NOWE INFORMACJE:
- Nie dość, że dziewczynka prawdopodobnie została skrzywdzona fizycznie w koszmarnych okolicznościach, to przez prawie dobę szukała z matką kogoś, kto jej pomoże. To dla niej dodatkowy koszmar i stres. Jesteśmy wstrząśnięci - mówi dziennikarzowi GS24.pl jeden ze szczecińskich lekarzy.
Jakby tego było mało, matka dziewczynki, która z córką jeździła od lekarza do lekarza, jest w dziewiątym miesiącu ciąży i w każdej chwili mogła rodzić.
Oto co udało się ustalić dziennikarzowi GS24.pl w tej bulwersującej sprawie.
Dziewczynka mieszka z rodziną w powiecie łobeskim. Pięć dni temu doszło do zdarzenia, które wyjaśnia sąd dla nieletnich. Ośmiolatkę miał zgwałcić kilkunastoletni uczeń. Chłopak nie ma jeszcze ukończonych piętnastu lat, dlatego sprawę przejął sąd rodzinny w Łobzie. Ze względu na charakter sprawy nie informuje o szczegółach.
- Ze względu na wiek osoby, która miała się dopuścić tego czynu, sprawa trafiła do sądu rodzinnego, a nie do prokuratury - wyjaśnia nam prokurator Joanna Biranowska-Sochalska z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
ZOBACZ TEŻ:
Lekarze nie chcieli pomóc dziecku?
Śledczy zainteresowali się innym wątkiem tego koszmaru. Chodzi o zachowanie lekarzy, do których o pomoc zwróciła się matka z ośmiolatką. Według naszych ustaleń 13 listopada rano przyjechały z powiatu łobeskiego do Szczecina, aby tutejszy lekarz zbadał dziewczynkę. Na badanie czekały w szpitalu przy ul. Unii Lubelskiej. Do badania nie doszło. Lekarka, która była na dyżurze, odmówiła. Nie wiadomo, z jakiego powodu.
Według naszych informacji jeszcze przed przyjazdem do szpitala matka dziewczynki zadzwoniła do szpitala i dostała telefoniczne zapewnienie, że w szpitalu znajdą pomoc. Gdy przyjechały, okazało się, że lekarka, która miała ją zbadać, jest już po dyżurze i wyszła z pracy, a kolejna lekarka nie przeprowadziła badania. Ośmiolatka została zbadana dopiero o północy w innym gabinecie ginekologicznym, w innej części miasta.
- Prokurator zainterweniował w związku z odmową przyjęcia pokrzywdzonej przez lekarza. Sprawa badana jest w kilku wątkach. Po ustaleniu faktów i okoliczności sprawy prokurator rozważy tzw. sygnalizację, czyli wystąpienie do dyrekcji szpitala ze wskazaniem na stwierdzone ewentualne uchybienia w zakresie nieprzyjęcia pacjentki na badania. Na taką sygnalizację pozwalają nam przepisy prawa. Prokurator zbada też, czy są podstawy do wszczęcia postępowania z urzędu odnośnie narażenia małoletniej na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia przez personel medyczny. Kolejna sprawa to możliwość zasygnalizowania ewentualnych uchybień w zakresie działania sądu rodzinnego - mówi prok. Biranowska-Sochalska.
Nie udało nam się jeszcze poznać wyjaśnień szpitala.
- Przekazałam sprawę do osoby, której podlega dziecięcy szpitalny oddział ratunkowy. Gdy tylko będzie możliwość odpowiedzi, to jej udzielimy. Jeśli nie w poniedziałek, to we wtorek - powiedziała portalowi GS24.pl Joanna Woźnicka, rzecznik szpitala.
Lekarz popełnia błąd, a pacjent umiera. Najgłośniejsze spraw...
Najgłośniejsze błędy lekarskie, które pacjenci przypłacili życiem
