Sportowcy ryzykują życie dla pasji i emocji. Trzeba to przeżyć, żeby zrozumieć

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
Śmierć i sport od lat idą w parze. Niektórzy świadomie ryzykują życie dla pasji i emocji. Jest też druga strona medalu, ta bardziej zaśniedziała, gdzie do głosu dochodzi pogoń za wszelką cenę za sławą i pieniędzmi.

Na początku byłam nim zachwycona. Później zaczęłam go nienawidzić. Kolejnym etapem był strach o własne życie - opisywała swoje wrażenia z Rajdu Dakar pierwsza Brytyjka, która go ukończyła, Tamsin Jones. O ryzyku mu towarzyszącym wiedziała jeszcze przed startem. Zresztą nie tylko ona. Każdy z uczestników ma świadomość, że jazda często z prędkością przekraczającą 180 km/godz. po bezdrożach, górach, pustyniach, wydmach, przy ponad 40-stopniowym upale i z często szwankującym radiem i nadajnikiem GPS bezpieczna nie jest. Nawet półtora tysiąca porządkowych, blisko sto osób z obsługi medycznej, kilkanaście karetek i helikopterów problemu nie rozwiążą. To sport ekstremalny. Start i meta schodzą na drugi plan. Kluczowa jest droga w głąb siebie i szukanie własnych granic.

Trwający Dakar jest jego 37. edycją. Pierwszy został zorganizowany w 1979 r. Tylko raz został odwołany, w 2008 r. Kilka dni przed startem w Mauretanii zabito czterech turystów z Francji. Do zabójstwa przyznała się Al-Kaida i zagroziła, że podczas imprezy znów uderzy. Wspomnianej czwórki nie wlicza się do ofiar rajdu. Mimo to jego statystyki i tak są przerażające. Motocyklista Michał Hernik, znaleziony martwy na trasie trzeciego etapu, jest 28. uczestnikiem w historii, który nie dokończy nie tylko Dakaru, lecz także innych rajdów. Ponadto zginęło aż 41 osób niebiorących udziału w zawodach.

Adrenalina. Ona jest magnesem. Bez niej nie da się żyć - powtarzał wielokrotnie Krzysztof Hołowczyc, który pędzi przez uznawany za najbardziej niebezpieczny na świecie rajd po raz dziesiąty. W przeszłości nieraz musiał go przerwać. Nieraz dawał mu w kość. Jednak nie wyobraża sobie, by nie wziąć udziału w kolejnej edycji. Bo oprócz adrenaliny są jeszcze emocje. A ekstremalne przeżycia są jak nałóg. Wciąga. Chce się przekraczać granicę. I to w każdej dyscyplinie. W żadnej nie da się wyeliminować ryzyka. Możesz je co najwyżej zminimalizować. Jeśli nie umiesz pływać, nie wchodzisz do wody. Tym bardziej podczas sztormu. Natomiast wypadki są częścią tej gry. Z niejednego na torze Formuły 1 bez szwanku wychodził Michael Schumacher. Po zakończeniu kariery w poszukiwaniu adrenaliny jeździł na nartach. Wypadek na stok w grudniu 2013 r. skończył się fatalnie. Niemiec uderzył głową w kamień i jego stan był krytyczny. Przez wiele miesięcy leżał w śpiączce.

Wypadki niestraszne są też Robertowi Kubicy. Podczas rajdu we Włoszech uległ wypadkowi, po którym wciąż nie doszedł do pełnej sprawności. Wcześniej omal nie stracił życia podczas Grand Prix Kanady w Formule 1, gdy uderzył w betonową ścianę, jadąc prawie 300 km/godz. Nie zrezygnował ze startów. Co więcej, wciąż jeździ, jakby nic się nie stało. Niewykluczone, że dlatego zdarza mu się kończyć rajdy w rowie lub na drzewie. Często narzeka na samochód, ale agresywny styl jazdy w pewnym stopniu oczyszcza z zarzutów inżynierów. Ludzie, którzy decydują się uprawiać sporty ekstremalne, granice mają przesunięte o wiele dalej niż kibic w kapciach. Kubica ma na tyle daleko, że kilku pilotów twierdzi, iż nigdy nie wsiadłoby z nim do samochodu.

Ryzyka w sporcie nie da się wyeliminować. Co najwyżej można je zminimalizować. Choć wypadki i tak pozostaną. Są częścią gry

Kierowcy Formuły 1 osiągają średnią prędkość 250 km/godz. I nie wszystko zależy od nich. Przekonał się o tym Ayrton Senna. Brazylijski kierowca podczas Grand Prix San Marino w 1994 r. zamiast skręcić w lewo, pojechał w prawo i huknął w bandę. Przyczyny śmiertelnego wypadku trzykrotnego mistrza F1 nie zostały wyjaśnione, ale według analiz wideo nawalił układ kierowniczy.

Na skutek ran odniesionych w wypadku podczas rajdu zmarł wielokrotny mistrz Polski Marian Bublewicz. Śmierć zbiera też żniwo na torach żużlowych. Nie oszczędziła nawet takiego mistrza jak Lee Richardson.

