Turyści przeprowadzają szturm na beskidzkie miejscowości już od kilku dni, odkąd rząd zezwolił na otwarcie m.in. stoków narciarskich, hoteli czy basenów. Największy ruch panuje w ośrodkach narciarskich, które starają się przynajmniej w minimalnym stopniu zrekompensować sobie straty z powodu przestojów spowodowanych epidemią koronawirusa.
ZOBACZCIE ZDJĘCIA
Również miłośnicy szusowania na nartach i snowboardzie starają się skorzystać z otwartych ośrodków i dobrej zimy, bo nie wiadomo jak długo obostrzenia będą poluzowane. W efekcie w piątek, 19 lutego ruch panował nawet w ośrodkach, które do tej pory cieszyły się mniejszą popularnością, jak na przykład w Beskid Sport Arenie.
Nie przeocz
Mimo że weekend się skończył, to turystów w Beskidach nie ubyło. Również w poniedziałek, 22 lutego sporo osób przyjechało do Szczyrku. Największe kolejki tworzą się do wyciągów. Dobrze widać to na zdjęciach, które otrzymaliśmy od naszej Internautki.
- Jest bardzo dużo turystów, większość zasłania usta i nos, ale nie wszyscy, natomiast o zachowaniu dystansu w kolejce pamięta naprawdę niewiele osób - napisała do redakcji DZ zaniepokojona Internautka.
Już w zeszłym tygodniu burmistrz Szczyrku Antoni Byrdy apelował do turystów, żeby trzymali dystans społeczny i zakrywali usta oraz nos maseczkami.
- Jeszcze raz apeluję, bez względu na to czy ktoś wierzy w COVID czy nie: niech uszanuje innych, którzy chcą wypoczywać i chcą pracować, bo nie chcielibyśmy, żeby to się skończyło na koniec lutego - powiedział burmistrz Byrdy.
Zobacz koniecznie
Zwrócił uwagę, że o ile niektóre zdjęcia ze stoków mogą przekłamywać rzeczywistość, pokazując, że dystans nie jest utrzymany, to faktycznie narciarzy na stokach jest sporo i z dystansem społecznym może różnie bywać.
Musisz to wiedzieć
Bądź na bieżąco i obserwuj
