Rywalizacja czy wielkie wsparcie, czyli słynne matki i ich córki

Anna J. Dudek
Krystyna Loska i Grażyna Torbicka - matka i córka, obie nadal są gwiazdami telewizji lubianymi przez widzów
Krystyna Loska i Grażyna Torbicka - matka i córka, obie nadal są gwiazdami telewizji lubianymi przez widzów Marcin Palicki/ZOOM
Córki muszą odpierać zarzuty, że wszystko zawdzięczają swoim słynnym mamom, mamy zaś wiecznie są pytane o nie mniej słynne córki i ich osiągnięcia. Najczęściej wolą nie mówić o sobie nawzajem.

Nie wszystkie dzieci znanych osób przychodzą na świat w towarzystwie kamery filmowej, jak córka Demi Moore i Bruce'a Willisa Rumer Willis, wielu jednak światła jupiterów nie są obce. Niektórzy pławią się w blasku sławnych rodziców, inni ciężko pracują na własny sukces. Jedni lubią podkreślać swoje pochodzenie, inni nie lubią ciągłych pytań o sławną matkę czy ojca - wolą rozmawiać o własnym sukcesie. Ich rodzice też nie uważają, żeby szczególnie interesujące było to, że mają sławne dzieci. Jak wszyscy rodzice cieszą się z ich sukcesów, są dumni z dzieci, ale temat "sławna matka - sławna córka" ich... nudzi.

- Szczerze mówiąc, zawsze mnie dziwiło to zainteresowanie nami w tym kontekście - mówi dziennikarka Jolanta Fajkowska, matka aktorki Marii Niklińskiej. - Jesteśmy osobnymi bytami, poza tym nie jesteśmy duetem zawodowym, nawet specjalnie się nie konsultujemy w sprawach dotyczących projektów, które realizujemy - Maria w aktorstwie, ja w dziennikarstwie. Poza tym to od dawna już dorosła kobieta, niezależna, ambitna, żadna córeczka mamusi - dodaje dziennikarka.

Jej córka zdanie matki podziela, choć do pytań tego typu od lat ma duży dystans - kiedyś Marysia, dziś Maria Niklińska, dorastała właściwie pod okiem kamery, bo sama pracowała w telewizji w redakcji programu "5-10-15". Tam zaczynała, jednak bardziej od dziennikarstwa pociągało ją aktorstwo.

- Dla mnie zainteresowanie tym, że jestem córką sławnej matki, było szczególnie trudne, kiedy byłam nastolatką. W tym czasie przechodziłam okres buntu, naturalny w tym wieku - chciałam sobie i innym udowodnić, że istnieję prywatnie i zawodowo niezależnie od mamy - mówi trzydziestoletnia dziś aktorka. - Dziś nie jest dla mnie problemem, że jestem córką Jolanty Fajkowskiej. Przeciwnie, jestem, dumna z tego, kim jest moja mama. Nasze relacje są dziś lepsze niż w przeszłości - także dlatego, że dziś już wiem, że nie muszę istnieć wpisana w jedno słowo: "córka". Chociaż faktem jest, że z całą pewnością dorastanie w domu, w którym żyło się kulturą, miało wpływ i na moje zainteresowania, i na wybór drogi zawodowej - dodaje Niklińska.

Moda na lansowanie dzieci na salonach zapanowała w Polsce stosunkowo niedawno. Dziś na ściankach dzieci w różnym wieku pojawiają się w towarzystwie sławnych rodziców, nie tylko na premierach filmowych dla najmłodszych, lecz także na imprezach "branżowych". Niektórzy intensywnie promują pociechy, które po kilku wyjściach zostają bohaterami plotkarskich serwisów. Tu prym wiedzie popularne trio Grycanek, znanych z tego, że są znane. Częsta opinia osób, które bywają na tych samych imprezach jest taka, że istnieją lepsze miejsca dla szesnastolatek niż bankiet. Tym bardziej że internet nie oszczędza nikogo, a fala nienawiści zalewa wszystkich jednakowo. Po co narażać dziecko na coś takiego?