Na śmierć podczas zawodów, nie tylko w rajdach, wpływ mają też inni. To też szefowie wielkich firm, którzy oglądają wydarzenia w loży, często z cygarem w lewej i drinkiem w prawej ręce. To oni odpowiadają za organizację zawodów i ich zasady. I czasem trudno nie odnieść wrażenia, że mają w nosie zdrowie i bezpieczeństwo zawodników i nie tylko. Najważniejsze, żeby impreza przyciągała sponsorów i kibiców. A im większe ryzyko, tym większa zabawa. Jak w starożytnym Rzymie.

Motorem patologii, nieraz prowadzącej do śmierci w sporcie, są wielkie pieniądze i sława. To powoduje, że sportowcy często bez opamiętania sięgają po niedozwolone środki. Podejrzewa się, że z powodu nadużywania EPO zmarł Joachim Halupczok, polski mistrz świata i srebrny medalista olimpijski. Szokujące były wygląd i wyniki amerykańskiej lekkoatletki Florence Griffith-Joyner, które tłumaczono używaniem sterydów. Nie przyłapano jej, ale w Seulu w 1988 r. pobiła rekord świata w biegu na 100 m (10,49 s), którego do dziś nikt nie pobił. Podejrzane było to, że krótko po sukcesie zakończyła karierę. Zmarła w 1998 r. na zawał serca lub z powodu uduszenia wywołanego atakiem padaczki. Zdemaskowany został za to Ben Johnson. Sprinterski mistrz olimpijski i rekordzista świata, któremu odebrano tytuły.

Nie ma chyba dyscypliny, w której ktoś nie stosował dopingu. Świadomie czy - jak w NRD - nieświadomie. Skutki były tragiczne. Kobiety nie mogły rodzić dzieci, a niektóre nawet zmieniły płeć. Mistrzyni Europy w pchnięciu kulą Heidi Krieger dziś ma na imię Andreas. Decyzja o stosowaniu dopingu należy jednak głównie do sportowca. Dążenie do sławy i pieniędzy zwykle odbiera rozsądek. Kiedyś amerykański socjolog Bob Goldman przeprowadził badanie na grupie stu najlepszych sportowców. Zadał im pytanie: "Czy wziąłbyś pigułkę gwarantującą zdobycie złotego medalu, wiedząc, że pięć lat później umrzesz?". W 52 proc. przypadków odpowiedź był twierdząca.

Niekiedy pogoń za tym kończy się tragicznie. Marco Pantani był jednym z najlepszych kolarzy na świecie. W 1998 r. wygrał Tour de France i Giro d'Italia. Był na kolarskim szczycie, ale rok później z niego spadł. Przez stosowanie dopingu. Gdy zabrakło blasku fleszy, załamał się. Ponoć wtedy po raz pierwszy zaczął zażywać kokainę. W 2004 r. umarł, bo przedawkował kokainę i antydepresanty.

Marco Pantani był na kolarskim szczycie. Spadł z niego, z czym sobie nie poradził. Zmarł po przedawkowaniu kokainy i leków

Psychika to też ważna rzecz w sporcie. Media żyły dramatem Justyny Kowalczyk. Ona z depresją sobie poradziła, w każdym razie jest na drodze, by to zrobić. Jednak nie wszystkim to się udaje. Niemiecki bramkarz Robert Enke popełnił samobójstwo.

Narkotyki, alkohol, hazard. Pokus jest mnóstwo. O ile granice wytrzymałości sportowcy mają przesunięte, o tyle w przypadku zwalczania pokus nie są już tak mocni. Zwykle, gdy zdarzy się tragedia, ludzie dziwią się. Pytają, po co ktoś uprawia taki czy inny sport. Podsumowują, że sam prosi się o śmierć. Sportowcy odpowiadają: "Człowiek siedzący za biurkiem czy na kanapie i z piwem w ręku nigdy tego nie zrozumie". Bo jest coś takiego jak pasja. Wprawdzie czasem schodzi ona na dalszy plan, a do głosu dochodzą profity, a ambicja bierze górę nad rozsądkiem. W każdym razie niektórzy pasji nigdy się nie pozbywają. Kimś takim był Michał Hernik, który zginął, realizując marzenia.

Jak Jerzy Kukuczka i inni himalaiści. On też był świetnie przygotowany do wyzwań. Wspinał się od lat. Uznawany jest za jednego z najwybitniejszych himalaistów XX w. Jako drugi człowiek zdobył Koronę Himalajów i Karakorum (14 szczytów o wysokości ponad osiem tysięcy metrów). Podczas jednej ze wspinaczek na ośmiotysięcznik w Himalajach, który zdobył wiele lat wcześniej, pękła podtrzymująca go lina i spadł w przepaść. W tym przypadku na nic zdały się lata treningu. Ale "pasji nie można odbierać, bo bez niej życie traci sens i czyni je nieszczęśliwym" - mówią ci, którzy to rozumieją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl