W trakcie tygodnia drużyna wyglądała dobrze. Była zmotywowana, ciężko pracowaliśmy na treningach. Spodziewaliśmy się dobrego spotkania. Niestety, było inaczej. Brakowało nam agresji i dobrej organizacji gry. Przeciwnicy z kolei wykorzystywali każdą sytuację, jaką sobie stworzyli. Dostali więcej, niż powinni. Ale sami jesteśmy sobie winni. Nie zasłużyliśmy na zwycięstwo. Jeśli od pierwszej minuty nie grasz z pełnym zaangażowaniem, trudno jest wygrać. To był dziwny mecz. Gdybyśmy nie stracili bramki na 0:2 bezpośrednio z rzutu wolnego, wszystko mogłoby wyglądać inaczej. W drugiej połowie stworzyliśmy sobie wiele sytuacji, mogliśmy jeszcze wygrać ten mecz. Strat nie udało się jednak odrobić - skomentował po meczu Ricardo Sa Pinto.
Całą winę za porażkę z Wisłą Płock Portugalczyk wziął na siebie. - Tylko ja jestem odpowiedzialny za ten wynik. Piłkarze dali z siebie wszystko. Jestem pewien, że razem odbudujemy drużynę, która będzie walczyła o mistrzostwo Polski - zapowiedział.
Legia przy Wiśle Płock tylko statystowała. Fatalny mecz i klęska 1:4
Mimo problemów Legii w defensywie cały mecz na ławce rezerwowych przesiedział Michał Pazdan, kosztem którego zagrali Mateusz Wieteska i Inaki Astiz. - To bardzo dobry zawodnik, doświadczony na arenie międzynarodowej. Ale nie przygotowywał się z drużyną do sezonu, bo był na mistrzostwach świata. Często rozmawiamy, Michał nie czuje się jeszcze w stu procentach gotowy do gry. Mam nadzieję, że pomoże jeszcze nam w osiągnięciu lepszych wyników - przyznał Sa Pinto.
Poza kadrą meczową znalazł się z kolei Sebastian Szymański, który podobno jest o krok od transferu co CSKA Moskwa. Nowy trener Legii nie chciał jednak komentować sytuacji pomocnika. - Zobaczymy. Zobaczymy, czy zagra w następnym meczu - uciął.
Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
Arkadiusz Malarz: Jest nam wstyd za Luksemburg