Podczas zatrzymywania przestępcy przed bankomatem w Wiszni Małej zginął wrocławski antyterrorysta podkomisarz Mariusz Koziarski. Inny funkcjonariusz został ranny i cały czas przechodzi rehabilitację, żeby wrócić do pełnej sprawności.
Na początku grudnia 2017 roku w podwrocławskiej wsi policja zorganizowała zasadzkę na złodziei okradających bankomaty. To miała być szybka i łatwa akcja. Skończyła się tragedią. Dlaczego? Na to pytanie odpowiedzi szukają dziś śledczy. Lista pytań jest długa. Dwa najważniejsze: dlaczego nikt nie wiedział, że przestępca jest uzbrojony i to w karabin kałasznikowa. I drugie – dlaczego podczas planowanej akcji na miejscu nie było karetki.
Bankomat w Wiszni to mały metalowy barak. Z jednej strony monitor, klawiatura i urządzenie do wydawania gotówki. Z tyłu niewielkie pomieszczenie dla osób obsługujących urządzenie - na przykład dostarczających gotówkę. Metalowe drzwi, a w środku miejsce na jedną osobę. Właśnie tam był złodziej, gdy oddział antyterrorystów zaczął akcję. Ale złodziej był przygotowany. Gdy policjanci otworzyli drzwi bankomatu, zaczął strzelać raniąc dwie osoby - w tym jedną śmiertelnie.
Prokuratura ma ustalić czy doszło do zaniedbań, które spowodowały tę tragedię. Powołano ekspertów, którzy mieli odtworzyć przebieg akcji pod bankomatem w Wiszni Małej. Okazało się jednak, że specjaliści mają za mało informacji. Trzeba dodatkowo przesłuchać policjantów uczestniczących w nieudanej zasadzce na złodziei. Ale informacje, których potrzebują eksperci objęte są tajemnicą.
- Wystąpiliśmy do Komendanta Głównego Policji o zwolnienie jego podwładnych z tajemnicy. Tak by mogli zostać przesłuchani w śledztwie – mówi rzecznik prowadzącej śledztwo w tej sprawie opolskiej Prokuratury Okręgowej Stanisław Bar. - Czekamy na decyzję.
Jeśli decyzja będzie pozytywna, prokuratura uzupełni śledztwo i materiały prześle specjalistom, którzy będą mogli przedstawić swoje opracowanie.