Wieszaki, na których zwykle eksponowane są patriotyczne gadżety jak np. spinki do mankietów są puste. - Wyprzedały się - mówi Radosław Samuła prowadzący sklep z odzieżą patriotyczną przy placu po Farze. - Drzewce do flag też już nam się dzisiaj skończyły - dodaje.
Przed niedzielnym świętem punkty, gdzie można kupić flagi, koszulki czy inne gadżety narodowe mają bardzo duże powodzenie. - Porównywalne z tym majowym - mówi sprzedawczyni ze sklepu z dewocjonaliami przy ul. Królewskiej.
- Sprzedają się głównie flagi: duże i małe dla dzieci. Te pierwsze normalnie kosztują 11 zł, ale obniżyliśmy cenę do 9 zł. Małe to wydatek 1,5 zł - informuje i dodaje, że po zakupie flagi klienci często wracają. W domu orientują się, że nie mają, na czym jej powiesić. - Przychodzą po drzewce. Cena to 4 zł - wyjaśnia kobieta.
Oprócz flag dobrze sprzedają się biało-czerwone opaski na rękę i koszulki. Od dawna najpopularniejsze są te przedstawiające husarię.
- Ostatnio także, pewnie przez filmy w kinach, na topie są te z Dywizjonem 303 - wyjaśnia Samuła.
Okazje się, że najtrudniej jest kupić biało-czerwone kotyliony. Wiele osób o nie pyta w sklepach.
- Ale, niestety, ich nie mamy. Klienci narzekają, że nigdzie w okolicy nie mogą ich dostać - mówi sprzedawczyni dewocjonaliów.
I tu z pomocą przychodzą sklepy papiernicze. Białe i czerwone arkusze papierów są dziś bardzo pożądane.
- Klienci to nie tylko nauczyciele i przedszkolanki. Zwykłych kupujących też jest sporo. Skoro nigdzie nie ma kotylionów, to trzeba je zrobić samemu - słyszymy w jednym ze sklepów.