Bogumił Bujak, instruktor narciarstwa, prezes Stowarzyszenia Sportu i Rehabilitacji "Start" w Kielcach
Bogumił Bujak, instruktor narciarstwa, prezes Stowarzyszenia Sportu i Rehabilitacji "Start" w Kielcach
Przygotowanie nart do sezonu najlepiej powierzyć specjalistom. Zrobią to fachowo i szybko. Są narciarze, którzy wolą zrobić to sami. Nie jest to trudne, ale wymaga czasu oraz materiałów i sprzętu, które trzeba kupić.
Regularne dbanie o sprzęt narciarski wydłuża jego żywotność, wpływa na bezpieczeństwo i komfort jazdy. Nowoczesne ślizgi wbrew niektórym opiniom także wymagają smarowania. Pomimo doskonałych właściwości jezdnych, szybko się utleniają, stają się kruche i przez to bardziej podatne na uszkodzenia.
Przygotowanie desek do sezonu najlepiej powierzyć serwisowi. Ostrzenie ze smarowaniem nart kosztuje około 40 złotych, a pełny serwis z uzupełnianiem ubytków w deskach 50-70 złotych. Są narciarze, którzy wolą sami przygotować sprzęt do sezonu.
Potrzebujemy zestaw przyrządów: pilniki, ostrzałkę do nart, cykliny, szczotkę drucianą i z włosia, specjalistyczne żelazko albo zwykłe domowe, którego już nie używamy. Konieczne są także materiały: parafina do nart, tworzywo sztuczne do uzupełniania ubytków i papier ścierny.
Krzesła zamiast stołu
- Zwykle w domu nie mamy długiego stołu, który możemy użyć do smarowania i ostrzenia nart. Zamiast niego ustawiamy dwa krzesła i na ich oparciach kładziemy narty. Tapicerkę oraz podłogę w miejscu pracy najlepiej wyłożyć folią albo starymi gazetami, aby nic nie ubrudzić - informuje Bogumił Bujak ze Stowarzyszenia Sportu i Rehabilitacji "Start" w Kielcach. - Na ręce wkładamy rękawiczki, zwłaszcza osoby, które nie mają wprawy w posługiwaniu się ostrzałką.
Omiatamy narty szczotką i wycieram szmatką. Ostrzałką przeciągamy po ślizgach i krawędziach nart, aby je naostrzyć. Bierzemy tworzywo do uzupełniania ubytków, które kupuje się w sklepach narciarskich. Rozpuszczamy je zwykłą zapalniczką, gdy się roztopi wypełniamy nim ubytki w ślizgach. Cykliną suwamy jego nadmiar. Na koniec wygładzamy ślizg bardzo drobnym papierem ściernym.
Żelazko i parafina
Następnym krokiem jest topienie parafiny. Na początek sezonu wybieramy uniwersalną, a w trakcie zależnie od temperatury śniegu. Przy dodatnich temperaturach używamy parafin o ciepłych kolorach żółtej, czerwonej, a do zmarzniętego śniegu fioletowej czy granatowej. Rozpuszczamy ją przy pomocy żelazka. Nie może być zbyt mocno rozgrzana, czego oznaką jest dymienie. Spalona traci swe właściwości.
- Rozprowadzamy ją po ślizgu przy pomocy żelazka. Nadmiar parafiny, po wystudzeniu,
usuwamy plastikową cykliną. Na koniec polerujemy szczotką drucianą, a potem z włosia, to zapewni powstanie delikatnych rowków, które odprowadza wodę w trakcie jazdy - tłumaczy Bogumił Bujak

Krok 1 - ostrzałką i pilnikami ostrzymy brzegi i ślizgi desek

Krok 2 - przy pomocy zwykłej zapalniczki topimy tworzywo do uzupełniania ubytków w ślizgach

Krok 3 - rozpuszczonym tworzywem zupełniamy ubytki w ślizgach

Krok 4 - metalową cykliną usuwamy nadmiar tworzywa

Krok 5 - ślizgi wygładzamy bardzo drobnym papierem ściernym

Krok 7 ( zdjęcie z prawej) - Płynną parafinę rozprowadzamy po całym ślizgu
Krok 5 - Ślizgi wygładzamy bardzo drobnym papierem ściernym

Krok 9 ( zdjęcie z prawej) - na koniec ślizgi wygładzamy szczotką, aby powstały rowki odprowadzające nadmiar wody w czasie jazdy
Krok 6 ( zdjęcie z lewej) - Przy pomocy żelazka rozpuszczamy parafinę
Krok 7 ( zdjęcie z prawej) - Płynną parafinę rozprowadzamy po całym ślizgu
Krok 8 ( zdjęcie z lewej) - plastikową cykliną usuwamy nadmiar parafiny
Krok 9 ( zdjęcie z prawej) - na koniec ślizgi wygładzamy szczotką, aby powstały rowki odprowadzające nadmiar wody w czasie jazdy