Rząd wspiera naprotechnologię, lecz władze Gdańska nie zamierzają jej dofinansowywać

Ewelina Oleksy
pixabay.com
Radny Łukasz Hamadyk na odchodne, czyli na zakończenie swojej pierwszej i ostatniej kadencji, prosi władze miasta, by obok in vitro dofinansowywały też naprotechnologię. Miałaby to być alternatywa dla tych, którzy z in vitro, np. z powodów ideologicznych, korzystać nie chcą.

Gdański program dofinansowania in vitro, w ramach którego miasto dopłaca bezpłodnym parom do zabiegów, funkcjonuje od października ubiegłego roku. Gdańsk był pierwszym miastem na Pomorzu, które go wprowadziło, ale nie obyło się bez ideologicznej wojny. Protestowali obrońcy życia, prawicowi politycy i chrześcijańscy aktywiści. Próbę zablokowania uchwały ws. programu in vitro podjął też wojewoda pomorski. Ostatecznie, po poprawkach, dokument przyjęła Rada Miasta Gdańska. A program przynosi świetne rezultaty. Dotychczas dzięki niemu urodziło się 43 dzieci, a 155 kobiet jest obecnie w ciąży.

Łukasz Hamadyk, kończący właśnie swoją pierwszą i ostatnią kadencję [początkowo był w klubie PiS, potem został z partii wyrzucony - dop. red.], wysłał do władz miasta interpelację ws. dofinansowania naprotechnologii, jako alternatywnej metody zajścia w ciążę dla metody in vitro, która funkcjonuje w Gdańsku. Jako radny głosował przeciwko programowi in vitro.

Teraz proponuje, by miasto dofinansowywało też naprotechnologię. - Stan budżetu miasta jest na tyle stabilny, że byłoby nas stać na zaproponowanie gdańskim parom także drugiej metody, czyli naprotechnologii. Na taki krok zdecydowała się chociażby Rada Miasta Białystok. Warto uszanować kwestie światopoglądowe, jak i argumenty za tą metodą, które były podnoszone także na pamiętnej, burzliwej sesji dotyczącej głosowania w sprawie in vitro - argumentuje Hamadyk. - Warto wyciągnąć rękę do pozostałej grupy starającej się o potomków.

Stan budżetu miasta jest na tyle stabilny, że byłoby nas stać na zaproponowanie gdańskim parom także drugiej metody, czyli naprotechnologii.

Naprotechnologia to metoda akceptowana przez Kościół, której podstawą są naturalne sposoby planowania rodziny. Ale znacznie mniej skuteczna niż sposób in vitro. W wyniku rządowego programu refundacji in vitro, zakończonego w 2016 r., urodziło się ponad 21 tys. dzieci. W wyniku programu naprotechnologii, realizowanego od dwóch lat przez rząd PiS - zaledwie 70 dzieci.

Władze Gdańska dofinansowywać jej nie zamierzają.

- W ramach Narodowego Programu Prokreacyjnego, wprowadzonego przez obecny rząd, gdańszczanie mogą korzystać z metod naprotechnologicznych świadczonych przez Uniwersyteckie Centrum Kliniczne - mówi wiceprezydent Gdańska Piotr Kowalczuk. - Dotychczas miasto nie otrzymało informacji, by środki z programu rządowego były niewystarczające, by jakakolwiek para gdańszczan została odesłana z tego powodu. Uwzględniając również, że każda para decydująca się na in vitro przechodzi przez cały cykl badań, w tym takich samych jak dla par korzystających z naprotechnologii, to nie ma obecnie powodów, by miasto uruchamiało dodatkowe środki na taki cel - zaznacza Piotr Kowalczuk.

Wróć na i.pl Portal i.pl