Podczas gdy największe tuzy polskiego biznesu liczą giełdowe straty, Zygmunt Solorz - właściciel Polsatu - dopisuje do swoich bankowych rachunków miliony. Jego majątek, jak wyliczyliśmy, wart jest dziś 10-12 mld zł.
Tymczasem stan posiadania Jana Kulczyka "Wprost" szacuje na zaledwie 6,7 mld zł.
Jutro konto twórcy Polsatu powiększy się jeszcze o 26 mln zł. Taką dywidendę dostanie z podziału zysku Polsatu Cyfrowego za 2007 rok, w którym ma 69 proc. udziałów.
Nic dziwnego, że stać go na kupienie Banku Staropolskiego. Choć wie, że będzie musiał spłacić 150 mln zł długów, jakie bank ten ma wobec swoich klientów, przejmie także należące do Staropolskiego 30 proc. akcji Invest-Banku. Przejmie nad nim kontrolę i w przyszłości sprzeda go z dużym zyskiem.
Jego majątek wciąż rośnie. Analitycy z biura maklerskiego IDM prognozują, że w 2008 roku Cyfrowy Polsat osiągnie 264 mln zł zysku netto (ub.r. 117 mln zł), a w 2009 roku zysk zwiększy się do 376 mln zł. Jeśli te prognozy się sprawdzą, kurs pójdzie w górę i pakiet akcji Solorza wart będzie blisko 3,5 mld zł (dziś 2,4 mld zł ).
Jednak brylantem w koronie spółek Solorza jest telewizja Polsat. Ile jest warta, można się tylko domyślać, porównując ją z TVN lub na podstawie wycen przy negocjacjach z koncernem Axel Springer. W obu przypadkach wychodzi astronomiczna suma około 6 mld zł.
Stacja Solorza jest tak cenna, bo ma przewidywalne i rosnące przychody z reklam. W 2007 r. Polsat zarobił na czysto 288 mln zł, o 86 mln zł więcej niż telewizja TVN. Majątek Solorza może jeszcze wzrosnąć. Przedsiębiorca ma największy oprócz Skarbu Państwa pakiet akcji Zespołu Elektrowni PAK (Pątnów- -Adamów-Konin).
PAK dostał niedawno w prezencie od rządu warte 900 mln zł uprawnienia do emisji dwutlenku węgla. O tyle wzrosła wartość PAK. Jeśli Solorz zdecyduje się sprzedać swoje udziały w PAK państwowej Enei, to uprawnienia do emisji dwutlenku węgla są dla niego jak podarowana walizka z kilkuset milionami złotych.
Mniejszym, choć również cennym aktywem w portfelu Solorza, jest Port Praski w Warszawie, czyli 30 hektarów pod inwestycje nad samą Wisłą. Wspólnym projektem deweloperskim w Porcie Praskim jest zainteresowany Polnord należący do Prokomu Investment kontrolowanego przez Ryszarda Krauzego. Pytanie tylko, czy Solorz chce robić interesy z Krauzem. Bo w przeciwieństwie do właściciela Prokomu Solorz ma dużo wolnej gotówki na inwestycje.
Właściciel Polsatu często powtarza, że interesują go tylko media i telekomunikacja. Inne biznesy są po to, by szybko zarobić. Dziś wszystko wskazuje na to, że branże, na które postawił, to najbardziej dochodowe biznesy. Solorz nie da się więc szybko zdetronizować. Wciąż inwestuje w nowe projekty.
Najmłodszym dzieckiem Polsatu jest Polsat News. Kanał informacyjny, który ma stanowić konkurencję dla TVN 24 i TVP Info. Po latach robienia telewizji w starym stylu, zapychania ramówki niskiej jakości telenowelami i teleturniejami zrozumiał, że przyszłość należy do nowoczesnych kanałów tematycznych.
To właśnie niespotykane wyczucie rynku sprawiło, że ten mechanik z Radomia, mający tylko średnie wykształcenie, zaszedł w hierarchii biznesowej aż tak wysoko. Ci, którzy go znają, twierdzą, że to efekt jego intuicji, a także bezwzględności wobec ludzi. - Tych, którzy grali przeciwko niemu lub jego przyjaciołom, niszczył bez litości - twierdzi jeden z jego dawnych współpracowników.
