Paweł A. twierdzi, że przyznanie się do winy wymuszono biciem. Zaprzeczają temu policjanci.
Wniosek do RPO został wysłany w lipcu br. Domagający się uznania wyroku za nieważny Paweł A. sam nie może wystąpić o kasację, gdyż starał się o nią już w 1999 roku, ale wtedy Sąd Najwyższy oddalił jego wniosek.
Czytaj także:
Zagadka śmierci ministranta
Rozmowa ze skazanym za zabójstwo ministranta
Policjanci, którzy brali udział w wyjaśnianiu zbrodni są do dzisiaj przekonani, że Paweł A. mówił przed laty prawdę przyznając się do zabicia Michała.
- Po 14 latach można różne rzeczy mówić i obciążać nas winą, tyle że te zdarzenia miały inny przebieg niż on teraz twierdzi. Przesłuchanie Pawła uniemożliwiła nam sędzia, która po jego zatrzymaniu nakazała go przywieźć do sądu rodzinnego. On przyznał się do zabójstwa pytany przez nią - mówi jeden z policjantów.
- Paweł miał jednego z najlepszych obrońców w Poznaniu. Gdyby faktycznie został pobity, to adwokat bez wątpienia wykorzystałby to, powiadomiłby prokuraturę i wszczęto by śledztwo przeciwko nam - dodaje inny policjant.
Michał Szwedek ostatni raz widziany był żywy, gdy szedł do 15-letniego Pawła. Według ustaleń sądu sprzed 14 lat, chłopak przyznał się, że udusił go po wspólnym oglądaniu filmów pornograficznych.
Ciało 12-latka znaleziono po kilku dniach w śmietniku przy domu Pawła. Obecnie uważa on, że ktoś podrzucił tam zwłoki, by zrzucić na niego winę. Więcej na ten temat wkrótce w "Głosie Wielkopolskim".