Do wybuchu granatu na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie, w pobliżu polskiego Cmentarza Orląt, doszło 13 marca, w nocy. Nikt nie odniósł obrażeń, żaden nagrobek ani pomnik nie został uszkodzony.
Kilka dni później, 23 marca i 1 kwietnia, ktoś podpalił autobusy z polskimi rejestracjami. Funkcjonariusze SBU zatrzymali dwie osoby.
- Tych dwóch zatrzymanych jest podejrzewanych o dokonanie szeregu przestępstw, mających na celu wpłynięcie na pogorszenie relacji polsko - ukraińskich. Jeden z zatrzymanych to mieszkaniec Lwowa, drugi to były mieszkaniec Lwowa, obecnie mieszkający w Kijowie - informuje Oleg Aleksandrow, rzecznik SBU w obwodzie lwowskim.
- Zleceniodawcami akcji były osoby z otoczenia byłego prezydenta Ukrainy, Wiktora Janukowycza, a działania były realizowane pod kontrolą rosyjskich służb specjalnych - twierdzi Aleksandrow.
Przy okazji wyjaśnił, że próba podpalenia polskiego autobusu 1 kwietnia, odbywała się pod kontrolą SBU. Chodziło o udokumentowanie przestępstwa, a także ochronienie pasażerów i osób postronnych.
Obaj podejrzani zostali tymczasowo aresztowani, usłyszeli zarzuty dokonania aktów terrorystycznych. Grozi im kara od 5 do 10 lat pozbawienia wolności.
W Czernihowie na północy Ukriany SBU rozbiła grupę "Torpeda"
Dwa tygodnie wcześniej SBU poinformowała, że w Czernihowie, w północnej Ukrainie, rozbiła grupę „Torpeda”, odpowiedzialną za dewastację żydowskich i polskich pomników na Ukrainie.
Grupa miała m.in. sprofanować na Wołyniu mogiłę polskich strażników granicznych, którzy zginęli w walce z Armią Czerwoną, a także wystrzelić z granatnika w kierunku polskiego konsulatu w Łucku.
Przy zatrzymanych funkcjonariusze SBU znaleźli granaty, materiały wybuchowe, małą flagę rosyjską. Według ukraińskich śledczych grupa była powołana przez rosyjskie służby specjalne.