Spis treści
Zofia, historyk i renowator sztuki, przybyła do Białej Podlaskiej w czasie pandemii. Kościoły miały obowiązek ograniczać liczbę wiernych, więc w tym czasie proboszcz parafii Narodzenia Najświętszej Marii Panny, ksiądz kanonik Marian Daniluk, zdecydował się przeprowadzić renowację ołtarzy i wnętrz zabytkowego kościoła. Kiedyś była to świątynia unickiego zakonu bazylianów.
Zofia przyjęła propozycję renowacji wystroju świątyni i przywrócenia ołtarzom oraz wnętrzom wyglądu historycznego, jeszcze z czasów pamiętających burzliwe lata walki caratu z katolicyzmem na tych ziemiach.
Nie ma przypadków, są znaki
Choć odsłaniane kawałek po kawałku efekty jej prac zaczęły szybko zachwycać parafian, ona sama chodziła przygnębiona.
Zauważył to ksiądz Daniluk. - Zapytałem, jaka jest tego przyczyna i usłyszałem, że jej uczący się jeszcze w liceum syn opuścił dom i nie chce utrzymywać żadnych kontaktów z rodzicami - opowiada ksiądz kanonik.
Okazało się, że chłopak wyjechał do Warszawy, są sygnały od znajomych, że tam jest, jednak ani nie odbiera telefonów i wiadomości, ani nie daje żadnego znaku rodzicom.
- Mówię więc: pani Zosiu, ma tu pani patrona pojednania, świętego Jozafata, niech się pani modli do niego.
A ona mówi: - „Dobrze. To w takim razie ja w mojej intencji wykonam jeszcze renowację obrazu Jozafata, nieodpłatnie” - wspomina ksiądz Daniluk.
A renowacja wielkiego płótna warszawskiego malarza-realisty, Józefa Simmlera „Męczeństwo Jozafata Kuncewicza”, namalowanego w 1861 roku, to była również ogromna praca i potencjalnie kosztowna.
Każdego dnia pracy z pędzelkiem i mozolnego naprawiania powierzchni malowidła Zofia liczyła, że wydarzy się cud, że syn się odezwie. Jednak renowacja dobiegła końca. Zdjęto rusztowania, kontaktu wciąż nie było.
Robotnicy wynosili ostatnie sprzęty i wtedy asystentka Zofii zauważyła, że w jednym rogu obrazu jeszcze nie doczyszczono malutkiego fragmentu. Artystka w ciągu kilku minut poprawiła to miejsce. Kiedy skończyła, natychmiast zadzwonił telefon. - Mamo, przyjeżdżam - usłyszała głos tak długo wyczekiwanego syna.
Wielu może powiedzieć o tej historii - zwykły przypadek, a nie cud. Jednak tak nie uważa ksiądz Marian Daniluk. - Nie ma przypadków, są znaki - mówi z głębokim przekonaniem. I dodaje, że przy ołtarzu i relikwiach św. Jozafata w Białej Podlaskiej dzieje się wiele takich znaków. Zwłaszcza po obchodzonej niezwykle uroczyście w parafii 400. rocznicy męczeńskiej śmierci Jozafata.
Siostry pogodziły się po 14 latach
Na uroczystości w listopadzie ubiegłego roku przybyło kilkunastu biskupów i kilkudziesięciu kapłanów. Był m.in. abp Eugeniusz Popowicz - metropolita przemysko-warszawski Kościoła greckokatolickiego. Święty Jozafat był właśnie biskupem tegoż Kościoła, zwanego unickim. A abp Popowicz mówił o potrzebie pojednania, kwestii aktualnej we wszystkich sferach współczesnego życia.
Był prezydent miasta Michał Litwiniuk, przedstawiciele innych władz. I przede wszystkim tysiące wiernych, którzy nie mieścili się w świątyni. Przez tydzień wcześniej odprawiali w parafii rekolekcje, by przygotować się do jubileuszu.
