Ashraf Eid zeznał policji, że został związany liną. Potem ochroniarz bił go, kopał i, przystawiając pistolet do głowy, kazał całować stopy księżniczki. Miała to być kara za nagrywanie telefonem jej i remontowanej przez niego posiadłości. Podczas katowania księżniczka miała krzyczeć do mężczyzny: "Wszyscy jesteście tacy sami, dranie, psy. Przekonasz się, jak należy się zwracać do księżniczki, do rodziny królewskiej".
Sąd w Paryżu uznał Hassę bint Salman współwinną i skazał ją na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu i 10 tysięcy euro grzywny. Ochroniarz usłyszał wyrok ośmiu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu oraz 5 tysięcy euro grzywny. Prawnik księżniczki cały czas utrzymuje, że zeznania Ashrafa Eida są zmyślone, a jego klientka jest niewinna. Zapowiedział także apelację.
Hassa bint Salman nie była obecna na ogłoszeniu wyroku. Niedługo po porwaniu i pobiciu Eida wyjechała z Francji i wróciła do ojczyzny. Francuski sąd wydał za nią międzynarodowy list gończy, co zmusiło księżniczkę do pozostania na terenie Arabii Saudyjskiej.
POLECAMY W SERWISIE POLSKATIMES.PL:
