Rocznica tragicznej śmierci harcerek z Łodzi. 70 lat temu doszło do tragedii na jeziorze Gardno

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
O tej tragedii trudno zapomnieć. Przypominają ją szeregi mogił na Cmentarzu Starym w Łodzi. Spoczywają w niej harcerki, które utopiły się w jeziorze Gardno. To, co się wydarzyło wówczas jest największą tragedią, jaka miała miejsce na polskich wodach śródlądowych.

Jest lipiec 1948 roku. Na obóz w Gardnie Wielkiej wyjeżdżają dziewczyny z 15 Łódzkiej Drużyny Harcerskiej. W sumie trzydzieści siedem uczennic.

Większość uczyła się w Szkole Podstawowej nr 161. Przed wojną w tym miejscu mieściło się gimnazjum i liceum Czapczyńskiej. Po zakończeniu okupacji ten sam budynek podstawówka dzieliła z XVI LO. W liceum istniała drużyna harcerska zwana „Dużą Piętnastką”, a w podstawówce - „Mała Piętnastka”...

Dla większości to pierwszy taki wyjazd. Trzy lata wcześniej skończyła się wojna. Łódzkie harcerki cieszą się, że zobaczą morze, jezioro... Obóz zorganizowała 37-letnia Eugenia Leszewska, nauczycielka SP 161. Zabrała ze sobą dwie bratanice: 8-letnią Elżunię i 10-letnią Terenię.

***

18 lipca 1948 roku przypadał w niedzielę. Było ciepło, świeciło słońce. Rano dziewczyny z łódzkiego obozu, tak jak inni harcerze przebywający tam na wakacjach, poszły na godzinę 9.00 na mszę świętą, do kościoła w Gardnie Wielkiej.

Stanisława Okoń, z domu Piecek, opowiadała nam przed laty, że była na tym obozie. Razem z nią pojechały dwie kuzynki: 12-letnia Halinka i 14-letnia Irenka Piecek. Pani Stanisława była na niedzielnej mszy. Tam spotkała kuzynki. Nie wiedziała jeszcze wtedy, że widzą się ostatni raz... Dziewczynki pochwaliły się, że będą pływać łódką po jeziorze. Zaproponowały, by zabrała się z nimi na wycieczkę. Odmówiła. Jej zastęp miał akurat dyżur w kuchni...

Przejażdżka łódkami miała być jedną z atrakcji obozu. Harcerki cieszyły się, że popłyną jeziorem Gardno do Rowów i zobaczą morze. Wycieczkę zaplanowano zaraz po niedzielnej mszy św. Ale się opóźniała. Okazało się, że zepsuły się łódki. Naprawa przeciągała się. Podobno w trakcie tych oczekiwań z wycieczki zrezygnowała jedna z drużyn. Ale dziewczynki z „Małej Piętnastki” cierpliwie czekały. Do łódek wsiadły po godzinie 16.00.

Harcerki wypłynęły dwoma łódkami. Do jednej zamontowano silnik motocykla. To prawdopodobnie ten silnik tak długo naprawiano. Łódka z silnikiem ciągnęła drugą. Jak zeznawali świadkowie, dziewczyny były już na środku jeziora, gdy do jednej z łódek zaczęła wlewać się woda.

Jedna z wersji mówi, że zgasł też silnik. Przewoźnik i mechanik zaczęli wylewać wodę, przenieśli część dziewczyn na drugą łódkę. Tymczasem fala była coraz wyższa, łódki kołysały się na prawo i lewo, w końcu się wywróciły. Inna z wersji zdarzeń mówi, że gdy pojawiła się woda w łódkach, przewoźnik zaczął zawracać w kierunku brzegu. Wtedy obie łódki się wywróciły...

***

- Z jeziora uratowałam się prawie cudem, nie umiałam pływać i nie trzymałam się wraku - opisywała te dramatyczne wydarzenia w broszurze „Mała Piętnastka” jedna z uratowanych, Hanna Bojarska-Nowak. - Na początku czułam wiele rąk, które wpychały moją głowę pod wodę. Gdy wypływałam, słyszałam straszny zbiorowy krzyk! Dużo później, gdy udało się mi się wychylić głowę na powierzchnię, nie słyszałam już nic. Panowała cisza i widziałam nieruchome ciała na wodzie. Łatwo się domyślić, jakie myśli chodziły mi po głowie. Do tej pory pamiętam, jak nogi grzęzły mi w śliskim mule ma dnie jeziora, pamiętam straszny łomot serca i straszny ból rozrywający klatkę piersiową (...) Gdy rybak wyciągnął mnie za warkocz do łódki i dowiózł do brzegi, zobaczyłam ułożone pokotem nieduże, nieruchome ciała w szarych mundurkach.

