Niezapomniane "Łubu dubu" odśpiewane przez trenera Jarząbka, w którego w filmie wcielił się Jerzy Turek weszło do języka potocznego. Szafa stojąca w gabinecie prezesa klubu sportowego "Tęcza", w której schowany był szpulowy magnetofon w rzeczywistości należała do warszawskiego KS "Orzeł".
Niestety, pod rządami prezesa Andrzeja Szyszko klub popadł w długi. Bezpośrednim powodem było nieudane zasiedzenie na gruntach, które klub dzierżawił od miasta stołecznego. Zadłużony KS "Orzeł" nie spłaca zobowiązań wobec Warszawy, więc komornik wystawił na licytację należące do niego nieruchomości, w tym właśnie słynną szafę z komedii Barei.
Mebel z gdańskimi tradycjami
Co ciekawe charakterystyczny mebel to szafa gdańska. Meble gdańskie to typ późnorenesansowych i barokowych mebli, które charakteryzują się przede wszystkim ciężkimi proporcjami oraz bogatą dekoracją. Wyrabiane były przede wszystkim w Gdańsku, Elblągu i Toruniu w okresie od XVI - XVIII w., jednak ten egzemplarz został wyprodukowany w Niemczech.
W teorii - warta jest około 5 tysięcy złotych - ale wyceniający ją biegły, uwzględnił jej filmowy epizod, w związku z czym jej cenę szacuje się na 25 tysięcy. Podobno nadal widoczny jest ślad po naklejeniu guzika, który w "Misiu" udawał mikrofon.
Każdy kto chciałby wejść w jej posiadanie musi liczyć się z tym, że cenę wywoławczą ustalono na prawie 19 tys. zł. Na licytacji, zaplanowanej na 7 listopada, mają pojawić się również inne fragmenty scenografii z tej kultowej komedii.
Według "Gazety Wyborczej" miasto i klub wciąż próbują znaleźć wspólną płaszczyznę porozumienia. Jest więc nadzieja, że wartościowy mebel trafi do któregoś z muzeów.
POLECAMY w SERWISIE DZIENNIKBALTYCKI.PL:
