Tragedia w Orzeszu. Zginął ojciec i córka. Matka została ciężko ranna
Kolejny raz wracamy na łamach Dziennika Zachodniego do sprawy rodzinnego dramatu, który rozegrał się 31 marca w domu przy ul. Pocztowej w Orzeszu. Doszło tam do pożaru, o czym służby ratownicze poinformował sąsiad, który zauważył wydobywający się z budynku dym.
Szybko okazało się jednak, że to coś więcej, niż zwykłe zaprószenie ognia. - Na miejscu zastano kobietę z ranami kłutymi, która została przetransportowana do szpitala. Była przytomna. Znaleziono również 9-letnią dziewczynkę, która mimo reanimacji zmarła. A także jej zwłoki jej 42-letniego ojca - informuje sierż. sztab. Ewa Sikora, rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Mikołowie.
Wcześniej pisaliśmy
Poznaliśmy wyniki sekcji zwłok. 9-latka została uduszona
42-letni Szymon S. miał liczne rany kłute i cięte w okolicach klatki piersiowej, a szczególnie serca. Na ciele jego córki nie znaleziono żadnych widocznych obrażeń. Potwierdzono to w czasie sekcji zwłok 9-latki, której szczegółowe wyniki poznaliśmy 16 kwietnia.
- Nie ulega wątpliwości, że dziewczynka została uduszona. Nie mamy jeszcze pełnych wyników sekcji zwłok mężczyzny - mówi prok. Tomasz Rygiel z Prokuratury Rejonowej w Mikołowie.
Kobieta zeznała, że mąż zaatakował ją nożem i ciężko ranił
Po kilku dniach od dramatycznych wydarzeń w szpitalu przesłuchana została 41-letnia Joanna S. Śledczy nie chcą jednak ujawnić szczegółów jej zeznań, powołując się na dobro wciąż prowadzonego postępowania, które ma wyjaśnić wszystkie okoliczności tragedii.
- Kobieta opisała cały przebieg zdarzenia. Z jej zeznań wynika, że jest osobą pokrzywdzoną. Powiedziała, że mąż zaatakował ją nożem - informuje prok. Rygiel.
Udało nam się ustalić, że Joanna S. nadal jest pod wpływem silnych leków. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Orzeszu zaoferował najbliższej rodzinie ofiar pomoc psychologiczną.
Szymon S. mógł dokonać rozszerzonego samobójstwa z powodu długów
Osoby, które znały Szymona S., twierdzą, że mężczyzna mógł targnąć się na życie swoje oraz swojej rodziny, z powodu długów, których dorobił się na handlu samochodami. - Badamy wątek związany z długami - potwierdza prok. Rygiel.
Ponadto zeznania Joanny S. wskazują, że to właśnie jej mąż zabił własną córkę, ciężko ranił zonę, podpalił dom i sam popełnił samobójstwo.
- Ta sprawa jest zagadkowa. To byli kochający rodzice, którzy o dziecko starali się latami. Cała ta sprawa jest dla mnie niewiarygodna - mówi DZ osoba znająca rodzinę.
Według osób związanych z rodziną S. w pobliżu domu przy ul. Pocztowej krążyły podejrzane samochody. Pojawiają się nawet podejrzenia, że w rodzinnym dramacie udział mogły brać osoby trzecie, choć prokuratura ocenia, że jest to bardzo mało prawdopodobne.
A co z wersją, która mówi, że to matka dokonała próby rozszerzonego samobójstwa a raniąc samą siebie chciała zmylić śledczych? Czy możliwe jest, że Szymon S. sam zadał sobie kilkanaście ciosów nożem? - Nie wykluczamy żadnego scenariusza - dodaje prok. Rygiel.
Obejrzyj dokładnie
Zobacz koniecznie
Bądź na bieżąco i obserwuj