Teodozja Zwinogrodzka-Czerwińska znajdowała się w sąsiednim obozie. Opowiadała, że dopłynęła do nich „Zetka” Erdman i w mokrym mundurze, na baczność meldowała, że topi się „Mała Piętnastka”. Prosiła ich o pomoc.

Nikt nie chciał w to uwierzyć. Ale zebrali chętne harcerki, które brzegiem jeziora pobiegły na przystań. Łódkami przywożono tam nieprzytomne dziewczyny.

- Zasady pierwszej pomocy teoretycznie znałyśmy, ale tu stanęłyśmy oko w oko z wielką tragedią - wspomina Teodozja Zwinogrodzka-Czerwińska. - Rozrywałyśmy mokre mundury, starałyśmy się usuwać z organizmu wodę poprzez odwrócenie na brzuch i unoszenie talii do góry, tak żeby głowa była niżej. Potem sztuczne oddychanie... Przybywało ratujących. Miejscowa ludność przynosiła koce, stoły, ławy, a ci, co mieli łódki, kursowali wyławiać i przywozić na brzeg pozostałe.

Uwaga była skupiona na tych, które były przywiezione przytomne. Umieszczano je w mieszkaniach i pilnowano, aby nie zasypiały. Przywieziono lekarza, który był wiekowy i nie mógł się schylać. Harcerki podnosiły każdą dziewczynę, by mógł zbadać źrenice i stwierdzić za każdym razem, że nie żyje. Tylko u dwóch harcerek stwierdzono jeszcze oznaki życia. Zaczęto je reanimować, ale bezskutecznie.

Teodozja Zwinogrodzka-Czerwińska wspominała, że identyfikacji miała dokonać Teresa Sas, drużynowa, która przeżyła. Ciała dziewczynek były ułożone w dwóch rzędach. Harcerki pełniły przy nich wartę. O 2 w nocy przyjechał autokar ze zsuniętymi siedzeniami. Przewiózł ciała harcerek do Słupska...

Z listy przedstawionej przez „Małą piętnastkę” wynika, że zginęło 25 osób, w tym organizatorka obozu Eugenia Leszewska, a także żona przewoźnika oraz miejscowa kobieta, która pracowała w obozowej kuchni. Wielu harcerzy, którzy odwiedzili miejsce tragedii, zapamiętało dwie łodzie leżące spodem do góry. Ich dna były polepione lepikiem. Obok leżały dwie czapeczki muchomorki. Miały je na głowie Elżunia i Terenia Leszewskie, najmłodsze ofiary wypadku na jeziorze Gardno, bratanice pani Eugenii.

***

Zginęły 22 dziewczyny. Między innymi Halinka Broszkowska, uśmiechnięta, ciemnowłosa dziewczynka o dużych, czarnych oczach. Była Żydówką. Przez całą wojnę ukrywała się razem z rodzicami. Była jedynaczką. Rodzice nie chcieli, by należała do harcerstwa. Przez to przestała być zastępową.

Śmierć poniosła Basia Niepołomska, która pisała bajki, malowała. Jezioro pochłonęło Halinkę Wizner. Była jedynaczką, tak jak wiele innych ofiar. Jej mama początkowo nie chciała rozmawiać z koleżankami córki. Czas zabliźnił ranę.

Większość harcerek pochowano na Cmentarzu Starym. Eugenia Leszewska i jej bratanice spoczęły na Zarzewie, a dwie inne harcerki na Dołach. Jak podawała ówczesna prasa, na pogrzeb przyszło 25 tysięcy osób. Mszę odprawił bp Kazimierz Tomczak. Niektórzy wspominają, że w trakcie ceremonii rozległa się wieść, że trumny są puste. Zrozpaczeni rodzice zażądali ich otwarcia. W trumnach leżały dziewczynki ubrane w białe koszule...