Przekonał się o tym np. Henryk Chodysz, który okazał się nielojalny wobec przyjaciela Solorza - Andrzeja Kuchara. Chodysz i Kuchar byli wspólnikami w Naszej TV. Ale Chodysz chciał robić interesy telewizyjne ze szwedzkim koncernem Scandinavian Broadcasting System za plecami wspólnika. Gdy Solorz się o tym dowiedział, wyłączył nadajniki Naszej TV. Chodysz stracił pracę i zniknął z telewizyjnej sceny w Polsce raz na zawsze.
Ale dla lojalnych wobec siebie ludzi Solorz jest jak opiekuńczy ojciec. Nie da im zrobić krzywdy.
- To dlatego osiągnął to, co dziś ma - mówi jeden z producentów telewizyjnych, który z własnego wyboru nie pracuje już dla Solorza.
Wspomina, jak do Polsatu przyszedł Waldemar Dziki, znany producent filmowy. Solorz go zatrudnił, by zrobił porządek w jego firmie. Miał pokazać paru osobom, że w Polsacie nie można spędzać dni na piciu kawki i pogawędkach. Dziki wyrzucił z pracy jedną z producentek, która pracowała w firmie od początku i razem z Solorzem tworzyła telewizję. Ta poszła do szefa i właściciel stacji natychmiast ją ponownie zatrudnił, zaś Dziki wkrótce odszedł. Kiedy nie udało mu się znacząco zwiększyć oglądalności pojechał robić telewizję na Ukrainie.
Jednym z najbardziej zaufanych partnerów, którzy przyczynili się do budowy jego medialnego imperium, jest Hieronim Ruta. Właściciel Polsatu poznał go jeszcze w latach 80. Najpierw połączyły ich interesy (razem handlowali trabantami), a potem przyjaźń.
Kilka miesięcy temu Ruta za zgodą Solorza za blisko 7,2 mln zł kupił pakiet 9,2 proc. akcji telewizji Polsat wart około pół miliarda złotych. Ruta ma też warte około 25 mln zł udziały w Cyfrowym Polsacie oraz 15 proc. udziałów spółki Polaris Finance BV, finansowego wehikułu Solorza (85 proc. należy do właściciela Polsatu). Solorz uczynił z Ruty multimilionera. Poza Rutą do grupy ludzi, którzy cieszą się jego zaufaniem, należy trzech prawników: Józef Birka, Aleksander Myszka oraz Andrzej Rusko. W najbliższej świcie producenta jest też działacz sportowy z Wrocławia i prezes Elektrimu Piotr Nurowski. Ten ostatni był kiedyś szefem propagandy PZPR w Warszawie i to on jako człowiek znający siłę mediów jest podejrzewany o nakłonienie Solorza do wejścia w medialny biznes.
Szukający wyjaśnienia fundamentów sukcesu Solorza dziennikarze próbowali doszukać się układów z politykami, nepotyzmu, domniemanej korupcji czy choćby podejrzanej życzliwości. Parę razy udało się coś wyciągnąć: jakieś wpłaty na kampanie wyborcze, poklepywania po plecach, wspólne bankiety. Swego czasu mówiło się nawet o istnieniu w Sejmie PPS, czyli Partii Prezesa Solorza, bo umiał zjednywać sobie przyjaciół ze wszystkich opcji. Ale dziennikarze nie znaleźli przekrętów grubszego kalibru. - To moja sprawa, kogo będę finansował - uciął wtedy Solorz dyskusję.
Bardzo sprytnie rozbroił też bombę, jaką była wiadomość o jego agenturalnej przeszłości. Po prostu się do niej przyznał. Sensacje o Solorzu donosicielu przestały ekscytować szybciej, niż się pojawiły, nie czyniąc szkód w jego biznesach.
Jest jednak wiele niejasnych spraw w przeszłości Solorza. Próbowano np. zarzucić mu przemyt papierosów z Niemiec do Austrii lub lewe interesy pod przykrywką dostarczania paczek do Polski z katolickiej misji w Niemczech. Na wszystkie zarzuty Solorz odpowiadał, że może spać spokojnie, bo nikt nie ma dowodów. Taki przebiegły czy kryształowy? Odpowiedzi na to zapewne nigdy nie poznamy, choć podobno nie da się robić interesów na dużą skalę, nie brudząc sobie rąk.