Spis treści
Adam Z. ponownie przed sądem
10 października rozpoczął się trzeci proces Adama Z., który ponownie został oskarżony o zabójstwo Ewy Tylman z zamiarem ewentualnym. Mężczyzna, według prokuratury, miał popchnąć kobietę ze skarpy, po czym, kiedy straciła przytomność, przemieścić ją po terenie zielonym i zepchnąć do koryta Warty. Ewa Tylman miała umrzeć w wodzie na skutek nieprzytomności, nietrzeźwości i złych warunków atmosferycznych.
Zobacz zdjęcia z pierwszej rozprawy:
22 listopada 2015 roku około godziny 22:00 Adam Z. pojawił się w galerii MM, gdzie odbywało się impreza firmowa pracowników Rossmana. Tam pił z koleżankami i kolegami z pracy, w tym z Ewą Tylman. Grupa znajomych po północy przeniosła się do Pijalni Wódki i Piwa. Pomiędzy oskarżony a ofiarą nie dochodziło do żadnych zbliżeń, kobieta miała wiedzieć, że jest gejem i nie był nią zainteresowany. Ostatecznie impreza zakończyła się w klubie Mikstura na ulicy Wrocławskiej.
Stamtąd Adam Z. i Ewa Tylman wyszli razem – oboje mieli zamiar wrócić do domu. W pewnym momencie, na wysokości ulicy Mostowej, Ewa Tylman miała wyrwać się z uścisku oskarżonego (mieli tak iść z powodu upojenia alkoholowego kobiety) i pobiec w stronę Warty, ponoć potknęła się lub poślizgnęła i wpadła do wody. Mężczyzna twierdził, że był w szoku, nie próbował pomóc Tylman, nie zadzwonił po pomoc. Taką wersję wydarzeń Adam Z. przedstawił podczas pierwszego przesłuchania przez policją i prokuraturą.
Oskarżony nie podtrzymuje pierwszych zeznań
Podczas eksperymentu procesowego, który odbył się niedługo po pierwszych przesłuchaniach, oskarżony został zapytany przez prokuratorkę Magdalenę Jarecką (prowadzącą sprawę) o to, czemu Tylman miałaby od niego uciec, powiedział:
- Bała się, że mogę jej coś zrobić.
Adam Z. podczas procesu nie przyznał się do zarzucanego mu czynu, nie chciał także odpowiadać na pytania sędziego. Nie podtrzymał zarówno tego, co powiedział podczas składania pierwszych zeznań przez prokuratorką Jarecką jak i późniejszych – które zaprezentował podczas eksperymentu procesowego i policją.
- Podtrzymuje tylko te wyjaśnienia, które złożyłem na rozprawie – powiedział.
W wyjaśnieniach dodał: „Byłem do nich zmuszany, policjanci zmuszali mnie do powiedzenia takiej wersji”.
- Ostatnie co pamiętam, to jak Ewa Tylman poprosiła mnie, żebym zadzwonił do jej chłopaka, później obudziłem się w domu – wyjaśniał podczas wcześniejszego procesu, co odczytał sędzia Andrzej Klimowicz.
Adam Z. miał dowiedzieć się o zaginięciu kobiety dopiero, gdy nad ranem następnego dnia oddzwonił do niego Adam, chłopak Ewy Tylman.
"Policja zmusiła mnie do zeznań"
Podczas pierwszych przesłuchań policjanci mieli wymusić zeznania na Adamie Z., gdy wchodzili do komendy miał być obijany o ściany i kanty budynku, a podczas wejścia do radiowozu – uderzony w głowę.
- Policjanci kazali mi się rozebrać do naga – mówił Adam Z.
Zeznał, że kiedy poprosił o kontakt z adwokatem policjant powiedział, że „taki śmieć” nie ma do niego prawa. Był wypytywany, mówili, żeby „lepiej się przyznał”, funkcjonariusze krzyczeli, a w pewnym momencie zrzucili go z krzesła.
Po odczytaniu wyjaśnień obie strony (oskarżyciele i obrońcy) zgodnie potwierdzili, że chcą, aby dowody nie były ponownie powtarzane przed sądem. Obrońca Adama Z. podkreślił, że prosi, by były samodzielnie ocenione przez nowy skład orzekający i że wszystkie te, które zostały już zgromadzone – pozwalają na przeprowadzenie obiektywnego postępowania dowodowego. Obrońca wniósł o przerwę, rozprawa będzie kontynuowana 12 listopada w Sądzie Okręgowym w Poznaniu. Wtedy ma zapaść wyrok.
Prokuratura wycofa się z zarzutu zabójstwa
Po dziewięciu latach od rozpoczęcia sprawy dotyczącej śmierci Ewy Tylman, prokuratura zmieni kwalifikację czynu.
- Rozważamy kwestię odpowiedzialności oskarżonego za czyn nieudzielenia pomocy pokrzywdzonej, na co wskazał sąd apelacyjny wprost - mówił prokurator Łukasz Wawrzyniak tuż przed rozprawą.
Decyzja ta jest wynikiem analizy dotychczasowych postępowań sądowych. Wawrzyniak wyjaśnia, że brak dowodów zmusił prokuraturę do zmiany oskarżenia. Na decyzję miały wpływ wcześniejsze porażki w procesach. Sąd uznał, że zeznania policjantów nie mogą być traktowane jako dowód w tej sprawie.
- Znamy stanowisko sądu, który uznał, że zeznania policjantów nie mogą być w tej sprawie dowodem. A skoro nie mamy dowodów, to wnoszenie o skazanie oskarżonego za zabójstwo nie ma sensu. Musimy się z tym pogodzić - mówił prokurator w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Za nieudzielenie pomocy Adamowi Z. grozi maksymalnie trzy lata więzienia. Pod zarzutem zabójstwa spędził w areszcie rok i trzy miesiące. Jeśli sąd zdecyduje się go skazać, czas spędzony w areszcie zostanie zaliczony na poczet kary. To od wymiaru kary będzie zależało, czy Adam Z., obecnie 33-letni pracujący mężczyzna, trafi do więzienia. Sąd ma również możliwość po raz trzeci uniewinnić oskarżonego.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
