Według prokuratury lekarz miał przyjąć korzyści majątkowe w zamian za skierowanie na operacje. Chodzi o 400 tys. zł. Dodatkowo miał przyjąć od pacjentów 1,6 mln zł na Fundację Pomocy Transplantologii. Do przestępstwa miało dojść, gdy dr K. był pracownikiem szpitala w Zdunowie. Lekarz nie przyznaje się do winy. Jak ustaliliśmy, prawdopodobnie prokurator prowadzący śledztwo będzie dziś przesłuchiwał także świadków w tej sprawie, a czynności są zaplanowane praktycznie na cały dzień. Niewykluczone, że dojdzie do konfrontacji między podejrzanym a świadkami.
Wczorajsze przesłuchanie dr Krzysztofa K. także trwało wiele godzin. Prokurator zdecydował, że lekarz spędzi noc ze środy na czwartek w policyjnej izbie zatrzymań. Dziś, po zakończeniu przesłuchania ma też zapaść decyzja w sprawie ewentualnych środków zapobiegawczych. Prokurator musi zdecydować, czy lekarz wyjdzie z przesłuchania bez stosowania jakichkolwiek sankcji, czy je zastosuje (np. dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju, wniosek o areszt).
CBA przyszło po lekarza w środę rano do domu. Lekarz miał prawo do wykonania dwóch połączeń telefonicznych. Zadzwonił do szefa kliniki szpitala na Pomorzanach, informując o zatrzymaniu i nieobecności w pracy. Drugi telefon był do adwokata.
Krzysztof K. pracował m.in. w szpitalu w Zdunowie, a obecnie w szpitalu na Pomorzanach.
Fundacja Pomocy Transplantologii przewija się w śledztwie, w którym prokuratura chce postawić zarzuty prof. Tomaszowi Grodzkiemu, dyr. szpitala w Zdunowie. W Senacie leży wniosek o uchylenie prof. Grodzkiemu immunitetu. On sam stanowczo zaprzecza.
Dr K. jest specjalistą chirurgii małoinwazyjnej. Od lat zajmuje się między innymi leczeniem nowotworów jelita grubego i odbytnicy, a także chirurgicznym leczeniem otyłości. Ma opinię świetnego fachowca. Trzy lata temu jego operacje w szpitalu na Pomorzanach zostały ocenione najwyżej w Polsce przez grono brytyjskich ekspertów w zakresie leczenia laparoskopowego raka jelita grubego.