Od tamtej pory każdego 12 dnia miesiąca odbywają się specjalne modlitwy do św. Jozafata, a w parafii założono księgę świadectw cudów dokonywanych dzięki wstawiennictwu świętego Jozafata.
- Dzieje się tu wiele niezwykłych historii - opowiada ksiądz Marian. - Są małżeństwa, które się godzą po latach. Godzą się ludzie w rodzinach, bo Jozafat to patron jedności. Jedna pani opowiadała, że z siostrą żyły w gniewie i nie odzywały się od kilkunastu lat. Zaczęła się modlić do Jozafata, choć nie dowierzała, czy to pomoże. Potem zadzwoniła do siostry i jakby nigdy nic zaczęły z sobą rozmawiać. Teraz już często się odwiedzają.
Na tym się nie skończyło. Ta dawno nie widziana siostra żaliła się, że dzieci nie chcą jej odwiedzać. Że dawno nie widziała wnuków. Poszły obie „do Jozafata”, czyli pomodlić się pod obrazem Simmlera i wystawionymi relikwiami świętego. Za dwa tygodnie syn przyjechał: - Mamo możemy zostawić ci wnuki na czas urlopu?
Jak mówi ksiądz Daniluk, cechą wspólną tych wszystkich niezwykłych pojednań jest to, że zwaśnione wcześniej, a teraz pogodzone strony nie żalą się na to, jak były poszkodowane, jak cierpiały, co czuły. Nie wracają do złej historii. Nie rozpamiętują krzywdy. To nie jest ważne. Zaczynają nowe wspólne życie.
Tak mówiła też Zofia po odnalezieniu syna: - Nie rozmawialiśmy z synem o tym czasie, kiedy zniknął. Ot jest tak, jakby rano wyszedł do szkoły i po południu wrócił.
Święty Jozafat: Duszochwat ogarnięty ideą jedności
Ksiądz Daniluk uważa, że święty Jozafat to święty na dzisiejsze, trudne i pełne podziałów czasy. A to dlatego, że głosił ideę pojednania za swojego życia i za nią poniósł śmierć męczeńską.
To dlatego w Białej Podlaskiej od momentu organizacji jubileuszu 400-lecia męczeńskiej śmierci Jozafata, kult świętego w parafii rozwija się, ale coraz większe zainteresowanie budzi też poza regionem. I to szczególnie wśród ludzi cierpiących z powodu waśni czy rozłąk.
Jozafat Kuncewicz urodził się we Włodzimierzu na Wołyniu w 1580 roku. Jego rodzice Hawryło i Maryna Kunczycowie, posługujący się szlacheckim herbem Róża, nadali mu imię Iwan. W wieku kilkunastu lat został wysłany na nauki do wielowyznaniowego wówczas Wilna. Bardzo religijny chłopak szybko odnalazł się w kręgach księży i teologów, dyskutujących o zawartej w 1596 roku w Brześciu unii pomiędzy Kościołami wschodnim i zachodnim na terenach ówczesnej Rzeczypospolitej.
Iwan zachwycił się ideą jedności Kościoła, cierpiącego wskutek schizmy sprzed pięciu wieków. Wstąpił do zakonu bazylianów i wkrótce jako kapłan, a później arcybiskup połocki stał się gorliwym apostołem unii.
Wykształcony przez jezuitów doskonale potrafił dyskutować z przeciwnikami unii i odpierać ich argumenty w oparciu o teologię. Wielu przeciwników przekonał do unii swoją argumentacją. Przeciwnicy nazywali go z bojaźnią „duszochwatem” - poławiaczem dusz.
Do unii przekonywał czasami całe rzesze słuchających go wiernych. Historycy piszą, że miał łagodne usposobienie, ale potrafił być też stanowczy. Jak wtedy, kiedy jeszcze jako mnich wypędził kobietę lekkich obyczajów, która zakradła się do klasztoru w Wilnie, by go uwieść.
Jako biskup nie wahał się karać, nawet ekskomuniką, nieposłusznych księży i popów. To w połączeniu z zawiścią przeciwników Unii doprowadziło do zamordowania arcybiskupa, kiedy jesienią 1623 roku pojechał z wizytacją do Witebska.
