Wrocławska uczelnia od kilku tygodni uczestniczy w projekcie LIREC (Roboty i interaktywni towarzysze życia) koordynowanym przez londyński Queen Mary College. Współpracują przy nim uczelnie z siedmiu krajów europejskich: robotycy, ale także socjolodzy i psycholodzy.
Dzięki ich pracom za cztery lata powinien być gotowy prototyp maszyny, która może być bardzo pomocna w codziennym życiu.
Jak twierdzi szef wrocławskiej grupy badaczy, prof. Krzysztof Tchoń z Politechniki Wrocławskiej, robot nie będzie się skupiał wyłącznie na najprostszych czynnościach.
- Będzie zdobywał i przetwarzał informacje z otaczającego nas świata - tłumaczy naukowiec.
- Dzięki temu, że pozna nasze zwyczaje czy hobby, będzie wiedział, na jakie tematy może z nami rozmawiać albo przypomni, że na rynku właśnie ukazała się płyta naszego ulubionego zespołu - dodaje.
Ale mechaniczny przyjaciel będzie miał też o wiele poważniejsze zadania. Ponieważ naukowcy z góry zakładają, że trafi on głównie do osób starszych i samotnych, powinien być dla nich realną pomocą.
Dlatego badacze będą dążyli do tego, żeby maszyna przypomniała, o której godzinie wziąć tabletki, a jeśli starsza osoba źle się poczuje czy będzie miała zawał, przyjaciel zadzwoni po pogotowie.
- Jeżeli chodzi o wygląd robota, nie chcemy za wszelką cenę upodabniać go do człowieka - wyjaśnia prof. Tchoń. - Badania pokazują, że ludzie lepiej reagują jeśli maszyna kojarzy im się z robotem. Widzą kabelki, kamery i są świadomi, że to tylko robot - dodaje.
Tymczasem maszyna z ludzką twarzą traktowana jest częściej jako ułomny człowiek, co zniechęca do kontaktu z takim robotem.
A tego badacze chcieliby uniknąć. Ich zadaniem jest stworzyć taką maszynę, z którą człowiek będzie w stanie się zaprzyjaźnić, a przy tym nie znudzi mu się co najmniej przez kilka lat.
Co ciekawe, by to było możliwe, wśród europejskich naukowców pracujących przy projekcie, są także specjaliści od relacji pies-człowiek.
Czy warty ponad 8 mln euro projekt się powiedzie i roboty trafią do sprzedaży? Przekonamy się za cztery lata.