- Takie sytuacje zdarzają się, ale bardzo rzadko - mówi Justyna Sochacka, rzecznik prasowy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. - To przecież maszyna, która jak każda inna, też czasami może ulec awarii.
Do niecodziennej sytuacji doszło w czwartek przed południem na ulicy Oleskiej w Opolu.
Na chodniku przed jednym z budynków w pobliżu skrzyżowania z ulicą Czaplaka zasłabł mężczyzna. W tym czasie w Opolu nie było wolnego zespołu ratownictwa medycznego, który mógłby udzielić mu pomocy.
Na miejsce wezwany został śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z Polskiej Nowej Wsi. Na ratunek pospieszyli również strażacy, którzy zabezpieczyli lądowisko i wstrzymali ruch na Oleskiej.
Maszyna usiadła na jezdni. Niestety, helikopter nie mógł jednak wystartować z pacjentem do szpitala.
- Na urządzeniach pokładowych śmigłowca zaświeciła się kontrolka z komunikatem o usterce, która uniemożliwiła pilotowi odlot - mówi Justyna Sochacka.
Pacjent został przewieziony do szpitala wozem strażackim w asyście lekarza.
Ratownik 23 z Polskiej Nowej Wsi startuje z pomocą. Tak prac...
W tym czasie z ruchu wyłączony został odcinek Oleskiej od ronda Pileckiego do ulicy Czaplaka, a policjanci kierowali samochody objazdem przez dzielnicę generalską.
Do Opola wezwany został natomiast mechanik z Wrocławia.
Kiedy udało mu się uruchomić maszynę i ta miała poderwać się do lotu, okazało się, że kilkadziesiąt metrów dalej zasłabła kobieta. Załoga LPR-u pobiegła jej z pomocą.
Kiedy przyjechała po nią karetka, śmigłowiec mógł odlecieć do Polskiej Nowej Wsi, po siedmiu godzinach przymusowego postoju.