Inicjatorem zmian w prawie jest Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach „STOP NOP”. Pod projektem podpisało się 121 tys. osób. Aktywiści zapowiedzieli na środę manifestację pod Sejmem, aby pokazać swoją determinację. „Czy pozwolisz żeby karano rodziców za troskę o dzieci? Za obronę ich zdrowia i życia odbierano im prawo do decyzji dyktowanej ich dobrem? Tak dzieje teraz w Polsce! Przywróćmy szacunek dla woli rodziców!” - zachęcają na swojej stronie internetowej.
Mimo wszystko wniosek o zniesienie obowiązku szczepień prawdopodobnie przepadnie w głosowaniu, gdyż w tej kwestii główni gracze sceny politycznej są raczej zgodni. Rząd w przyjętym stanowisku negatywnie zaopiniował projekt ustawy, wskazując, m.in., że „wprowadzenie powszechnych szczepień w sposób najbardziej efektywny doprowadziło do zwalczenia zagrożenia występującymi wcześniej powszechnie chorobami zakaźnymi, w szczególności w populacji dziecięcej”.
Za utrzymaniem dotychczasowych przepisów również PO i Nowoczesna. Lider Ludowców Władysław Kosinikak-Kamysz zapewniał, że jest „wielkim zwolennikiem sczepionek” i tylko Paweł Kukiz (Kukiz’15) nieco wyłamuje się ze schematu, twierdząc, że „jest zwolennikiem rzeczowej dyskusji na ten temat”. - Nie jestem za tym, czy za tamtym - ja się na tym nie znam - mówił w połowie września na antenie Radia Zet. Przy okazji zapowiedział projekt zmian w ustawie o prawach pacjenta i rzecznika praw pacjent, który wymusza na koncernach odpowiedzialność za powikłania poszczepienne.
Choć ustawa antyszczepiokowego ruchu ma małe szanse na uznanie w oczach Sejmu, zdaniem ekspertów osiągnęli oni do pewnego stopnia swój cel - coraz więcej rodziców nie szczepi swoich dzieci. Skutkiem ubocznym takiej postawy, według specjalistów, jest zwiększenie poziomu zachorowalności na choroby zakaźne, m.in. na odrę. Według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny od pierwszego stycznia do 30 września br. w Polsce zanotowano aż 123 przypadki tej zakaźnej choroby. Dla porównania w tym samym okresie roku ubiegłego było takich przypadków 46. - Higiena, szczepionki i antybiotyki to trzy rzeczy, które znacznie wydłużyły średni czas życia człowieka na przełomie ostatnich 100-200 lat. Zwłaszcza jeśli chodzi o dzieci, bo to one były najbardziej narażone na choroby zakaźne - mówił Agencji Informacyjnej Polska Press dr Krzysztof Kucharczyk, biotechnolog i ekspert ds. szczepień. Jak dodał, wierzy, że rodzice nieszczepiący dzieci „robią to w dobrej wierze”. - Jednak jeśli próbują wiązać sczepienie dzieci z jakimś medycznym problemem, to powinni zadać sobie trochę trudu i prześledzić aktualny stan wiedzy medycznej. Jeśli jedynie posiłkują się opiniami innych osób, zamiast zdobyć rzetelną wiedzę, to mamy rozkwit ruchów antyszczepionkowych i liczbę zachorowań - stwierdził ekspert.
Jednym z argumentów podnoszonych przez przeciwników obowiązkowych szczepień jest fakt, że w części krajów europejskich takiego wymogu nie ma. Całkowita dobrowolność w tej materii występuje, np. w Belgii i Niemczech - w tym drugim kraju rodzice są jednak zobowiązani do rozmowy na temat szczepień z lekarzem, przed posłaniem dziecka do szkoły. - Schematów z innych krajów, np, takich jak Holandia, gdzie szczepilaność jest ogromna nie można przenosić bezpośrednio na grunt polski. Dla przykładu w Norwegii, gdy pojawia się informacja, że panuje grypa, to w punktach sczepień ustawiają się ogromne kolejki. To pokazuje na jakim etapie jest nasza świadomość i zaufanie do państwowych instytucji - tłumaczył dr Kucharczyk.