Jak opisywały tragedię lokalne media napastnik wparował ze strzelbą i granatami dymnymi. Najpierw strzelał przez szyby, potem przedostał się do pomieszczenia zajmowanego przez dziennikarzy. W ciągu kilkudziesięciu sekund od rozpoczęcia masakry na miejscu była już policja, kiedy zatrzymywano napastnika nie miał on już przy sobie długiej broni.
- Po pierwszych strzałach schowaliśmy się pod biurkami, wielu z nas krzyczało -opisywał koszmar jeden z dziennikarzy Phil Davis, który podczas ataku też schował się pod biurko.
Napastnikiem okazał się 38-letni Jarrod Ramos, który wcześniej zatarł swoje odciski palców, by nie można go było zidentyfikować. Motywy jego działania nie są jeszcze znane, mężczyzna wcześniej atakował jednak w mediach społecznościowych redakcję.
Po tym ataku nowojorska policja wzmocniła ochronę redakcji w Wielkim Jabłku. Niemal od razu wykluczono, iż mogło to być działanie terrorysty. mediów. Już wiadomo, że pięć lat temu Ramos skarżył gazetę za zniesławienie, jednak bez powodzenia. Ofiarami jego ataku padli: Wendi Winters, Rebecca Smith, Robert Hiaasen, Gerald Fischman i John McNamara
Ramos jest mieszkańcem Laurel w stanie Maryland, nie chciał on śledczym potwierdzić swojej tożsamości. Był on bohaterem jednego z artykułów gazety. Było to w roku 2011 po tym, kiedy uznano go winnym prześladowania byłego ucznia na Facebooku. Po apelacji w której domagał się on sprostowania w roku 2015 uznano jednak, ze artykuł o nim zawierał prawdziwe informacje.
W jednym z tweetów w roku 2015 napisał on wprost, że piekło czeka dziennikarzy. Miał na myśli dziennikarzy gazety, którą zaatakował. Kiedy policja znalazła Ramosa był on pod biurkiem. Wcześniej porzucił broń.
POLECAMY: