Z niezwykle groźną bakterią, oporną na wszelkie antybiotyki, a zarazem posiadającą umiejętność przekazywania swojej oporności innym drobnoustrojom, mają problem przede wszystkim warszawskie szpitale. Niestety, dotarła ona również do Białegostoku. Tylko w tym roku w naszych szpitalach wykryto 22 przypadki zakażenia nią. Jak podaje sanepid - przede wszystkim w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym i Szpitalu Wojewódzkim. Na szczęście zachorowały tylko cztery osoby. Pacjenci, u których wykryto bakterię - są przenoszeni do szpitalnych izolatek.
- To zwykła bakteria, która nabyła oporności na najsilniejsze, tzw. antybiotyki ostatniej szansy - mówi dr Paweł Grzesiowski, ekspert w dziedzinie profilaktyki zakażeń, konsultant szpitali w zakresie epidemiologii szpitalnej i kontroli zakażeń szpitalnych.
Bakteria New Delhi może spowodować śmierć
Jeśli bakteria przeniknie do układu moczowego, oddechowego oraz do krwi - może być śmiertelna. Wtedy może wywołać sepsę, zapalenie płuc czy pęcherza moczowego. - Tak naprawdę z tą bakterią zetknęliśmy się już wcześniej - mówi Bogusław Poniatowski, dyrektor USK w Białymstoku. - Dwa lata temu wykryliśmy ją u pacjentki, która przyjechała do nas z warszawskiego szpitala. I już wtedy białostockie szpitale wprowadziły odpowiednie procedury, które mają zapobiegać epidemii. - To badania przesiewowe dla pacjentów, którzy są najbardziej narażeni - wyjaśnia dyrektor Poniatowski.
A to m.in. podopieczni domów pomocy społecznej, przewlekle chorzy czy pacjenci przyjeżdżających z innych szpitali - przede wszystkim osoby, które były hospitalizowane za granicą, w szpitalach woj. mazowieckiego. Badaniom przesiewowym poddawani są również ci pacjenci, którzy w ciągu ostatniego półrocza byli kilkakrotnie leczeni antybiotykami. Warszawskie szpitale wprowadziły te procedury dopiero niedawno. Stąd ich kłopoty. W ostatnich tygodniach w polskich szpitalach odnotowano już ponad 1100 zakażeń.
Groźna bakteria atakuje. Obrona: staranna higiena
Myjcie ręce - to podstawa profilaktyki - mówi Tomasz Koronkiewicz, zastępca dyrektora Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego ds. medycznych, m.in. do walki z bakterią New Delhi. Podkreślają to zresztą wszyscy lekarze - ochronić przed groźną bakterią może nas przede wszystkim higiena. - Bakteria może być wszędzie: na poręczach, klamkach, na kołdrze, na kubkach - dodaje dr Koronkiewicz.
Bakteria Klebsiella pneumoniae typu New Delhi jest oporna niemal na wszystkie antybiotyki, łatwo przenosi się z człowieka na człowieka i może przekazywać geny oporności innym bakteriom, w tym powszechnie występującej Escherichia coli.
- Objawy zakażenia bakterią to gorączka, bóle w klatce piersiowej, czasami objawy gastryczne i bóle stawów. Może też być zapalenie płuc - wymienia dyrektor Koronkiewicz.
W Polsce pojawiła się najpierw w Warszawie. W ostatnich tygodniach liczba chorych i zakażonych tą bakterią w szpitalach w stolicy wzrosła tak bardzo, że lekarze zaczęli obawiać się epidemii. Prof. Waleria Hryniewicz, konsultant krajowy w dziedzinie mikrobiologii lekarskiej, zaapelowała nawet do lecznic w całym kraju o szczególną ostrożność.
22 pacjentów w Białymstoku z bakterią New Delhi
U białostockich pacjentów w tym roku obecność bakterii New Delhi wykryto 22 razy. Czterech z nich zachorowało. Przypadki wykrycia były przede wszystkim w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym oraz w Szpitalu Wojewódzkim.