Dlaczego łódki utonęły? Dziś można powiedzieć, że powodem było przeciążenie. Jedna mogła pomieścić 15 osób, druga 6. Wsiadło do niej prawie 40.

Podobno przewoźnik pozostał bezkarny. Miał uciec z transportu do aresztu i przedostać się za granicę. Zaraz po tragedii premier Cyrankiewicz powołał międzyministerialną komisję, by zbadać okoliczności wypadku. Jej wyniki są nieznane.

_Zobacz też: _Drzewa leciały na namioty. Dwie harcerki nie żyją, 21 osób rannych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Rocznica tragicznej śmierci harcerek z Łodzi. 70 lat temu doszło do tragedii na jeziorze Gardno - Dziennik Łódzki

Komentarze 7

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

o
oburzona
co ludzie z wami nie tak ?
czy kazdy artykuł musi kończyć się jakimś chorym pisaniem jednego na drugiego ? stała się tragedia , mimo źe minęło wiele czasu jest mi bardzo przykro z tego powodu i kazdy z nas powinien pochylić głowę a nie szukać powodu aby "srać " na drugiego , pisac bzdury źe powinny sie uczyć pływać zamist do kościoła , co was to ochodzi ? przypomnijcie sobie jakąś rodzinną tragedię , a ktoś by pisał pod nią bzdury , wtedy napewno byści byli oburzeni . Z macie tyle jadu w sobie ???
A
Ada, to nie wypada...
tylko tobie smierdzi...nie rozumiem tez dlaczego zwracasz sie do mnie w formie meskiej, nie jestem mezczyzna. Ciezko zaakceptowac prawde, zwlaszcza jesli plynie ona z tych smierdzacych, jak to nazwales/as, ust ahad mi shelanu...Zydzi niestety wyniesli sklonnosci do komuny ze swoich brudnych, smierdzacych bieda sztetli, za co mi niezmiernie wstyd. Z jednej skrajnosci w druga. Jedni zdaja sobie z tego sprawe, inni brna w kretynizm totalny.
A
Ada, to nie wypada...
Debilem jestes ty, z przykroscia musze stwierdzic. O antysemityzm oskarzyc mnie nie mozesz...wyjasniac dlaczego, nie mam zamiaru bonto strata czasu.
A
Ada, to nie wypada...
O tzw. antysemityzm nie mozesz oskarzyc chyba Zyda wiec wstydzic powinienes sie ty. Do dzis moi znajomi w roznych krajach prowadzaja swoje dzieci na niedzielne zbiorki organizacji, ktora w PL zostala na szczescie zdelegalizowana a w innych krajach ma sie dobrze. Tak, jest to komunistyczna organizacja a mlodziez ma tam prane (moze i dyskretnie) mozgi. Nikt nie jest w internecie anonimowy. Komunizm nie byl niczym lepszym niz faszyzm, pochlonal jednak zdecydowanie wiecej ofiar no i trwal dluzej. Dzieki terminowi „antysemityzm” byc moze. Tobie parchu poradzilabym nauke historii.
R
Razorr
W słowniku człowieka kulturalnego brakuje słów odpoqidnich na tak obelżywe stwierdzenie. Kiedyś takim parchom mozna było po prostudać w pysk, teraz wydaje im się, ze internet czyni ich anonimowymi.
Wstydz się. Bardzo się wstydz.
A
Ada, to nie wypada...
"Halinka Broszkowska (...) jej rodzice nie chcieli by nalezala do harcerstwa (...)" No tak, pewnie chcieli zeby do jakiejs komunistycznej organizacji sie zapisala, bardziej tradycyjnie...powod tragedii jak zwykle banalny, nieostroznosc, glupota i chciwosc (tu juz przewoznik). Tragedia sprzed wielu wielu lat ale moze kilka z tych dziewczynek mialoby wplyw na historie kraju, kto wie. Smierc dziecka jest zawsze najwieksza tragedia, czasem nie do przezycia, dla rodzica.
G
Gość
ZAMIAST SIĘ GŁUPIO MNIODLIĆ DO GŁUPIEGO BOGA - TRZEBA BYŁO SIĘ UCZYĆ PŁYWAĆ = BY ŻYŁY == A TAK ZAROBIŁ TYLKO PEDOFIL KLECHA ,.,
Wróć na i.pl Portal i.pl