- Interweniowaliśmy, ponieważ na miejscu gromadziły się agresywne osoby, które chciały, w ich mniemaniu bezkarnie, zaatakować funkcjonariuszy. Prosiliśmy przez megafony, by zgromadzone nielegalnie osoby, rozeszły się do domów. Mimo tych apeli pojawiały się kolejne osoby, nawet rodziny z dziećmi. Potem zostaliśmy zaatakowani, a w naszą stronę leciały kostki brukowe i koktajle Mołotowa - mówił podkomisarz Jabłoński.
Wspomniał, że 8 sierpnia zostało zatrzymanych 57 osób, z czego kilka bardzo młodych. Ewentualne zarzuty, jakie zostaną postawione uczestnikom to głównie czynna napaść na funkcjonariuszy oraz niszczenie mienia publicznego. - Mamy tu cały wachlarz zarzutów, które można postawić zatrzymanym.
Oficer prasowy odniósł się także do sprawy, która zapoczątkowała manifestacje. Przyznał, że Bartosz S., zmarły po interwencji policji, był znany funkcjonariuszom z Lubina. - Nie chcę tu jednak odnosić się do jego przeszłości, bo bez względu na nią, prokuratura zbada jak, doszło do jego śmierci. Nas interesuje to, że zmarł młody człowiek i chcemy się dowiedzieć, co się stało. Prokuratura nie będzie zaś opierać się na jednym, krążącym w sieci filmie, ale na innych, także z monitoringu, na którym widać o wiele więcej.
O sprawie Bartosza S. przeczytasz tutaj: link
Wojciech Jabłoński zaznaczył, że wypowiada się w imieniu policji, nie komentując prowadzonego przez prokuraturę śledztwa. Zapytany o to, dlaczego oficjalna wersja policji różniła się od tej, którą w filmach na swoim profilu przedstawiał poseł Piotr Borys, oficer odparł. - Ja mogę powiedzieć tylko tyle, ile przekazali funkcjonariusze z Lubina. Resztą zajmie się prokuratura, która ustali, co się właściwie stało. Po Internecie krąży fragment filmu, na podstawie którego ludzie ferują wyroki. Funkcjonariusze uczestniczący w zatrzymaniu powiedzieli nam, że gdy Bartosz S. był przekazywany medykom, wykazywał funkcje życiowe. Oddychał i miał tętno.
Przypomnijmy, że prokuratura w Lubinie wszczęła już śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci i przekroczenia uprawnień. Swoje stanowisko opublikowała jeszcze przed konferencją we Wrocławiu. Sprawą zajmie się również Rzecznik Praw Człowieka. Póki co, żaden z funkcjonariuszy nie został zawieszony, bo jak twierdzi Wojciech Jabłoński, nie było ku temu podstaw.