- W naszej placówce w ciągu ostatnich sześciu miesięcy stwierdzono 10 przypadków obecności bakterii New Delhi - informuje Katarzyna Malinowska-Olczyk z USK. - Dwie osoby były zakażone tą bakterią, u pozostałych osób stwierdzono jedynie kolonizację przewodu pokarmowego, czyli te osoby były jedynie nosicielami tej bakterii.
Teraz jeden z pacjentów z podejrzeniem nosicielstwa jest w Szpitalu Wojewódzkim. - Pobrany materiał wysłaliśmy właśnie do Warszawy - mówi Agnieszka Janke, zastępca dyrektora ds. lecznictwa. - Wyniki będą za kilka dni i wtedy się okaże czy pacjent jest nosicielem szczepu New Delhi.
Bo pacjent trafił do szpitala z zupełnie innego powodu. Bakterię wykryto u niego przypadkowo - podczas badań przesiewowych.
To właśnie w ten sposób - analizując wymazy - można wykryć New Delhi. Jednak wymazy nie są wykonywane u wszystkich pacjentów. Komu i jakie badania należy wykonać, regulują funkcjonujące w szpitalu procedury- wyjaśnia dyrektor Janke.
Nie wszystkim pacjentom robi się wymazy
Dlaczego nie można zrobić ich wszystkim? - To zbyt wysokie koszty - tłumaczy Bogusław Poniatowski, dyrektor USK. - Robimy je pacjentom, którzy są bardziej narażeni na zakażenie, stanowią potencjalne ryzyko.
I tłumaczy, że to na przykład podopieczni domów pomocy społecznej, przewlekle chorzy czy pacjenci przyjeżdżający z innych szpitali. - Właśnie u pacjentki, która przyjechała do nas z warszawskiego szpitala po raz pierwszy wykryliśmy New Delhi - mówi dyrektor Poniatowski.
Badaniom przesiewowym poddawani są również ci pacjenci, którzy w ciągu ostatniego półrocza byli kilkakrotnie leczeni antybiotykami.
Pacjenci z bakterią New Delhi są izolowani
Pacjenci, u których wykryta zostanie bakteria, od razu są izolowani. Nie mogą ich odwiedzać bliscy, nie kontaktują się z innymi chorymi z danego szpitala, a personel medyczny musi zachować odpowiednie środki ostrożności.
- Trzymamy reżim - zapewnia dyrektor Koronkiewicz. - Przede wszystkim na karcie zaznaczamy, że pacjent jest nosicielem bakterii New Delhi. - Pacjenta leczy jedna osoba, zmienia fartuch po wejściu i wyjściu z sali, myje ręce i zmienia rękawiczki po każdym jego dotknięciu.
- Nieszczęście polega na tym, że bakteria jest oporna na standardowe leczenie antybiotykami. Nie ma takich, które są skuteczne w jej zwalczaniu - rozkłada ręce dyrektor Poniatowski.
- Pozostaje leczenie paliatywne, uzupełnia się płyny - dodaje dyrektor Koronkiewicz.
Jeśli jednak choroba się nie rozwinie - pacjent i tak cały czas musi mieć świadomość, że ma tę bakterię. - Ale nie trzeba się bać - uspokaja Tomasz Koronkiewicz. - Trzeba mówić o tym lekarzowi przy każdym kontakcie. No i zachować reżim jeśli chodzi o higienę.
- Bakterie wielooporne typu New Delhi nie stanowią zagrożenia dla osób zdrowych. Mogą być niebezpieczne dla osób z upośledzoną odpornością: starszych, z chorobami rozrostowymi, urazami wielonarządowymi - mówi prof. Andrzej Szpak, kierownik Zespołu Kontroli Zakażeń Szpitalnych w USK.