Rodzinne obowiązki Moniki Jaruzelskiej, czyli wartość dodana do SLD

Ryszarda Wojciechowska
Monika Jaruzelska
Monika Jaruzelska Bartek Syta
Była już „towarzyszką panienką” i córką „tego” generała, stylistką i autorką książek. Teraz Monika Jaruzelska chce wejść do polityki.

Monika Jaruzelska do tej pory polityki unikała. Teraz zapowiedziała start w najbliższych wyborach z list SLD. Wychodząc z cienia, ciągnie jednak za sobą długi cień swojego ojca. Przyznaje bowiem, że do tego kroku popchnęła ją niedawna ustawa degradacyjna, która pozwala na odbieranie szlifów oficerskich między innymi jej ojcu, Wojciechowi Jaruzelskiemu.

- Do tej pory broniłam się przed polityką, ale teraz polityka bardzo weszła w moje życie - mówi w wywiadach, dodając, że czuje się zobowiązana stawać w obronie rodzin wojskowych, dotkniętych tą ustawą.

Senyszyn się cieszy

Szef SLD Włodzimierz Czarzasty pytany o ten nowy, polityczny „nabytek”, nie kryje zadowolenia.

- Ta samodzielna decyzja pani Moniki Jaruzelskiej o wejściu do polityki podyktowana była tym, że ustawa degradacyjna może dotknąć nawet 150 tysięcy oficerów w Polsce. I jest ustawą bezprecedensową, która pozwala na odbieranie ludziom stopni oficerskich bez sądu. Jeżeli pani Monika Jaruzelska zdecydowała, że chce bronić praw tych ludzi, to najrozsądniej robić to z poziomu ław sejmowych - tłumaczy.

Pytany o to, w których wyborach Monika Jaruzelska wystartuje, odpowiada, że propozycja jest związana z sejmikiem wojewódzkim i z Sejmem.

Czy Włodzimierz Czarzasty ma lepszego nosa do kobiet niż Leszek Miller, który swego czasu postawił na Magdalenę Ogórek? Na to pytanie prof. Joanna Senyszyn najpierw reaguje śmiechem, a potem odpowiada: - Na pewno. Monika Jaruzelska to dla SLD wartość dodana. I dzięki niej nasze notowania mogą pójść w górę. Poza tym w SLD jest mało znanych kobiet. Dlatego ten ruch to dla wizerunku partii bardzo dobre posunięcie.

A to, że Monika Jaruzelska wybrała nas, świadczy o tym, że jesteśmy jedyną, liczącą się na lewicy partią.

Joanna Senyszyn też potwierdza, że to ustawa degradacyjna sprawiła, że Monika Jaruzelska postanowiła włączyć się do polityki.

- Ona czuje, że to rodzinny obowiązek. Gdyby generał żył, też broniłby żołnierzy przed degradacją. Bo przecież ustawa nie dotyczy tylko członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, ale będzie mogła być wykorzystana przeciwko każdemu oficerowi, który nie jest miłośnikiem PiS i nie zamierza bezmyślnie wykonywać najgłupszych rozkazów - twierdzi Senyszyn.

Decyzja Moniki Jaruzelskiej z jeszcze jednego powodu bardzo jej się podoba. - Wybrała model politycznej kariery podobny do mojego. Miała przede wszystkim swoje życie, swój zawód i swoje sukcesy, napisała ciekawą książkę, a kiedy w życiu zawodowym osiągnęła wszystko, co się da osiągnąć, postanowiła wejść do polityki. I wtedy polityka nie jest koniecznością, tylko staje się pasją.

Rzeczywiście, Monika Jaruzelska do polityki wchodzi w dojrzałym wieku. Inaczej niż większość partyjnej młodzieży w PiS czy w PO, gdzie najpierw nosi teczkę za ważniejszym politykiem. - Ale Misiewicze i Ogórki to nie jest najlepsze rozwiązanie dla polityki - podsumowuje prof. Senyszyn.

Wyjście z szafy

Ten ruch spowodował, że wokół Moniki Jaruzelskiej zrobiło się teraz głośno. Ale nie zawsze tak było. Przez wiele lat ona sama skutecznie o tę ciszę wokół siebie dbała. Jeśli wypowiadała się w mediach, to na temat mody, która była jej pasją i zawodem. I to za modowymi gadżetami kryła się przed polityką.

Takie jej pierwsze, wielkie wejście miało miejsce wtedy, kiedy zgodziła się na sesję fotograficzną z udziałem innych córek prezydentów. W sesji poza nią wzięły udział Aleksandra Kwaśniewska i Maria Wiktoria Wałęsa. Odmówiła Marta Kaczyńska, mimo zgody kancelarii. Bo to był czas prezydentury Lecha Kaczyńskiego. A przed pięcioma laty wyszła jej pierwsza książka „Towarzyszka panienka”. I to dzięki publikacji tej autobiografii zrobił się wokół Jaruzelskiej szum, jakiego do tej pory nie było.

Ona sama nie uciekała przed ciekawością mediów i opowiadała o swoim życiu.

Spekulowano, dlaczego teraz zdecydowała się tak dużo i szczerze o sobie opowiedzieć? Czy może chodzi o to, że już nie chce być postrzegana tylko jako córka „tego” generała? Czy, jak twierdzili złośliwi, sukces autobiografii Danuty Wałęsy „Marzenia i tajemnice” pokazał, że na opowieściach z własnego życia da się bardzo dobrze zarobić? Monika Jaruzelska tłumaczyła jednak, że kończy 50 lat i ta książka to dobry, rocznicowy prezent, który pozwolił jej pozamykać pewne sprawy i otworzyć nowy rozdział. Mówiła, że „Towarzyszka panienka” było jej wyjściem z szafy.

We wspomnieniach była raczej powściągliwa, nie skarżyła się. Za to w rodzinnych epizodach, które opowiadała, nie brakowało ironii, a nawet lekkiej złośliwości wobec siebie i innych. O mamie pisała, że jest ekstrawertyczką, narcystyczną, ale piękną. Że nie chciała mieć dzieci, a jeżeli już to syna. A kiedy ona się urodziła, to mama stwierdziła, że jest brzydka jak... Chruszczow. O ojcu generale, że nigdy nie cieszył się życiem i jego drobnymi przyjemnościami. A jedyną jego słabością były słodycze. Pojawiły się też opowieści ze stanu wojennego, ale przez pryzmat tego, jak ona to przeżywała i jak była wtedy przez innych traktowana. Z dystansem pisała o Danucie Wałęsie, ale niezwykle ciepło wyrażała się o Marii Kaczyńskiej. „Towarzyszka panienka” wyjawiła też, że Bogusławowi Lindzie zawdzięcza umiejętność robienia tulipanów... z butelek po piwie.

Debiut autorski okazał się sukcesem. W ślad za tym pojawiły się dwie kolejne książki, które domknęły tę trylogię, czyli: „Rodzina” i „Oddech”. Ale nie cieszyły się już one aż takim zainteresowaniem jak „Towarzyszka panienka”. Mimo że „Oddech” to najbardziej intymna część tej rodzinnej sagi, którą sama autorka tak zajawiała: - Słyszałam pierwszy oddech mojego syna i ostatni oddech mojego ojca. Czas się zamknął. Przed dwoma laty wyszła jej ostatnia książka, „Zmiana”.

Poza pisaniem zajmowała się też dziennikarstwem. W jednym z portali internetowych prowadziła rozmowy ze znanymi ludźmi w cyklu „Bez maski”.

Przeciw politycznej zemście

W ostatnich miesiącach wyraźnie się uaktywniła. Coraz częściej zabierając głos. Pytana np. o TVP, mówiła: „Jest propagandowa, pewne rzeczy są takie jak z telewizji peerelowskiej”.

Kiedy pojawił się sygnał, że kierowana przez Patryka Jakiego komisja reprywatyzacyjna zamierza zająć się willą przy ul. Ikara, w której mieszkał generał Jaruzelski z żoną, a teraz mieszka ona i że prokuratura zbada okoliczności przekazania im domu na własność, Monika Jaruzelska stwierdziła, że to zemsta polityczna i zabawa historią.

- Plan jest prosty. Kiedy już z ojca zrobiło się mordercę, to teraz przydałoby się jeszcze zrobić z niego złodzieja - mówiła gorzko w wywiadzie dla portalu naTemat.

W wywiadach broni ojca, twierdząc, że wcale nie jest tak, jakby chcieli rządzący, że generał Jaruzelski jest postacią jednoznacznie negatywną.

- Gdyby tak było, nie trzeba byłoby robić spektaklu degradacyjnego - przekonywała w Radiu Zet. Zaangażowała się w sprawę tej ustawy, bo jak się wyraziła, klamka zapadła. A jej ojcu już to nie pomoże ani nie zaszkodzi.

Jej zdaniem przyszedł moment, który daje możliwość uczynienia z wojska ludzi całkowicie poddanych, sterroryzowanych i przerażonych faktem, że mogą zostać w każdej chwili zdegradowani, pozbawieni mieszkań służbowych, wynagrodzeń czy emerytur. Chce jednak, żeby inne rodziny wojskowych wiedziały, że jest z nimi i będzie starała się pomóc poprzez działanie w Centrum Monitorowania Skutków Ustawy Degradacyjnej.

Genetyczny elektorat ją „kupi”

Politolog i publicysta Marek Migalski uważa, że to zaproszenie Moniki Jaruzelskiej ze strony SLD do polityki to dobry ruch. Jego zdaniem, duża część wyborców nadal uważa generała Wojciecha Jaruzelskiego za bohatera narodowego.

- To może być nawet niecałe 40 procent, w zależności od badań, ale na pewno jest to kilkakrotnie więcej, niż SLD jest w stanie dzisiaj osiągnąć w sondażach społecznych. Dlatego postawienie na Monikę Jaruzelską jest z punktu widzenia Sojuszu jak najbardziej zasadne, bo to pewna ikona dla tych wyborców. SLD zawsze odwoływało się do tego genetycznego, jak mówili, elektoratu, do swojej peerelowskiej przeszłości. I taki jest kurs zapowiadany przez Włodzimierza Czarzastego, że oni mogą być dzisiaj obrońcami tego, co się w Polsce działo między 1945 a 1989 rokiem. Z tego punktu widzenia to też jest bardzo dobry ruch wizerunkowy ze strony kierownictwa SLD.

Czy Monika Jaruzelska umości się w polityce jak inne dzieci polityków, chociażby Jarosław Wałęsa, Barbara Nowacka, Małgorzata Wassermann czy Tomasz Cimoszewicz?

Przy okazji promocji „Towarzyszki panienki” ona sama powiedziała: - Ja się nie wstydzę swojego nazwiska. Traktuję je poza tym jako swoje, a nie ojca. Pracuję na nie od wielu lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rodzinne obowiązki Moniki Jaruzelskiej, czyli wartość dodana do SLD - Plus Dziennik Bałtycki

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl