W środę rozpoczęło się trzydniowe posiedzenie izby niższej parlamentu. Pomimo sprzeciwów opozycji - wyrażonych w poniedziałek na komisji sprawiedliwości - w porządku obrad znalazło się pierwsze czytanie noweli o funkcjonowaniu Sądu Najwyższego. Choć nowa ustawa niedawno weszła w życie, ma zostać ponownie zmieniona. Tym samym ma spełnić oczekiwania Komisji Europejskiej, która ma wątpliwości co do praworządności w naszym kraju.
Nowela zakłada m.in. że kandydatów na I prezesa SN i pozostałych prezesów Sądu ma wybierać i przedstawiać prezydentowi Zgromadzenie Ogólne SN - w momencie, gdy będzie skompletowany jego skład (minimum 110 sędziów). Jednak większe obawy partii opozycyjnych budzi przepis mówiący, że obowiązki I prezesa SN może pełnić sędzia wybrany przez prezydenta, do czasu wyboru prezesa, np. gdy ten osiągnie wiek 65 lat i przejdzie w stan spoczynku - nie musi tego robić jeśli prezydent wyrazi zgodę.
Jeszcze przed rozpoczęciem obrad Sejmu marszałek Stanisław Karczewski zadeklarował, że również Senat chce jak najszybciej przeforsować rządową ustawę, aby „szybko zakończyć spór pomiędzy polskim rządem a KE”.
W trakcie sejmowej debaty poseł PiS Daniel Milewski przekonywał, że wprowadzane zmiany „wychodzą naprzeciw europejskim standardom w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości”. Dodał, że odpowiedniki polskich rozwiązań w funkcjonowaniu sądów można znaleźć w ustawodawstwie wielu państw UE. - Dotychczas wprowadzane w tej kadencji regulacje w pełni gwarantują praworządność i realizują konstytucyjną zasadę podziału oraz równowagi pomiędzy poszczególnymi władzami - przekonywał.
W odpowiedzi posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej - która dzień wcześniej przekonywała, że ustawa w ogóle nie powinna być procedowana na komisji - podkreśliła, że przekazywanie prezydentowi kompetencji w zakresie decydowania, czy sędzia po 65. roku życia może procedować jest nadużyciem. - Będzie o tym decydował czynny polityk PiS - mówiła, po czym wniosła o odrzucenie projektu.
Taki sam postulat złożył szef PSL Władysław Kosiniak- Kamysz. Wskazał przy, że w nowej ustawie nie ma ani słowa o niższych kosztach sądowych, szybszych postępowaniach przed sądami, powszechnego udziału ławników, czy sędziach pokoju.
O odrzucenie w pierwszym czytaniu nowej ustawy wniósł także poseł Borys Budka z PO, który nazwał nowelę „mydleniem oczu” społeczeństwu i KE.
Gdy w Sejmie ważył się los Sądu Najwyższego, w sejmowej komisji sprawiedliwości trwał bój o kształt ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Ostatecznie porażkę poniosła opozycja, a ustawa trafiła do drugiego czytania.
Projekt przewiduje m.in. ogłoszenie niepublikowanych wyroków TK w ciągu siedmiu dni do wejścia w życie noweli.- Chcecie państwo zmusić Prezesa Rady Ministrów do opublikowania czegoś, co nie ma charakteru wyroku. Nikt nie ma konstytucyjnego prawa do stwierdzania, czy coś jest, czy nie jest wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego - apelował Borys Budka, zgłaszając wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu.
W odpowiedzi poseł PiS Marek Ast oznajmił, że twierdzenia posłów opozycji są sprzeczne. Wyjaśnił, że jego polityczni oponenci twierdzą, iż nieopublikowane dotychczas wyroki TK powinny być opublikowane, a jednocześnie powtarzają, że ich publikacja jest niepotrzebna.
POLECAMY: