Mieszkanka Namysłowa (woj. opolskie) przyjechała z czteroosobową rodziną do Łeby na 4 dni. Skusiły ją zdjęcia gustownych pokojów w niewygórowanej cenie, które przejrzała na booking.com. Nie spodziewała się jednak, że w ofercie znajdą się dodatkowe przeżycia niczym z filmu grozy. Zaczęło się od smrodu.
Fetor w całym pensjonacie. To były... zwłoki
- Fetor unosił się w całym pensjonacie, a gospodarz nie zwracał na to uwagi - mówi "Dziennikowi Bałtyckiemu" Monika Wlizło, turystka z Namysłowa. - Dopiero po mojej interwencji obsługa zainteresowała się sprawą.
Sprawdzono jeden z pokoi w pensjonacie. Okazało się, że zmarł w nim wynajmujący go 37-letni mężczyzna. Na miejsce przyjechała policja oraz prokurator.
- Wstępnie wykluczyliśmy udział osób trzecich- informuje "Dziennik Bałtycki" Patryk Wegner, szef prokuratury rejonowej w Lęborku. - Ciało zostało zabezpieczone do badań sekcyjnych. Pobrano próbki do badań fizykochemicznych z materiału biologicznego, które pomogą w ustaleniu przyczyny zgonu.
Ciało przeleżało w pokoju najprawdopodobniej kilka dni. Fetor, zwłoki w pokoju, wizyta policji i śledczych - to wszystko wstrząsnęło turystami, którzy nie tak wyobrażali sobie wakacje w Łebie. Dalej było jednak jeszcze gorzej. Jak twierdzi pani Monika, prawdziwy szok przeżyli w wyniku zachowania gospodarza budynku.
- Zmarły mężczyzna był potężnej budowy, zwłoki był napuchnięte, to powodowało trudności z wyniesieniem ciała z pokoju, więc ciągnęli je po korytarzu. Świadkiem tego była moja córka, która poszła do pokoju po bluzę - relacjonuje nasza rozmówczyni. - W korytarzu rozmazała się krew i wydzieliny. Właściciel po prostu wziął do ręki mopa, wytarł nim posadzkę, a potem postawił go do wspólnej łazienki. Nawet go nie wyrzucił. Koszmar!
Tę wersję potwierdza też internautka Natalia, która pisze, że nocowała w pensjonacie wraz z wnuczką. Ze względu na prowadzone czynności, lokatorzy wrócili do swoich pokoi koło północy.
- W związku z tą sprawą także byliśmy rozpytywani przez policję. Pomijając kwestię psychicznego dyskomfortu, po powrocie do pokoju nie mogliśmy zasnąć, ponieważ nie pozwalał na to fetor. Ze względu na toczące się postępowanie w pokoju nieboszczyka zostało łóżko, pościel po nim i trudny do zniesienia smród - mówi Monika Wlizło.
Gospodarz stwierdził, że wszystko jest w porządku
Tego było za wiele. Kobieta zdecydowała się natychmiast zmienić pensjonat. Następnego dnia zażądała zwrotu pieniędzy za niezrealizowany pobyt. Gospodarz odmówił.
- Prosiliśmy chociaż o częściowy zwrot, pytaliśmy czy może zaproponować nam inne kwatery - mówi pani Monika. - Stwierdził, że warunki są w porządku i możemy zostać, a jak nie, to mamy poszukać sobie czegoś innego.
Rodzina musiała znaleźć "na cito" inny pensjonat w Łebie. Nie było miejsc, musieli zakwaterować się w dwóch osobnych hotelach.
Właściciel pensjonatu odmówił komentowania tej sprawy. Natomiast pani Monika nie zamierza "odpuścić". Stara się o zwrot pieniędzy za niezrealizowany pobyt, ok. 1200 zł, od portalu booking.com, na którym zamawiała usługę.
- Nie zwrócono nam pieniędzy za niewykorzystane noclegi. Jedynie portal booking.com oddał nam 160 zł w ramach rekompensaty - tłumaczy w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim". - Za radą rzecznika praw konsumenta będziemy skarżyć tę sprawę do jego europejskiego odpowiednika, ponieważ portal booking.com zarejestrowany jest poza granicami Polski.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!