- Zdarzało się, że zabierałam Marysię, kiedy była mała, na spektakl do teatru. Ale to był spektakl dla dzieci! - mówi Jolanta Fajkowska. - Kiedyś byłyśmy też razem na jakiejś imprezie telewizyjnej, ale to dlatego, że obydwie pracowałyśmy w telewizji - opowiada dziennikarka, dodając, że nigdy żadna z nich ani nie afiszowała się z pokrewieństwem, ani go nie ukrywała. - Jesteśmy matką i córką na zawsze, to się nigdy nie zmieni. Ale pytania o to, że każda z nas robi karierę i jest osobą publiczną, są dość nużące - dodaje.
W dodatku wspólne bycie na świeczniku powoduje lawinę złośliwych komentarzy - jeśli dziecko znanej matki decyduje się na karierę w tej samej albo zbliżonej dziedzinie, w której rodzicielka odnosi sukcesy, natychmiast pojawiają się nieśmiertelne argumenty polskich internautów: "na pewno mamusia jej załatwiła", "wiadomo, rodzice ją wepchnęli...". Nawet wtedy, kiedy nie ma to nic wspólnego z prawdą. Często znane nazwisko albo publiczna wiedza, że dana aktorka/dziennikarka/pisarka jest córką znanej pisarki/dziennikarki/aktorki sprawia, że córki muszą jeszcze ciężej pracować, żeby udowodnić sobie i innym, że to wcale nie znane nazwisko otworzyło im drogę do kariery.

- Dziś już nawet nie dyskutuję z twierdzeniem, że na pewno coś mojej córce załatwiłam - wzrusza ramionami Jolanta Fajkowska. - Im bardziej będę zaprzeczała, tym bardziej ludzie będą przekonani, że mają rację. Jest moda na hejt, która, mam nadzieję, minie. Niech każdy będzie osądzany po własnych osiągnięciach - dodaje gwiazda telewizji.

Temat "moja mama jest sławna" nudzi też Marię Seweryn, córkę Krystyny Jandy. - Od dwudziestu pięciu lat odpowiadam na pytania dotyczące "sławnych matek i ich córek", już nic nowego ani ciekawego nie jestem w stanie na ten temat wymyślić i jestem potwornie znudzona tym tematem. Mam wrażenie, że powiedziałam o tym już wszystko - mówi Seweryn, która poza tym, że jest córką sławnych rodziców, sama jest wybitną aktorką teatralną. W zeszłym roku obie panie udzieliły wywiadu jednemu z kolorowych magazynów.

- Jedno jest wspólne między nami, mną i Marysią, a bohaterkami tej sztuki - w rezultacie są dla siebie najbliższymi istotami na świecie. Tak jest też z nami, szczególnie w momentach kryzysowych - ona ma mnie, a ja ją - powiedziała Krystyna Janda, a jej córka dodała: "Nie sądzę, że trzeba szukać odpowiedzi na pytanie, po co są matki. Tak po prostu zbudowany jest ten świat. Matka to matka. Wszyscy wiemy, co kryje się, jak dużo kryje się pod słowem »matka«. Matka jest po wszystko. Matka jest po wszystko - to bardzo trafne. Ja żyję dziś w nierozerwalnym związku z moją matką. A my, wszystkie matki, matkami jesteśmy najpierw. I tak żyjemy z wiecznym poczuciem winy, że niedostatecznie dobrze czy niedostatecznie dużo zajmowałyśmy się dziećmi. Że brakowało nam czasu, cierpliwości, odwagi... Później dopiero okazuje się, że dziecko i tak samodzielnie uczy się życia, wyciąga wnioski z tego, co mu się przydarza. Żadna matczyna przestroga czy nauka tego nie zastąpi".

Czy znane nazwisko pomogło początkującej aktorce? W tym samym wywiadzie Janda mówiła, że "nie kiwnęła palcem, żeby pomóc" córce w przygotowaniu do egzaminów do szkoły aktorskiej, tylko "nie przeszkadzała". Dodała, że kosztowało ją dużo silnej woli, żeby nie pomóc dziecku w takiej sytuacji. Za to kiedy Janda pojechała do Krakowa zawieźć córce zupę, przez tydzień mówili, że "Janda przyjechała do córki". Jakby to było coś dziwnego.

Są i takie duety, które bezkolizyjnie funkcjonują w świadomości publicznej. Jak Krystyna Loska i Grażyna Torbicka, ulubione telewizyjne gwiazdy Polaków. Niedawno obydwie panie odebrały z rąk prezydenta Bronisława Komorowskiego Krzyż Orderu Odrodzenia i Zasługi. - W końcu dorastałam z mamą, która od zawsze pracowała w telewizji - powiedziała Grażyna Torbicka w jednym z wywiadów. Bo dla większości "sławnych córek sławnych matek" ich matki są najpierw właśnie mamami, a dopiero później - gwiazdami telewizji czy sceny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl