapewnić ono m.in. nowelizację ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym, plan podniesienia rangi zawodu ratownika i jego zarobków oraz wypłatę dodatku 400 zł brutto w dwóch transzach (1 lipca 2017 r. i 1 stycznia 2018 r.). Porozumienie to zakończyło ogólnopolski protest.
Ale od tego czasu niewiele się zmieniło. Podwyżki dostali tylko ratownicy zatrudnieni w zespołach ratownictwa medycznego, czyli w karetkach, do nowelizacji nie doszło, podobnie jak nie opracowano, w jaki sposób podnieść rangę tego zawodu. Dlatego ratownicy napisali do ministra, dając mu ultimatum.
„Strona rządowa nie wywiązała się w żadnym punkcie z porozumienia. Kredyt zaufania został wyczerpany, a okres zwodzenia ratowników dobiegł końca” - piszą ratownicy do ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego.
Ministerstwo poprosiło jeszcze o tydzień na opracowanie dokumentu, który umożliwi i jednocześnie nakaże dyrektorom szpitali wypłatę obiecanych przez rząd podwyżek. Resort zobowiązał się także do przyspieszenia nowelizacji ustawy i ma być ona procedowana na najbliższym posiedzeniu Sejmu.
Te deklaracje nie wstrzymały prac nad przygotowaniem ogólnopolskiego strajku. Ratownicy przeprowadzali ankietę wśród swoich kolegów, jaka forma strajku będzie odpowiednia. Pewne jest jednak, że nie rozpocznie się 16 marca, ani po weekendzie. Pacjenci na razie mogą być pewni, że karetka wyjedzie do nich, gdy będą potrzebowali pomocy.
"Jeżeli MZ do przyszłego piątku (23 marca) przedstawi rozwiązania satysfakcjonujące nas, to zastanowimy się czy je przyjąć czy nie" - mówią przedstawiciele ratowników po spotkaniu z ministrem.