Piątkowe rozmowy w Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog” miały zakończyć trwające od 25 marca negocjacje pomiędzy związkami zawodowymi a rządem. Zakończyły się jednak fiaskiem - związkowcy odrzucili kolejną propozycję rządu, która zakłada zwiększenie pensum, czyli godzin spędzanych przez nauczycieli „przy tablicy”, co miałoby przełożyć się na wysokie podwyżki w najbliższych latach. Skąd pomysł, by zwiększyć pensum z 18 godz. tygodniowo do 22 czy nawet 24 godzin? Strona rządowa przekonuje, że potrzebna jest dogłębna zmiana systemu, której celem jest podniesienie jakości nauczania. Rząd przywołuje dane z których wynika, że Polska jest na ostatnim miejscu pod względem tzw. godzin przy tablicy . „Według danych OECD obecnie w Polsce na jednego nauczyciela pracującego w szkole przypada 11 uczniów, przy europejskiej średniej na poziomie 15 uczniów. W naszym kraju jest to ok. 564 godziny rocznie (co daje średnią 3,15 h dziennie), podczas gdy średnia państw OECD wynosi 778 godzin - o ponad 1/3 więcej niż w przypadku Polski” - przekonywał w trakcie konferencji prasowej szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk.
CZYTAJ WIĘCEJ: Co rząd zaproponował nauczycielom?
CZYTAJ TEŻ | PÓŁŚRODKÓW NIE BĘDZIE. UJAWNIAMY WEWNĘTRZNĄ INSTRUKCJĘ ZNP WS. STRAJKU NAUCZYCIELI 2019
Według szefa ZNP „propozycja rządu tylko zaognia sytuację”. Związkowcy nie mają złudzeń - zwiększona liczba godzin oznacza więcej pracy dla nauczycieli oraz zwolnienia. Sławomir Broniarz mówi wprost - nauczycielom zależało na podwyżce wynagrodzeń w tym roku. - Strona rządowa w ogóle do tej propozycji merytorycznie nie chciała się odnieść - ocenił. - Nie zachodzą żadne okoliczności, przesłanki, które dawałyby nam legitymację do tego, abyśmy mogli dyskutować o wstrzymaniu akcji strajkowej w poniedziałek - oświadczył Sławomir Broniarz.
Strajk jest więc praktycznie przesądzony, a egzaminy zagrożone. Kuratoria oświaty na ostatnią chwilę poszukują osób, które zgodnie z rozporządzeniem minister edukacji, zastąpią nauczycieli w komisjach egzaminacyjnych - wystarczy, że posiadają kwalifikacje pedagogiczne. Mogą one liczyć na wynagrodzenie, które ustalają dyrektorzy szkół w porozumieniu z władzami samorządowymi. Według ZNP zatrudnienie nauczycieli spoza danej szkoły jest z prawnego punktu widzenia praktycznie niemożliwe (choćby dlatego, że szkoły nie mogą zatrudniać na podstawie umów cywilno-prawnych).
W piątkowych negocjacjach nie brała udziału minister edukacji narodowej Anna Zalewska, która jest ostro krytykowana przez związki m.in. za przeprowadzoną reformę edukacji. Opozycja domaga się jej dymisji. - To minister Zalewska jest odpowiedzialna za ten strajk, za te niedogodności dla dzieci, dla rodziców, za sytuację wśród nauczycieli i wśród organów prowadzących, czyli samorządów. Składamy wniosek o wotum nieufności dla minister Zalewskiej - zapowiedział Sławomir Neumann, szef klubu PO. Skrytykował on rządową propozycję dotyczącą pensum powtarzając za szefem ZNP, że „jest tylko po to, żeby jeszcze bardziej zaognić sytuację”.
W obronie szefowej MEN stanęła Beata Mazurek, która stwierdziła, że „hejt na minister Zalewską jest nieuprawniony”. - Pozostaje ona kandydatką PiS w wyborach do PE - podsumowała.
Źródło:
TVN 24
Zarobki nauczycieli 2019. Ile zarabia nauczyciel w szkole po...
Strajk nauczycieli 2019. Mapa szkół, które deklarują gotowość do udziału w strajku (dane koalicji "NIE dla chaosu w szkole")
