Coś denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście? Byłaś (-eś) świadkiem ciekawego wydarzenia? Daj nam znać! Czekamy na informacje, zdjęcia i nagrania wideo! Przyślij je na adres [email protected]. Do Twojej dyspozycji są też nasze profile na Facebooku: Mój Reporter Kraków | Gazeta Krakowska
W europejskich krajach zakup biletów na pociąg 60, a nawet 90 dni przed podróżą nie stanowi problemu. Inaczej jest w Polsce.
Tutaj najwcześniej można dokonać transakcji miesiąc naprzód. Czy to się zmieni? Nie - twierdzi PKP. Przynajmniej nie na razie.
Mamy zaplanowany wyjazd i chcemy jak najwcześniej kupić bilety na pociąg krajowy. Musimy pamiętać, że można to zrobić najwcześniej na miesiąc przed podróżą lub najpóźniej na 2 godziny przed odjazdem (gdy wsiadamy na stacji początkowej; w przypadku stacji pośredniej wystarczy 15 minut). Niestety, jeśli nawet poczekamy i kupimy bilety, mieszcząc się w tym przedziale, to planując powrót, znów musimy zastosować się do powyższych terminów.
Kolejnym utrudnieniem jest to, że system internetowej sprzedaży PKP nie przewiduje możliwości jednoczesnego zakupu biletów np. dla emerytów i dzieci, bo w ramach jednej transakcji ulg nie da się łączyć. I np. gdy babcia chce siedzieć koło wnuczka, musi się po bilety przejść do kasy na dworcu.
Tymczasem w innych europejskich krajach sytuacja jest znacznie lepsza.
Na przykład w Rosji bilety na podróże krajowe można rezerwować maksymalnie 45 dni przed planowaną datą wyjazdu. Z kolei miejscówkę w pociągu jadącym za granicę można kupić z dwumiesięcznym wyprzedzeniem.
Na Węgrzech i Słowacji sprzedaż biletów krajowych rusza na 60 dni przed wyjazdem. Jeśli chodzi o połączenia międzynarodowe, operatorzy informują, że kwestia rezerwacji jest zależna od trasy pociągu.
Francuskie koleje, czyli SNCF, umożliwiają kupno biletów z trzymiesięcznym wyprzedzeniem. Najbardziej elastyczne są zasady w Niemczech - tam sprzedaż rozpoczyna się dokładnie 91 dni przed datą wyjazdu.
Dlaczego to, co możliwe w innych krajach, jest nie do przeskoczenia w naszym? Przedstawiciele PKP twierdzą, że to wina trwających na kolei remontów.
- Realizujemy duży program modernizacji. Tylko w latach 2014-2015 wydano na niego 16 mld zł - mówi Beata Czemerajda z PKP InterCity.
- Zakrojony na tak szeroką skalę program wiąże się z koniecznością cyklicznego dostosowywania rozkładów jazdy pociągów do kolejnych realizowanych etapów prac - właśnie stąd 30-dniowy okres przedsprzedaży odpowiadający planom remontowym - przekonuje przedstawicielka kolei.
Co ciekawe, według PKP system informatyczny już teraz mógłby zostać przystosowany do dłuższego okresu przedsprzedaży i jego wymiana nie byłaby konieczna.
- Nie wykluczamy, że w przyszłości, po zakończeniu prac, okres przedsprzedaży zostanie wydłużony - zapewnia Beata Czemerajda i dodaje: - W planach mamy również uruchomienie sprzedaży w ramach jednej transakcji biletów z różnymi zniżkami, zarówno ustawowymi, jak i komercyjnymi.