Podburzony przez wrogów Jozafata tłum ruszył na arcybiskupa przed liturgią. Jeden z napastników ugodził świętego siekierą w głowę, drugi uderzył pałką. Martwe ciało rozwścieczony tłum zbezcześcił na ulicach Witebska, zanim wrzucono je do rzeki Dźwiny.
Kult Jozafata zaczął się rozwijać praktycznie zaraz po jego męczeńskiej śmierci. Kiedy wyłowiono jego ciało z Dźwiny po sześciu dniach, nie miało żadnych znamion rozkładu.
Podobnie było później, kiedy jego trumnę otwierano regularnie dla wiernych w katedrze w Połocku aż do dnia pogrzebu w 1625 roku. Przez 14 miesięcy ciało nie uległo rozkładowi. Wierni uznawali to za cud. Nawet wielu z jego prześladowców z Witebska przechodziło na unię. A męczeństwo Jozafata w imię jedności Kościoła było powodem, że 19 lat po jego śmierci papież Urban VIII w 1642 roku ogłosił Jozafata błogosławionym.
Z kolei w 1867 roku papież Pius IX zaliczył Jozafata do grona świętych, jako pierwszego w historii świętego wywodzącego się z Kościoła unickiego.
Jedyny nie-papież wśród papieży w bazylice watykańskiej
Kult świętego Jozafata szczególnie związany jest z Białą Podlaską. Najpierw trumnę z jego ciałem przechowywali Radziwiłłowie na miejscowym zamku, a później złożono ją w kościele św. Barbary, obecnie Narodzenia Najświętszej Marii Panny.
Tam przez 151 lat ciało świętego było przechowywane i czczone. Do grobu świętego odbywały się pielgrzymki unitów z całego regionu. W ostatnich latach caratu i przejmowaniu świątyń przez prawosławie, trumnę ukryto w jednej z krypt w podziemiach i przysypano gruzami.
- To, że unici na naszym terenie w czasie carskich prześladowań nie odpadli od wiary katolickiej, to zasługa Jozafata - uważa ksiądz Daniluk.
To na Podlasie papież wysyła ojca Tymoteusza Szczurowskiego jeszcze przed wielkimi prześladowaniami unitów w drugiej połowie XIX wieku. - „Idź przygotuj Podlasie na męczeństwo” - mówi, jakby miał wizję przyszłych prześladowań.
W efekcie w Białej Podlaskiej w zespole klasztoru bazylianów organizowane są wtedy Misje Bialskie. Chodzi o nawrócenie i mocne ożywienie wiary. Centralną postacią misji jest święty Jozafat. Są to misje roczne.
Jak opowiada ks. Marian Daniluk, misjonarze szli najpierw od wioski do wioski. W każdej pan zwalniał chłopów folwarcznych z robót i odbywała się katecheza. Potem są już misje ośmiodniowe. A na zakończenie wszyscy przybywają do grobu św. Jozafata. Odpust św. Jozafata trwał miesiąc - przybywało około 7-8 tys. ludzi. Apogeum uroczystości - 12 listopada - gromadziło nawet 40 tys. ludzi mimo zazwyczaj złej listopadowej pogody.
Wydano wówczas podręcznik „Misje Bialskie”. Ponieważ w większości ludzie nie byli piśmienni, ks. Tymoteusz Szczurowski opracowuje ponadto poezje Misji Bialskich. Pieśni było się łatwiej nauczyć, a wraz z nimi zasad wiary.
- Jeśli praca duszpasterska była tak dogłębna, to efekty musiały przyjść. One przyczyniły się do utrzymania łączności Kościoła z Rzymem na tych terenach. Były to tereny unickie i tu car szczególnie prześladował unitów, chcąc ich nawrócić. To dzięki Jozafatowi nie udała się akcja zmuszania do przejścia na prawosławie. Wszyscy jesteśmy dziedzicami Jozafata - dodaje ksiądz Daniluk.
Ciało świętego w czasie I wojny światowej wywieziono do Wiednia, a później do Rzymu. Po wojnie papież Jan XXIII nakazał, by trumnę z ciałem Jozafata umieścić w bazylice św. Piotra w Watykanie, w ołtarzu świętego Bazylego - tego, w którego zakonie pełnił swą misję Jozafat.
Jozafat jest jedynym nie papieżem pochowanym w najważniejszej świątyni katolickiej - bazylice św. Piotra. Spoczywa niedaleko grobu Jana XXIII.
Kolejny znak od świętego Jozafata?
Ksiądz Marian Daniluk, potwierdza, że odkąd rozpoczęto nabożeństwa 12 dnia każdego miesiąca ku czci świętego Jozafata, napływa do parafii wiele świadectw doznanych łask oraz próśb i podziękowań.
- Napływają z całej Polski, a nawet mieliśmy ze Szwecji - opowiada. Jedno ze świadectw przyszło poniekąd z Watykanu.
Małżeństwo z Warszawy pojechało do Rzymu z zamiarem odwiedzenia grobów św. Jana Pawła II i właśnie św. Jozafata. Kiedy byli w Rzymie, otrzymali wiadomość od swoich znajomych, że syn znajomych w ciężkim stanie trafił do szpitala. Rokowania były bardzo niedobre. Małżonkowie specjalnie w intencji chłopaka poszli pomodlić się przy grobie Jozafata w bazylice watykańskiej.
Krótko później przyszła wiadomość, że stan chłopca się poprawił. A kiedy wybudził się ze śpiączki, zapytał swoją matkę: - Mamo, czy ja byłem leczony w Rzymie? Bo tak mi się śniło.
Ksiądz kanonik nie dziwi się, że jest tyle świadectw łask otrzymanych za pośrednictwem patrona pojednania. - Święci są po to, żeby ich prosić o działanie. Nie chcą być bezczynni, chcą pomagać. Tylko trzeba się do nich zwracać - przekonuje.
Jak uczcić patrona pojednania?
Pragnieniem księdza i parafian jest, by bialski kościół, w którym kult św. Jozafata kwitł przez ponad półtora stulecia został uznany za sanktuarium św. Jozafata. - Musi Duch Święty zadziałać i nasza modlitwa, aby tak się stało. Mamy nadzieję, że to zostanie ogłoszone na zakończenie roku św. Jozafata. 16 listopada odbędzie się sympozjum poświęcone postaci. 17 listopada jest odpust św. Jozafata i wtedy sanktuarium mogłoby stać się faktem - dodaje ksiądz Marian Daniluk, który zorganizował wielki jubileusz 400-lecia męczeńskiej śmierci świętego.
Ma jeszcze jedno marzenie. W Białej Podlaskiej powstaje nowa ulica kierująca ruch poza centrum miasta. Ksiądz i wierni chcieliby, aby ta droga została ulicą św. Jozafata. Tym bardziej że łączy oba brzegi rzeki Krzny.
- Nadawałoby to dodatkowej symboliki w kontekście postaci, która oddała życie za łączenie wyznań, a jego ciało po śmierci zostało wrzucone do rzeki - mówi ksiądz Daniluk.
Zebrano tysiące podpisów na petycji do Rady Miasta w tej sprawie. - Czy może być ktoś, kto dzisiaj bardziej rozsławia nasze miasto? Przecież Jozafat jest nawet w Watykanie, gdzie codziennie przybywają dziesiątki tysięcy ludzi z całego świata - dodaje ksiądz. Wszystko w rękach radnych.
Ksiądz Daniluk wierzy, że podejmą pomyślną decyzję. Przecież jak mówi, tu, na Podlasiu „Wszyscy są dziedzicami Jozafata”.
Część informacji historycznych pochodzi z książki: „Święty Jozafat Kuncewicz” ks. Zbigniewa Sobolewskiego
Tragedia w Połtawie. 41 ofiar po rosyjskim ataku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?