Sklepik z narkotykami w akademiku. Trzeba było stać w kolejce po towar

Marcin Rybak
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Paweł Relikowski
Całodobowy sklepik z narkotykami w akademiku Politechniki Wrocławskiej był tak popularny, że czasem trzeba było stać w kolejce – opowiedział policji jeden z jego klientów. W ciągu 19 miesięcy swojej działalności zarobił 107 900 złotych – twierdzi prokuratura. Policji udało się go zlikwidować a później dotrzeć do dostawców.

W lutym ubiegłego roku przy ulicy Gajowej policja zatrzymała do kontroli audi z trzema mężczyznami w środku. Jeden z nich – Damian Z. - miał przy sobie 19 gram marihuany. To on powiedział policjantom, że towar kupował w akademiku T-16. Mówił, że często zaopatrywał się tam w narkotyki i że nieraz trzeba było stać w kolejce. Tak duży był popyt. Sklepik działać miał całą dobę, a prowadziło go dwóch mężczyzn. Dziś jeden z nich jest już skazany, a drugi oskarżony o handel narkotykami.

Policjanci przeszukali akademik i potwierdzili opowieść Damiana. Zdaniem prokuratury od października 2015 do maja 2017 sklepik sprzedał 3,5 kg marihuany, 400 gram amfetaminy i 400 tabletek ecstasy. Jeden z dilerów z akademika powiedział policjantom, że dostawcą był niejaki Bartosz T. z Torunia. Studenci rozliczali się z nim gotówką, choć w kilku przypadkach za narkotyki płacili też przelewami bankowymi. Później w śledztwie znaleziono dokumenty potwierdzające takie transakcje.

Wrocławscy policjanci założyli podsłuch Bartoszowi z Torunia. Z nagranych rozmów – twierdzi dziś prokuratura – wynika, że był częścią przestępczej grupy. Kierował nią jego brat Cezary. Z nagrań wynikało, że toruńska szajka dysponuje tabletkarką. Tego typu urządzenia bez problemu dostać można w internecie. Na po popularnym portalu aukcyjnym znaleźliśmy oferty za ceny od 6800 do przeszło 28 tysięcy złotych.

Z podsłuchanych rozmów Torunian wynika, że ich tabletkarka często się psuła. Mieli też też problem z takim ustawieniem urządzenia, żeby wytwarzało tabletki dobrej jakości. Takie, które nie będą się łatwo kruszyć. Problem rozwiązało zatrudnienie dwóch fachowców. Ci naprawili tabletkarkę i tak zaprogramowali, że wytwarzała towar dobrej jakości.

W sierpniu 2017 roku wrocławscy policjanci zlikwidowali toruńską szajkę. Niedawno do sądu trafił akt oskarżenia pięciu osób. Zdaniem prokuratury zamieszanych w handel narkotykami. W tym w dostarczanie ich do wrocławskiego akademika.

W czasie przeszukania odnaleziono tabletkarkę oraz prawie 3,5 tysiąca narkotyku. Można z niego było wyprodukować ponad 6 800 tabletek wartych na czarnym rynku przeszło 137 tysięcy złotych.

Komentarze 50

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

s
seba
Zebrała się zaćpana banda dzieciaków szczeniaków studenciaków balująca za pieniądze nadzianych rodziców to i popyt był. Status studenta nie zmienia tego że większość jest prostymi i głupawymi chłopaczkami wieśniaczkami i sponsorowanymi przez rodziców/chłoptasiów siuśkami dla których imprezy i penisy są ważniejsze niż nauka.
A
Adam
Ja rozumiem, że w gazetach nie trzeba już wykształcenia filologicznego czy dziennikarskiego, ale do jasnej cholery - GRAMÓW, a nie GRAM! To wstyd, że takie coś w ogóle przeszło przez korektę.
P
Paweł
Po prostu wg Pana redaktora możesz kupić jeden narkotyku lub np pięć narkotyku... nawet 3,5 tysiąca narkotyku.
3,5 tysiąca narkotyku
?????
a
analfabeci
gazetowrocławscy : a potem to przygłupy powielają "bo w gazecie tak PISZE"
G
Gość
Strasznie red. Marcin Rybak pogalopował w stronę ilości publikacji, a nie ich jakości

Wszystko jakieś takie mdłe, po łebkach, częstokroć nielogiczne, niespójne, po czasie b. często okazuje się, że informacje podane przez pana red. Marcina Rybaka odbiegają znacząco od stanu faktycznego (przykłady można mnożyć). Do tego masa poważnych błędów językowych i ogólny styl wypowiedzi, na poziomie mało przykładającego się do nauki studenta, piszącego w toalecie na kolanie z papierosem w buzi i słuchawkami na uszach, byle szybciej, byle było, byle-jak, bo zaraz się nowa impreza zaczyna

Może zamiast taśmowo produkować na akord po kilka wpisów dziennie (bez polotu, o niczym - po odejściu od urządzenia, nawet nie jestem w stanie przypomnieć sobie co i o kim pan red. Marcin Rybak pisał godzinę wcześniej), bardziej skupić się na poszczególnych, starannie wybranych tematach, lepiej je "rozpracować", poznać specyfikę zagadnienia, zdobyć cenne i przede wszystkim rzetelnie zweryfikowane informacje, ładnie ubrać toto w słowa - jednym zdaniem: umiejętnie sprzedać Czytelnikom ciekawie opowiedzianą historię

Czasem mniej znaczy więcej (również, a może szczególnie, w zawodzie dziennikarza)

PS Z drugiej strony, biorąc pod uwagę kompetencje i umiejętności (nie są to wbrew pozorom synonimy) oraz zaangażowanie i ogólną erudycję osób zatrudnionych (dorabiających sobie) w charakterze pracowników mediów w Gazecie Wrocławskiej, aż chce się sparafrazować znane przysłowie: na bezrybiu i Rybak ryba

S.J.
G
Gosc
Frajerstwo się szerzy
n
następnym razem nie wpadną
Za bardzo odkryte karty a przestępcy będą wiedzieć że nie rozmawia się przez telefony. Do następnego i już tak łatwo nie będzie
Z
Zdzich
Autor chyba był przy zatrzymaniu i uszczknął troszkę towaru dla siebie. Bo nie widzę innego wytłumaczenia takiego niechlujstwa językowego jaki reprezentuje ten artykuł.
W
Wojtek
Mieszkają w nich studenci.
s
stop
niepotrzebne?!
M
Matematyk
Pamiętaj, że to są ustalenia policji. Przecież nie prowadzili księgi przychodów i rozchodów (chociaż jak płacili przelewami to kto wie)... pomnóż sobie to nawet x2 i już masz 4 czy 5 nieopodatkowanych kafli na osobę. To że policji udało się coś ustalić nie znaczy, że jest to cała suma.
A
A nie '19 gram'..
Pozdr
k
kółko różańcowe
pod nosem sprzedawał!

Modle się za Was!
Z
Zdenek Smetana
zrobi z ciebie oofoluda!
Wróć na i.pl Portal i.pl